W Szamocinie już pod koniec lat 70 zaczęły powstawać małe zakłady garncarskie. Przy ulicy Marcinkowskiego istniały dwie tego typu pracownie. Jedną z nich prowadzili Bronisław Łapacz i Jerzy Bednarz, właścicielem drugiej był Alfons Kadur. Zakłady te były o podobnym profilu, nastawione głównie na produkcję kamionkowych pamiątek.
Na przestrzeni dwóch dekad w świat wyjechało blisko 200 różnego rodzaju arcydzieł. Dominowały figurki zwierząt - lisy, konie, wiewiórki, sowy, koty, kury. Czasami były one jednocześnie popielniczkami, świecznikami, elementami lamp, czasami zwierzęta były wyłącznie sobą i niczego nie udawały. Garncarze stworzyli także serwisy do kawy z miniaturowymi filiżankami, jednak były to serwisy wyłącznie o charakterze dekoracyjnym. Mimo, iż ówczesne zakłady garncarskie były maleńkie, z jedną - dwuosobową załogą wyrób produktów z kamionki odbywał się według swoistego procesu technologicznego. Na początku przywożono glinę - początkowo z tzw. Szamocińskich Kocich Dołów, potem z chodzieskiej cegielni. Następnie glinę mieszano w specjalnym młynie z wodą szklaną i sodą. Z masy przy pomocy form tworzono odpowiednie wzory, które potem wypalano, szkliwiono i ponownie wypalano. I w ten oto sposób powstawały przydomowe dzieła sztuki.
Raz po raz w wyniku nieszczęśliwego zrządzenia losu kamionkowe wyroby ulegały uszkodzeniu i lądowały w specjalnym pojemniku. Było to prawdziwym rarytasem dla wracających ze szkoły dzieci, które wybierały tzw. stłuczki i tworzyły w domu z nich nieraz całe kolekcje. Przez 10 lat rynek był bardzo chłonny na tego typu wyroby. Kamionkowe ozdoby cieszyły się dużą popularnością w nadmorskich kurortach oraz miejscowościach uzdrowiskowych.
Pod koniec lat 80 Alfons Kadur tworzył także przedmioty z porcelany, zaś Bronisław Łapacz i Jerzy Bednarz zajęli się produkcją ręcznie malowanych sakralnych figur. Dewocjonalia trafiały do lokalnych miejsc kultu (Ujście, Skrzatusz, Górka Klasztorna), gdzie cieszyły oczy tysięcy pątników.
Ostatnim epizodem w historii zakładów garncarskich była produkcja porcelanowych elementów do żyrandoli. Był to już jednak zmierzch działalności szamocińskich zakładów garncarskich.
Trzecią szamocińską pracownię garncarską prowadził Czesław Kempiński. Był on prawdziwym artystą - niemalże renesansowym. Sam projektował swoje ozdoby, tworzył modele oraz formy. Sam też zdobił swoje produkty. W swej pracowni stworzył prawdziwą jednoosobową manufakturę. Czesław Kempiński ponadto rzeźbił oraz malował, a jego prace do dziś budzą zachwyt. Rzeźba Jezusa na Krzyżu wisi w kościele p.w Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Chodzieży, rzeźba Staszica znajduje się w Pile, zaś popiersie Marii Konopnickiej od lat ma swoje miejsce w Sza-mocińskiej Szkole Podstawowej. Obrazy Czesława Kempińskiego znajdują się w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Ostatni zakład garncarski w Szamocinie zamknięto w 1997r. Ozdoby kamionkowe mimo, że liczą już sobie wiele dziesiątek lat są obecne w wielu domach. But powstały w pracowni garncarskiej Łapacz-Bednarz do dziś stoi w witrynie zakładu szewskiego Jana Hertinga. Figurki kamionkowe zdobią często nieśmiertelne meblościanki. Świadczą - o naszej tożsamości i historyczno - regionalnej przynależności.
Autorką artykułu jest Hanna Heimann.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?