Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzieżanie z pasją! Robert Pawłowski przebiegł już tysiące kilometrów i... nadal nie ma dość! [ZDJĘCIA]

Olga Żądło
Zapraszamy do kolejnego odcinka cyklu "Chodzieżanie z pasją". Tym razem do rozmowy zaprosiliśmy Roberta Pawłowskiego, chodzieskiego biegacza i organizatora kwietniowego biegu "Gontyniec Ultra Trail".

Bieganie to jeden z najpopularniejszych sportów, uprawia go coraz więcej ludzi. Skąd u Pana wzięła się ta pasja?

Prawdą jest, że obecnie coraz więcej ludzi biega. Każdy zaczyna z innego powodu: jedni chcą schudnąć, inni poprawić kondycję, wydolność, jeszcze inni traktują bieganie jako trening uzupełniający dla innej dyscypliny. U mnie zaczęło się to prozaicznie. Zawsze lubiłem ruch i sport. Ćwiczyłem siłowo, trenowałem z odważnikami kulowymi (kettlebells) i gdy zbliżał się 40 rok życia i coraz więcej trudności wynikało ze zbyt dużej wagi oraz dolegliwości poszczególnych mięśni, stawów to postanowiłem spróbować biegania. Najpierw były to wyjścia na 3-5 kilometrów na pobliskim boisku. Po 2 tygodniach zapisałem się na pierwszy bieg: Bieg Grzymalitów. Spodobało się mi i przepadłem z kretesem. Po ukończeniu już byłem zapisany na kolejny bieg. Łaknąłem tej atmosfery, spotkań, rywalizacji. 3 miesiące później Chodzieska ZaDyszka i półmaraton w Swarzędzu. Wszystko przebiegało w błyskawicznym tempie i zanim się spostrzegłem bieganie pochłaniało coraz więcej czasu i stało się pasją. Następnie wyjazd w góry, start w zawodach w Gorcach i przepadłem całkowicie. Już wiedziałem, co chcę robić w życiu.

Czym zajmuje się Pan na co dzień i jak znajduje pan czas na realizowanie pasji?

Na co dzień pracuję w pobliskiej fabryce na 3 zmiany i niekiedy ciężko jest wszystko poukładać rozsądnie, by znaleźć czas na wszelkie pasje i realizować marzenia. Jednak bieganie nauczyło mnie konsekwencji i odpowiedniego gospodarowania czasem wolnym. Staram się w każdym tygodniu zrobić 4 treningi biegowe i jeszcze jakieś uzupełniające. Najdłuższe wybiegania 30 kilometrowe robię w weekendy, bo wtedy najmniej spraw ogranicza. Jest jeszcze kwestia radości biegania. Gdy jest radość biegania, wtedy łatwiej wyjść na trening w każdej pogodzie i nawet gdy inne założenia są spychane na dalszy plan to odczuwa się spełnienie. Najfajniej biega się w znakomitym samopoczuciu. Jednak niekiedy trzeba się zmusić do treningu i po prostu zaliczyć go. Do tej pory jakoś udaje się mi godzić treningi, pracę i inne zainteresowania. Po prostu lubię życie w biegu. To mnie nakręca i motywuje.

Co jest najważniejsze w bieganiu, jeśli chodzi o sprzęt? czy dobre buty mają faktycznie aż takie znaczenie? Czy też można biegać w najzwyklejszych trampkach?

Podobno najlepsze buty są w kolorze czerwonym, bo są najszybsze (to oczywiście żart). Dla mnie najważniejszym kryterium przy wyborze butów jest wygoda ich użytkowania. Na nic zda się piękny wygląd, gdy buty będą obcierały. Każda stopa jest inna, jedna szersza, druga wąska, dlatego wybór butów to indywidualna sprawa. Ważne jest przeznaczenie butów, teren w jakim chcemy biegać, waga biegacza, technika biegu to wszystko determinuje wybór butów. Praktycznie wszystkie moje buty są przeznaczone do biegów terenowych, po błocie, po górach. Na asfalt mam, zdaje się, 2 pary butów i używam ich sporadycznie. Lubię biegać w lesie. Są zawodnicy, którzy biegają w sandałach z bardzo dobrymi wynikami. Historia zna przypadki biegu w kaloszach. Jednak jak zaczyna się przygodę biegową to warto zaopatrzyć się w wygodne buty i oszczędzić sobie kontuzji na początek. Dla mnie buty mają duże znaczenie, bo obtarcie, pęcherz na stopie po kilkunastu godzinach i ponad 100 kilometrach potrafią wybić z rytmu i urastają do rangi pierwszego problemu świata. Mały kamyczek w bucie na 5 kilometrze i na 90 kilometrze to zupełnie inne sprawy. Pierwsza denerwuje, druga może spowodować zejście z trasy. Poza butami w biegach górskich jest spora lista wymaganego sprzętu: kurtka przeciwdeszczowa, plecak biegowy. Na początku można biegać bez pomiaru. Jednak obecnie większość biegaczy posiada zegarek, który mierzy czas, dystans, spalone kalorie, tętno. Jeśli oczekujemy progresu, poprawy wyników to poza butami to najważniejszy sprzęt. Jeśli jednak chcemy biegać bez kontrolowania pomiarów i traktujemy bieganie jako formę relaksu bez oglądania się na technologiczne nowinki to wystarczą buty i chęci.

Porozmawiajmy o rekordach. Czym chciałby się Pan pochwalić? Najlepsze czasy, najdłuższe dystanse.

Po jakimś biegu, gdy opisywałem swoje wrażenia z biegu namówili mnie, na założenie bloga. Długo nie trzeba było mnie namawiać. Od tego czasu po każdych zawodach można poczytać o moich perypetiach i wrażeniach z zawodów na blogu oraz na fanpage'u. Tylko na początku biegowej przygody miałem parcie na rekordy. Wiadomo, że w początkowych miesiącach biegania jest duży progres i praktycznie w każdym starcie poprawia się osiągnięcia. Jednak jak zawsze w życiu poszukiwałem własnej przestrzeni, odskoczni, przygody. Dlatego biegi ultra, po górach, w pięknych okolicznościach przyrody od razu pokochałem. Dla mnie to swoista wolność, przekraczanie granic, walka z samym sobą, ale jednocześnie jednoczenie się z naturą, wspieranie się na trasie, niemalże odczuwanie bólu innych uczestników biegu, dzielenie radości. Tak się dzieje, gdy łączy wspólna pasja. Tak naprawdę w biegach ultra, niezależnie od różnic społecznych, poglądowych i życiowych doświadczeń każdy na trasie odczuwa zbieżne podobieństwa, po 100 kilometrach w mniejszym lub większym stopniu każdego dopada kryzys, ból i właściwie zostaje sam ze sobą. Świetnie się w tym odnajduję i przeżywam za każdym razem niesamowitą przygodę. Do tej pory najdłuższym pokonanym przeze mnie dystansem było 150 kilometrów podczas biegu Łemkowyna Ultra Trail z prawie 6000 metrów przewyższeń w jesiennej, błotnej scenerii Beskidu Niskiego. Jesienne pejzaże w górach są magiczne. Fajnym przeżyciem dla mnie był również start i ukończenie zawodów triathlonowych na dystansie 1/4 IM. Miałem po tym starcie wielką zajawkę na triathlon i zacząłem nawet planować starty w triathlonie ekstremalnym w Norwegii lub Szwajcarii, ale na razie jeszcze te plany nie zostały wcielone w życie. Kto wie, co jeszcze się wydarzy w przyszłości?

Który bieg wspomina pan jako najtrudniejszy? Dlaczego?

Jak zacząłem biegać to zobaczyłem kiedyś relację z biegu na Maderze. Zachwyciłem się widokami i postanowiłem, że kiedyś pobiegnę w tym biegu. To było moje marzenie i miałem nadzieję, że któregoś dnia będę tak dobry, że pokonam choćby najkrótszy dystans tego biegu, czyli 43 kilometry. Ten cel wydawało się, że na zawsze pozostanie w sferze marzeń. Jednak, mówiąc kolokwialnie, zatruwałem znajomym życie i w końcu spełniłem to marzenie, stając na starcie Madeira Island Ultra Trail i pokonując dystans 85 kilometrów. Jednak dla mnie jednym z cięższych biegów był pierwszy na dystansie powyżej 100 kilometrów, czyli Rzeźnik Ultra. To było jak rzucenie się na głęboką wodę, bo nigdy wcześniej nie biegłem dystansu dłuższego niż 50 kilometrów. Od 70 kilometra podczas Rzeźnika Ultra odczuwałem właściwie już ból każdej kończyny, stawu, mięśnia, ścięgna. Dodatkowo upał, burza, ulewa sprawiły, że byłem wyziębiony, wycieńczony. Ratowało mnie tylko to, że był to mój debiut i to sprawiało, że nie mogłem się poddać. Wola walki zostały ze mną do mety. Trzeba wiedzieć, że biegi ultra biegnie się w dużej mierze głową. Kolejnym zupełnie nowym doświadczeniem była Łemkowyna Ultra Trail na dystansie 150 kilometrów. Wszystko przez to, że spędziłem 2 noce na trasie. Bieg rozpoczął się w nocy z piątku na sobotę, a na metę wbiegłem w niedzielę rano. Tyle godzin bez snu dawało się we znaki na ostatnich kilometrach. Jednak radość na mecie, że zapisałem się w annałach jako finisher koronnego dystansu przesłoniła trudy biegu. Jako że uwielbiam organizować wszelkie biegi charytatywne to jednym z cięższym biegów była akcja "100 kilometrów dla Natana". Przy starcie w godzinach wieczornych temperatura sięgała 35 stopni i wielu biegaczy przez to zrobiło mniej kilometrów niż zakładali. Gdy minęła noc i nad ranem ponownie robiło się upalnie to miałem dosyć i sam chciałem kończyć wcześniej niż zakładałem. Trudność tego biegu wynikała również z tego, że nie było limitów czasowych. Do wysiłku trzeba było motywować się samemu. Jednak zrobienie 100 kilometrów po chodzieskich lasach, w upale było ukoronowaniem zbiórki charytatywnej, w którą udało się zaangażować chodzieskich biegaczy. Dodatkową motywacją był Natan z rodzicami czekający na mecie.

Jakie ma Pan biegowe plany na najbliższy czas?

Najbliższe planowane starty to oczywiście pierwsza edycja chodzieskiego biegu Gontyniec Ultra Trail, a w czerwcu, jak już nic nie stanie na przeszkodzie, planuję wystartować w Lavaredo Ultra Trail, czyli 120 kilometrowym biegu po Dolomitach ze startem i metą w Cortina d'Ampezzo. Sierpień i urlop mają być przeznaczone na pokonanie Głównego Szlaku Beskidzkiego, czyli najdłuższego szlaku w Polsce. Ponad 500 kilometrów i ponad 21000 metrów przewyższeń będzie sporym wyzwaniem. GSB to zarówno wyzwanie sportowe jak i logistyczne. Wiele czynników składa się na powodzenie przedsięwzięcia. Już nie mogę się doczekać zmierzenia się z tymi trasami. Każdy z tych planów jest inny, ale wszystkie mają duże znaczenie. Do każdego trzeba się solidnie przygotować fizycznie i mentalnie.

Czy na takim terenie jak chodzieskie lasy również da się zrobić tak profesjonalne i długie biegi, jak np. Bieg Rzeźnika?

W tym roku organizujemy bieg Gontyniec Ultra Trail. Na chwilę obecną są przewidziane 3 dystanse. 10 km plus, 27 km plus oraz 55 km plus. Na dzień dzisiejszy na bieg jest zapisanych 120 biegaczy z całej Polski, a do biegu zostało jeszcze 4 miesiące. Chodzież charakteryzuje się pięknymi terenami o sporych przewyższeniach i chcemy tym biegiem pokazać, że mamy bardzo wymagający teren do biegów ultra i przy okazji chcemy promować Chodzież jako miasto o świetnych walorach do uprawiania sportów biegowych, rowerowych i pieszych wędrówek. Myślę, że na tych terenach można zrobić profesjonalny bieg, który w przyszłości będzie jednym z lepszych w tej części Polski. Nie mamy co prawda gór, ale ich namiastkę. Jednak gwarantuję, że większość biegaczy nieznających tych terenów będzie zaskoczona i osiągnięcie mety okupi sporym zmęczeniem. Wszyscy, którzy maczamy palce w organizacji biegu, mamy spore doświadczenie w biegach ultra i górskich, dlatego wierzę, że jesteśmy w stanie zrobić to na dobrym poziomie. Poza tym wiemy, że przyjedzie sporo biegaczy z całej Polski, dlatego nie możemy ich zawieść i sprawimy, że zapamiętają bieg i będą chcieli przyjechać ponownie. Nie ukrywam, że chcemy, by nasz bieg na stałe wpisał się w kalendarz biegowy i mamy nadzieję na kolejne jego edycje i coraz dłuższe dystanse. Oczywiście w imieniu swoim i reszty organizatorów zapraszam do zapisów na bieg oraz kibicowania. 24 kwietnia 2021 roku Chodzież przywita biegaczy i dla wielu ten bieg będzie największym wyzwaniem w życiu.

Czy biega pan w jakiejś grupie biegowej? Jak można się do niej zapisać? Jakie trzeba spełnić warunki?

Jak tylko zacząłem stawiać pierwsze kroki na biegowej ścieżce to wiedziałem, że będę biegał w klubie Vege Runners. Od kilkunastu lat nie jem mięsa, więc dla mnie był to naturalny wybór. Wiadomo, że weganizm wzmacnia organizm i moja regeneracja przebiega dosyć szybko. Lokalnie biegam w grupie PCH_RUN, to moi przyjaciele i biegowa brać, z którymi przemierzam biegowe ścieżki, razem jeździmy na zawody, organizujemy wydarzenia, przyjaźnimy się. Jako, że jest okres zimowy to jako mors należę również do ekipy Lodożerców. Podstawowym warunkiem, by należeć do Vege Runners, jest stosowanie diety wegańskiej lub wegetariańskiej. By przystąpić do grupy PCH_RUN nie trzeba spełniać wygórowanych warunków. Wystarczy biegać, nieważne szybko czy wolno. W każdą środę mamy wspólne treningi o 19.00 przy molo na promenadzie. Lodożercy spotykają się w niedzielę o 9.00 na dzikiej plaży nad Jeziorem Miejskim. Warunkiem jest chęć korzystania z zimowych kąpieli i trochę odwagi by się do nich przekonać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto