Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cezary Strumnik motorowodnym wicemistrzem świata w klasie OSY400!

Marek Wolski
Marek Wolski
Podium Motorowodnych Mistrzostw Świata w klasie OSY400 w San Nazarro (Włochy)
1. Jakub Rochowiak (Polska, WKS Zegrze)
2. Cezary Strumnik (Polska, UKS Przygoda Chodzież)
3. Luca Finotti (Włochy)
Podium Motorowodnych Mistrzostw Świata w klasie OSY400 w San Nazarro (Włochy) 1. Jakub Rochowiak (Polska, WKS Zegrze) 2. Cezary Strumnik (Polska, UKS Przygoda Chodzież) 3. Luca Finotti (Włochy)
Cezary Strumnik był faworytem Mistrzostw Świata w klasie OSY400, które odbyły się we Włoszech. Do San Nazzaro jechał z planem obrony złotego medalu wywalczonego przed rokiem. Niestety drobny błąd podczas pierwszego biegu spowodował, że chodzieżanin wywalczył srebro. To jego siódmy medal z rzędu wywalczony na Mistrzostwach Świata w tej klasie!

Drugie miejsca i srebrny medal mistrzostw świata w klasie OSY400 - gratuluję, ale apetyt miał pan na więcej. Trochę żal?

Cezary Strumnik: Oczywiście, że jest żal i to dosyć spory. Nie ma co ukrywać: jechałem bronić tytułu i chciałem zdobyć drugi raz z rzędu złoty medal. Niestety nie udało się. Drobny błąd na starcie wyeliminował mnie z walki o złoto. Po prostu na starcie w pierwszym biegu linka zamachowa zeszła mechanikowi z koła, nie odpaliłem na czas i potem musiałem gonić stawkę. Moja szanse na zdobycia złotego medalu były już tylko i wyłącznie matematyczne.

Czy to był błąd ludzki, czy może jakaś złośliwość rzeczy, której nie szło przewidzieć?

Ani nie był to błąd ludzki, ani też nie było w tym złośliwości rzeczy. Po prostu nie było to do końca przemyślane z naszej strony. Tam było trochę inaczej, niż u nas w Polsce, ponieważ zawody były robione na rzece, a start odbywał się pod bardzo dużym kątem w stosunku do pomostu. Startując z Pole Position staliśmy jeszcze dalej od reszty stawki, na takim wąskim pomoście. Nie do końca było przemyślane to, że mechanik stał z prawej strony łódki, a powinien być z lewej. Stał tak, jak zawsze się to robi, a tam przeszkadzał zbiornik paliwa, linka się wysmyknęła, zeszła z koła i silnik nie odpalił za pierwszym razem.

W tym pierwszym biegu, mimo spóźnienia na starcie, zajął pan siódme miejsce, potem było już coraz lepiej i gonienie czołówki.

W drugim biegu dojechałem trzeci, w trzecim i czwartym wygrałem i byłem ewidentnie najszybszy. Nikt nie miał ze mną wielkich szans. Przez pierwszy bieg, który mi nie wyszedł, stało się to co się stało. Jakub Rochowiak wygrał dwa pierwsze biegi, potem były drugi i to mu wystarczyło do zdobycia tytułu mistrza świata, a mi trochę zabrakło. Za rok są następne mistrzostwa świata. Nie poddajemy się. Będę miał nową łódkę, więc nie ma się co smucić. Po prostu to jest sport, takie są zawody.

Start we Włoszech oznacza dla pana koniec sezonu?

Dla mnie to był ostatni start, ale nie jest to koniec sezonu. 1 października odbędzie się jeszcze finał Międzynarodowych Motorowodnych Mistrzostw Polski w Rogoźnie. Startuje tam mój wychowanek, zawodnik mojego klubu, Jeremi Jóźwiak. Mogę zdradzić, że będzie miał nową łódkę na te zawody. To moja dotychczasowa łódka, którą Jeremi przejmuje po mnie. Mam nadzieję na jego dobry start i solidny rezultat.

Jakie są plany Cezarego Strumnika na następny sezon? Mówił pan o nowej łódce. Co to będzie za sprzęt?

Łódź będzie tej samej estońskiej produkcji, czyli Mosquito zrobione przez Erko Aabramsa. Będzie ona jeszcze bardziej zmodyfikowana pod moje wymagania. Mam nadzieję, że dostanę ją jeszcze w tym roku. Z tego co wiem, to Erko już wrócił do Estonii właśnie z Włoch i zaczyna ją dla mnie robić.

Czy w przyszłym roku planuje pan wrócić do startów klasie F500?

Oczywiście, że wrócę. Mam dwie łódki do tej klasy. Czekam teraz na nowy silnik. W listopadzie mamy jechać na jego testy. Zobaczymy, jak się będzie sprawdzać. Jeżeli będzie dobrze, to zdecydujemy się na jego zakup, jeśli nie będzie nam odpowiadał, to będziemy jeździć na silnikach starszego typu, ale na pewno wystartuję. Jeżeli chodzi o klasę 500, to podstawowym problemem jest czas, który trzeba poświęcić, żeby wystartować. Chodzi o czas na przygotowanie oraz na wyjazdy, ponieważ w tym przypadku walka o tytuł mistrza świata rozgrywa się na zasadach Formuły1: jest pięć-sześć wyjazdów w ciągu jednego roku po całej Europie, a to zajmuje bardzo dużo czasu. Na pewno jednak w przyszłym roku wystartujemy w kilku imprezach w klasie 500.

Sezon 2022 kończy pan z pierwszym w karierze srebrnym medalem Mistrzostw Świata i również wywalczonym po raz pierwszy tytułem Mistrza Europy w klasie OSY400. Poprzeczka medalowa jest ustawiona bardzo wysoko. Jakie zatem ma pan medalowe plany na przyszły sezon?

Plany są takie, żeby zdobywać złote medale. Zawsze jedziemy walczyć o jak najwyższe lokaty. Nigdy się nie poddajemy. Mam opracowany już plan na przyszły sezon. Jeśli chodzi o klasę OSY400, to tutaj główną rzeczą jest nowa łódka, a także pomysł jak jeszcze inaczej przygotować silnik. Firma z Ujścia DWJ, czyli Kacper Durecki, Adrian Jankowski i Patryk Wojciechowski robią dla mnie śruby. To jest ewenement na skalę kraju, że mam dostęp do swoich śrub i mogę je dowolnie modyfikować, wybierać i robić tak, jak mi to odpowiada, a oni to przygotują, więc na pewno będę miał znowu kilkanaście nowych śrub i będziemy to wszystko testować oczywiście u nas, w Chodzieży na Jeziorze Miejskim, bo to jest najlepsze miejsce do ścigania się, testowania i uprawiania sportu motorowodnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto