Wędkarz z Sypniewa utonął w Jeziorze Margonińskim

Blisko dwie doby trwały poszukiwania 59-letniego mieszkańca Sypniewa, który zaginął po tym, jak 5 lipca wybrał się na ryby. W tym czasie, policję zaalarmować mieli ratownicy, którzy dostrzegli dryfującą na wodach Jeziora Margonińskiego łódkę ze sprzętem wędkarskim.

Czytaj także: Dwa groźne wypadki na drogach powiatu. Przyczyną niedoświadczenie i brawura?

Ciało poszukiwanego mężczyzny odnaleziono 7 lipca, w trzcinowisku. Przyczyną jego śmierci było najprawdopodobniej utonięcie.

Zaginiony znany był ze swojej miłości do wody i wędkarstwa. Jak mówi rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Chodzieży, pierwsze działania poszukiwawcze prowadzono jednak na lądzie.
- Mężczyzny poszukiwali zarówno nasi funkcjonariusze jak też jego krewni. Sprawdzono wszystkie adresy, pod którymi mógł przypuszczalnie przebywać - relacjonuje asp. szt. Jarosław Górski.

Kiedy te czynności nie dały oczekiwanego rezultatu, przystąpiono do weryfikacji hipotezy, zakładającej utonięcie. Do akcji zaangażowano zarówno ochotniczą jak i zawodową straż pożarną, w tym profesjonalną ekipę płetwonurków. Zwrócono się również do KWP w Poznaniu z prośbą o przysłanie psa do poszukiwania zwłok.
- Aby jego działania były skuteczne, musiałoby jednak minąć 48 godzin od przypuszczalnego momentu utonięcia. Nim to nastąpiło, dotarły do nas informacje o śmierci poszukiwanego - mówi J. Górski.

Okoliczności, w których doszło do utonięcia wędkarza, ustala Prokuratura Rejonowa w Wągrowcu. Jak poinformowała prokurator Renata Bocheńska-Bejnarowicz, śledztwo w tej sprawie wszczęto w piątek 8 lipca.
- Powołano biegłego i przeprowadzono sekcję zwłok. Nie wykazała ona obrażeń, wskazujących na udział osób trzecich. W wyniku ekspertyzy, w organizmie denata wykryto jednak obecność alkoholu - dowiedzieliśmy się w miniony wtorek.

Decyzja w sprawie dalszych losów śledztwa zostanie podjęta w ciągu kilku najbliższych dni.