Państwo Doboszowie z Szamocina, niczym komisarze z serialu "W11" sami namierzyli i ujęli złodzieja, który włamał się do ich sklepu.
- To była akcja "błysk" - jednocześnie mówią państwo Doboszowie i opowiadają.
Zobacz też: Szamocin - Okradziony sklepikarz wyręczył policję i sam ujął złodzieja!
Kiedy 1 lutego wczesnym rankiem weszli do sklepu od razu zauważyli, że ktoś przez uchylone okno wszedł do środka i buszował wśród półek. Brakowało alkoholu, słodyczy, papierosów i karty do telefonu.
O zdarzeniu natychmiast poinformowali policję, ale swoje podejrzenia mieli od początku. Dzień wcześniej po raz pierwszy od dłuższego czasu w sklepie pokazał się znany z licznych występków i kradzieży sąsiad państwa Doboszów.
- Mężczyzna przez długi czasu okupował miejsce pod oknem, które w ostateczności musiał sobie uchylić. Tak przygotował się do włamania - mówią właściciele sklepu.
To był pierwszy trop, którym kierowali się w swoim śledztwie. Następnym dowodem wskazującym na winę 41-letniego sąsiada, było zniknięcie ze sklepowej półki całego kartonika batonów Kit Kat, którymi ten uwielbiał się zajadać.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Chodzież.naszemiasto.pl na Facebooku - dołącz do naszej społeczności!
- Byliśmy pewni, że to on nas okradł. A w tym przekonaniu utwierdziły nas odciski jego butów z parapetu, których podeszwy układały się jakby w choinkę - wyjaśnia Genowefa Dobosz. - Wszystko zatem było jasne, trzeba tylko było jeszcze złapać sprawcę na gorącym uczynku.
Czytaj także: Szamocin - Dwaj mężczyźni przyłapani na kradzieży drewna
W tym celu pan Jan zmienił się w Sherlocka Holmesa i jak prawdziwy detektyw poszedł tropem podejrzanego.
- Przez cały czas go śledziłem - mówi. - Jednak, gdy zobaczyłem jak na rowerze zmierza w kierunku Chodzieży, to poprosiłem zięcia, aby ten pojechał za nim. Gdybym to ja go śledził, na pewno rozpoznałby mnie.
Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę, gdyż u skraju lasu zięć państwa Doboszów napotkał recydywistę ze sporym pakunkiem łupów. Natychmiast zawrócił po swoich teściów i wszyscy razem udali się w pościg za złodziejem.
- To była akcja jak z filmu, jak z "W11" - uśmiecha się pani Genowefa. I dopowiada, że ostatecznie ujęli sprawcę w busie, którego ten zatrzymał na stopa.
- Zajechaliśmy busowi drogę i wyciągnęliśmy z auta kompletnie nieprzygotowanego na takie okoliczności złodzieja - mówi usatysfakcjonowany Jan Dobosz.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Chodzież.naszemiasto.pl na Facebooku - dołącz do naszej społeczności!
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?