Mam najładniejszy ogród w okolicy - musi pan go zobaczyć - zaproszenie od pana Henryka Kałużnego z Szamocina dostałem już w ubiegłym roku, kiedy podczas dożynek gminnych w Heliodorowie odbierał nagrodę za najładniejszą posesję jednorodzinną w konkursie „Tu żyję, tu mieszkam”. W poniedziałek przejeżdżając ulicą Margonińską, widząc piękne róże przed jego domem, postanowiłem wstąpić w odwiedziny. Co zobaczyłem? Bogactwo ozdób jest tak duże, że nie byłem w stanie wszystkiego zapamiętać, sfotografować, a tym bardziej opisać.
Policja w ogrodzie
Kwieciście jest już u bramy wjazdowej na posesję państwa Henryka i Ireny Kałużnych. W przyulicznym ogródku rosną róże, juki, lilie i kilkadziesiąt innych gatunków kwiatów oraz krzewów. Wchodząc po schodach widać kilka sporych rozmiarów agaw, a także długie bluszcze, które opierając się na betonowych kolumnach sięgają już dachu dwupiętrowego budynku. Wygląda to niezwykle... jak w tropikach.
Bajkowo zaczyna robić się jednak po drugiej stronie bramy na tzw. podwórku, który jest oazą dla państwa Kałużnych. Na pierwszy rzut oka widać tu wystawę poświęconą policji i sprzętowi wojskowemu. Są tam trzej mundurowi - każdy w innym mundurze, motocykl, a także duża armata.
- Wystawkę zrobiłem z części podarowanych od znajomych. Kilka lat przymierzałem się do jej stworzenia, ale było warto, bo nikt nie przechodzi obok niej obojętnie - mówi pan Henryk
Pracy przy tym nie brakuje. Eksponaty stoją bowiem na świeżym powietrzu i są narażone są na złe warunki pogodowe.
- Kiedy pada deszcz lub zbyt mocno świeci słońce wtedy ściągam mundury z manekinów, aby nie zmoczyły się lub nie wyblakły - mówi pan Henryk.
Wymyśla różne ozdoby i kwietniki. Na przykład jeden zrobił ze starej maszyny rolniczej, którą przed laty wybierało się ziemniaki. To on w ogrodzie jest głównym - a właściwie jedynym - projektantem i dekoratorem. Role są podzielone, bo sianiem i sadzeniem kwiatów oraz różnych krzewów ozdobnych zajmuje się jego żona - pani Irena. Ona, jak sama mówi, jest także od pielenia.
- Moim ulubionym kwiatem jest datura, która jest bardzo piękna, ale niestety trudna w uprawie. Jej kwiatostany przybierają formę ogromnych kielichów - zachwyca się kobieta.
Poza tym w ogrodzie państwa Kałużnych można zobaczyć m.in. pelargonie, czterolistne koniczynki, bratki oraz ozdobne trawy. Wśród tej zieleni nie brakuje także zwierzęcych figurek.
To jest ich życie
Państwo Henryk i Irena Kałużni w sezonie wiosenno-letnim spędzają tam większość swojego czasu. To ich wybór - tak lubią i koniec. Często wstają bardzo wcześnie, aby podlać rośliny. Zdarza się, że już o godzinie 6 można ich spotkać w ogrodzie. Wieczorem też, chyba najpóźniej w Szamocinie, wracają do domu. z ogrodu, w którym oni zawsze mają cos do zrobienia.
Są bardzo zgodnym małżeństwem. Bo nie dość, że oboje lubią pracę w ogrodzie, to jeszcze równie cieszą ich wyjazdy na różne festyny, wystawy i jarmarki.
- Szczególnie w weekendy nie usiedzimy w domu. Lubimy po prostu otaczać się ludźmi, bo śmiech i ruch to jest lekarstwo na wszystkie dolegliwości - opowiadają. Ale zaznaczają, że żadnych dłuższych wakacji nie potrzebują, bo w ogrodzie odnajdują spokój i wypoczynek. Tu przyjmują gości, piją kawę i urządzają sobie popołudniowe drzemki. Dla nich to najpiękniejsze miejsce na ziemi.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?