Jeden z chodzieskich sędziów chce wystąpić do ministra sprawiedliwości o to, aby ten osobiście podpisał dokument o jego powołaniu do pracy w zreorganizowanym sądzie w Chodzieży. To efekt uchwały Sądu Najwyższego, dotyczącej styczniowej reformy Jarosława Gowina.
Zobacz też: Sąd rejonowy w Chodzieży: powróci czy nie? Ciąg dalszy niewiadomej
Wynika z niej, że minister podczas reformy popełnił poważny błąd: nie podpisywał osobiście decyzji o przenoszeniu sędziów z likwidowanych sądów, lecz scedował to zadanie na swoich zastępców. Efekt? W opinii Sądu Najwyższego decyzje te są nieważne, a sędziowie nie powinni orzekać.
Sąd w Chodzieży, który w wyniku styczniowej reformy stał się filią sądu w Wągrowcu, na razie funkcjonuje normalnie. Jak mówi prezes wągrowieckiego sądu - Dariusz Ratajczak - nie znaczy to jednak, że problem nie istnieje. Akty powołania sędziów zatrudnionych w sądzie w Chodzieży podpisał bowiem podsekretarz stanu.
- Uchwała Sądu Najwyższego zapadła w konkretnej sprawie i nie ma mocy zasady prawnej, ale akapit dotyczący powołań sędziów wzbudził wiele zamieszania i dyskusji w naszym środowisku - przyznaje Dariusz Ratajczak.
Jego zdaniem sędziowie są przede wszystkim zaskoczeni faktem, że ministerstwo nie próbuje naprawić błędu i uzupełnić brakujących podpisów.
- Sprawa dotyczy ok. 540 sędziów i wystarczyłoby, gdyby minister po prostu podpisał te 500 aktów powołania - uważa Dariusz Ratajczak. - Jeśli nie chce tego robić z mocą wsteczną, niech decyzja ma po prostu aktualną datę. Tę sprawę trzeba przecież jakoś "wyprostować" - dodaje prezes.
Zdaniem Dariusza Ratajczaka, to i poprzednie zamieszanie w związku z sądowniczą reformą, to efekt jej chaotycznej realizacji. Reformę powinno bowiem poprzedzić ustalenie przez resort odpowiednich wytycznych. Zamiast tego, reorganizacja sądów została ona niemal w całości zrzucona na barki prezesów. To oni musieli zadbać o praktyczne wdrożenie zmian, co wiązało się z ogromem pracy, a często także sporymi kosztami.
Przed reformą, prezes Ratajczak nie miał okazji bywać w sądzie w Chodzieży. Dopiero po przyłączeniu chodzieskiego sądu do jednostki w Wągrowcu, mógł stwierdzić, w jaki sposób powinien funkcjonować taki połączony "organizm".
- Mimo to, uważam że Chodzież wcale nie straciła na tej reformie - mówi Dariusz Ratajczak.
Po połączeniu z Wągrowcem, oba sądy zachowały bowiem samodzielność finansową. Gdyby jej nie miały, o każdym, nawet najdrobniejszym ich wydatku, decydowałby Sąd Okręgowy w Poznaniu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?