Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie śp. Stanisława Kozłowskiego. „On upodobał sobie Szamocin, a Szamocin upodobał sobie jego"

OPRAC.:
Martin Nowak
Martin Nowak
W sobotę 2 marca, odbyło się ostatnie pożegnanie śp. Stanisława Kozłowskiego, który był i będzie nieodłączną częścią historii Szamocina. Tak żegna i wspomina zmarłego Edward Jeliński, prezes Bractwa Piwnego w Szamocinie.

Niekiedy słyszymy, że nasza rzeczywistość ziemska pozostaje w stanie trwania, ale też i przemijania. Wszystko ma czas narodzin i czas odchodzenia – czas śmierci (końca jakiegoś etapu egzystencjalnego). Ale – jak mawiał starożytny filozof grecki Epikur z Samos – jeżeli chodzi o ten drugi moment naszej egzystencji – to nic śmierci do nas. Kiedy jesteśmy, to nie ma śmierci, a jak ona pojawia się – to nie ma nas. Pouczające, acz dyskusyjne.

Pożegnaliśmy w sobotnie południe 2 marca na cmentarzu szamocińskim ś.p. Stanisława jako ukochanego Męża, Tatę, Teścia, Dziadka, Brata, Szwagra, Wujka, Sąsiada i Przyjaciela. Człowieka wielu talentów, człowieka – instytucję – jak mawia nasz przyjaciel, prof. Przemysław Hauser. Człowieka, który upodobał sobie Szamocin, a Szamocin upodobał sobie jego. To była ta Jego mała ojczyzna, w dobrym tego słowa znaczeniu. W niej dobrze czuł się i – jak to mówi się – był u siebie. W Szamocinie spędził swoje dzieciństwo, młodość i całe dorosłe życie. Tu go wszyscy znali i szanowali za Jego trud – pracowitość, podjęte wyzwania jako Budowniczego swoich włości konsekwentnie rozbudowywanych, za kultywowanie tradycji Rodziny (a w niej tradycji Męża i spolegliwego Ojca i Dziadka).

Na ową pozycję instytucjonalną Stanisława składał się też Jego pierwotny zawód i wykształcenie. Był pedagogiem – nauczycielem, który skończył Liceum Pedagogiczne – tę prawdziwą kuźnię kadr nauczycielskich. Należał do ostatniego rocznika uczniów LP przed zamknięciem tych placówek oświatowych. Staszek był nauczycielem – że wyrażę się tak – z powołania. Nie każdy ma predyspozycje do wykonywania tego zawodu. Tego po dzień dzisiejszy wielu nie rozumie. Pomimo posiadanego talentu nauczycielskiego, Stanisław – jak to mówi się – odszedł ze szkoły, wskutek deprecjacji tego zawodu, deprecjacji mającej wielokierunkowe uwarunkowania. Zajął się własną, prywatną działalnością biznesową, gastronomiczno – hotelarską, której zwieńczeniem jest istniejący kompleks „U Koziołka” przy ulicy Parkowej.

Dużą rolę w życiu Stanisława odgrywał sport. Był znanym - wcześniej - czynnym zawodnikiem w piłce ręcznej i nożnej. Grał na pozycji bramkarza i to z dużym powodzeniem, zwłaszcza w piłce ręcznej, gdzie był powoływany na zgrupowania kadry narodowej. Później, Staszek pozostał wiernym kibicem sportowym (zwłaszcza szamocińskiej drużyny piłkarskiej oraz jej sponsorem).

Stanisław obdarzył mnie swoja przyjaźnią, za co mu jestem bardzo wdzięczny. Dziękuję Tobie Staszku za wszystkie chwile spędzone w bratniej kompaniji, od bycia ministrantem na początku, po Bractwo Piwne na końcu. Gwoli ścisłości historycznej dodam, że Stasiu był współzałożycielem i kreatorem funkcjonowania naszego, prawie 50-letniego, stowarzyszenia społeczno - kulturalnego Bractwo Piwne w Szamocinie. Staszek - wraz ze swą Żoną Barbarą - udzielili nam „schronienia” w swojej hacjendzie. Za to też należą się „Państwu BiS” wielkie podziękowania.

Będzie brakowało nam Stanisława, tzw. posiadów w Jego Kancelarii i nie tylko tam. Pozostaje nam pamięć i wspomnienia - jakże bogate!

Tekst: Edward Jeliński, prezes Bractwa Piwnego w Szamocinie

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto