Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lipia Góra: Mieszkańcy skarżą się na rolnika, który nie dba o psy

ChodzieżNM
Lipia Góra: Mieszkańcy skarżą się na rolnika, który nie dba o psy
Lipia Góra: Mieszkańcy skarżą się na rolnika, który nie dba o psy
Mieszkańcy Lipiej Góry zarzucają jednemu z rolników, że nie dba o swoje psy. Zwierzęta błąkają się po wsi i głośno szczekają. W sprawie interweniowała straż miejska

Mieszkańcy Lipiej Góry (gm. Szamocin) są oburzeni tym, jak jeden z rolników traktuje swoje psy. Zwierzęta podobno nawet na kilka dni są pozostawiane bez opieki, błąkają się po wsi i szukają jedzenia; w dodatku głośno ujadają w nocy nie dając spać sąsiadom. Czy naprawdę jest aż tak źle?

Ludzie mówią: Te psy to utrapienie
Już w ubiegłym roku jeden z mieszkańców informował nas o niepokojącej sytuacji z psami żyjącymi na pustym gospodarstwie. Sprawiały one duże kłopoty, o których w pierwszej kolejności dowiadywał się sołtys wsi. To do niego pierwszego mieszkańcy przychodzili bowiem ze skargami.

- Jednemu z naszych mieszkańców ponoć psy zagryzły kury. Ktoś inny skarżył się, że goniły dzieci jadące na rowerach. Zawsze było coś i nikt nie mógł nic z tym zrobić... - opowiada sołtys Eugeniusz Knach.

Problem był tak duży, że w pierwszym kwartale roku poruszono temat na zebraniu wiejskim. Wówczas Rada Sołecka postanowiła o psach powiadomić Urząd Miejski w Szamocinie.

- Wysłaliśmy na interwencję straż miejską - powiedział nam wiceburmistrz Szamocina Maciej Nowak.

Straż u rolnika w Lipiej Górze interweniowała kilkakrotnie, ale - jak mówią strażnicy - przeważnie nie zastawała go na gospodarstwie. Okazuje się, że mężczyzna nie jest stąd. W Lipiej Górze jakiś czas temu kupił ziemię i zbudował małe gospodarstwo, ale mieszka zupełnie gdzie indziej (niedaleko Gołańczy). Na gospodarstwie zostawił jednak gromadkę swoich psów - małych i dużych, bardziej i mniej agresywnych.

Rolnik uczy się na błędach
Rolnika spod Gołańczy ostatni raz straż miejska pouczyła jakiś miesiąc temu.

- Gospodarz miał wtedy dziewięć psów i obiecał, że kilka zabierze na inne swoje gospodarstwo. Od tej pory, nie widzieliśmy jego psów biegających po wsi - mówi strażnik Jacek Grochal.

Według mieszkańców psy faktycznie mniej już uciekają, ale nadal są zaniedbane.

- Psy są wiązane łańcuchami do bud. Właściciel przyjeżdża do nich - często - tylko raz na kilka dni i wtedy daje im jedzenie. Przez to są chude i głośno ujadają - opowiadają ludzie.

Straż miejska na początku tygodnia raz jeszcze udała się na interwencję do Lipiej Góry. Okazało się, że gospodarz wziął na poważnie wcześniejsze pouczenie.

- Teraz na gospodarstwie jest już tylko pięć psów (dwa dorosłe i trzy szczeniaki). Wyglądają one na zdrowe, dlatego nie wzywaliśmy lekarza weterynarii - opowiada strażnik Jacek Grochal.

Według mężczyzny dwa duże psy przywiązane były do bud wąskimi taśmami (nie łańcuchami), szczeniaki (około pół roczne) biegały zaś wolno po podwórzu, które jest nie do końca ogrodzone.

- Budy na zimę powinny zostać zmienione na nowe, bo nie odpowiadają standardom. Poza tym, nie mamy żadnych większych uwag - mówi strażnik.

Dodaje, że w Lipiej Górze jest ogólnie duży problem z psami, które błąkają się po wsi. Szczególnie często można spotkać je w okolicach szkoły, o czym alarmuje nie rzadko dyrekcja placówki.

- Ostatnio, ukaraliśmy za to pięciu właścicieli psów. Patrole będziemy systematycznie powtarzać aż problem zniknie - mówi Jacek Grochal.

Z rolnikiem próbowaliśmy się skontaktować, ale nie miał czasu na rozmowę.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto