Dzisiaj odbyła się konferencja przedstawicieli Nadleśnictwa Podanin i Regionalnej Dyrekcji LP, w której brał udział burmistrz Jacek Gursz. Informacje, które zostały przekazane nie są dobre.
Okazuje się, że gradobicie, które miało miejsce w Chodzieży 19 lipca br., w godz. 18:00 – 19:00 spowodowało szkody znacznie poważniejsze niż się początkowop spodziwano. Teraz już wiadomo, że zniszczeniu uległy drzewa rosnące przy krajowej jedenastce, przy wjeździe do Chodzieży od strony Piły.
Chodzi o około 6 hektarów lasu znajdującego się w zarządzie Lasów Państwowych - przylegających do ulicy Gajowej i stacji paliw Orlen oraz również około 6 hektarów lasu miejskiego położonego przy jeziorze Strzeleckim, cmentarzu i dalej przy drodze do ,,Sanatorium".
Co się stało
W informacji przekazanej przez Nadleśnictwo czytamy: - Zarówno w drzewostanach PGL LP jak i w drzewostanach i zadrzewieniach miejskich, drzewa ucierpiały m.in. poprzez wyłamanie krótkopędów, zniszczenie tegorocznych przyrostów oraz silne zredukowanie masy liściowej.
W lasach niestanowiących własności Skarbu Państwa, tj. w lasach miejskich M. Chodzieży, najwięcej szkód wystąpiło na działkach ewidencyjnych nr: 2022 (Uroczysko 3 Maja), 1830, 1835 i 1833/2 (wokół stacji ORLEN) z ponad 100-letnimi drzewostanami sosnowymi.
Rodzaj i skala uszkodzeń, postępujących w drzewostanach na skutek gradobicia, zostały w dniu 3 listopada br. ocenione przez specjalistów z Zakładu Ochrony Lasu w Szczecinku.
W celu zapewnienia bezpieczeństwa użytkownikom ww. nieruchomości leśnych oraz nieruchomości z nimi graniczących, należy podjąć określone czynności gospodarcze; zachodzi potrzeba przeprowadzenia wyprzedzającej komunikacji - skierowanej w stronę lokalnej społeczności.
Wycinka konieczna
Jakie jest wyjście? Nadleśniczy Podanina Jacek Kulpiński nie pozostawił wątpliwości. Około 40 procent rosnących tam drzew zostanie wycięta natychmiast, a prace rozpoczą się jeszcze w tym roku, zakończą przed marcem przyszłego roku. Kolejne 40 procent drzew jest także uszkodzona, ale leśnicy postanowili poczekać z ich wycinką i obserować co się wydarzy.
Dlaczego nie mogą poczekać ze wszystkimi drzewami i sprawdzić, czy się nie uratują same?
Leśnicy zapewniali, że wszystko zostało dokładnie zbadane i przeanalizowane. Jeśli usychające drzewa zostaną pozostawione, to będą stanowić poważne zagrożenie dla chodzących tamtędy mieszkańców, a także domów i samochodów. Poza tym umierające drzewa natychmiast zostaną zaatakowane przez szkodniki, które zagrożą także pozostałym drzewom.
Jak mówili leśnicy, pocieszające jest to, że w lesie przez lata samoistnie wyrosło drugie piętro, są to drzewa liściaste, które pozostaną i będą stanowić podstawę przyszłego lasu.
- Nie jest więc tak, że tutaj pozostanie pustyna. Nadal będzie las, ale inny - liściasty - mówili leśnicy.
Apel burmistrza
Burmistrz Jacek Gursz przyznał, że kiedy usłyszał informację o konieczności wycięcia drzew, obraził się na nadleśniczego.
- Wszyscy jesteśmy przyzwyczajenio do tego lasu - mówił. - Ale wiem, że innego wyjścia jak jego wycinka nie ma.
Burmistrz zaapelował do mieszkańców, o wczucie się w sytuację i zrozumienie jej.
- Proszę nie doszukiwa\ć się drugiego dna - apelował.
Wszyscy obecni na konferencji spodziewają się protestów, ale zapewniali także, że ratunku dla zniszczonych sosen już nie ma.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?