Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z cyklu wielcy chodzieżanie - profesor Roman Drews

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Materiały archiwalne
W 2017 roku w ,,Chodzieżaninie" ukazał sie artykuł, w którym opisaliśmy niezwykłą postać - profesora Romana Drewsa. Przypomnijmy, jak syn kowala, 13 jego dziecko, stał się sławnym profesorem.

Artykuł ukazał się w czerwcu 2017 roku w ,,Chodzieżaninie"

Profesor Roman Drews? Chyba każdy chodzieżanin, odpowie, że to patron naszego szpitala, że wybitny profesor, że pochodził stąd, że to Honorowy Obywatel Chodzieży.

Z okazji 55-lecia nadania tytułu Honorowego Obywatela Chodzieży profesorofi Romanowi Drewsowi, w Miejskiej Bibliotece Publicznej zorganizowano jubileuszowe spotkanie. Honorowymi gośćmi byli synowie profesora Drewsa - prof. Michał Drews - chirurg oraz dr doc. Krzysztof Drews - ginekolog, a także pozostali członkowie rodziny.

Na spotkaniu był obecny Henryk Drzewiecki, który w 1962 roku, jako 24-letni dziennikarz nagrywał uroczystą sesję w Chodzieży, która zresztą odbywała się w budynku, w którym obecnie znajduje się miejska biblioteka. Tak więc można było usłyszeć głos samego profesora Drewsa, który mówił:

,,Chciałbym wam kochani chodzieżanie powiedzieć, że wśród wielu odznaczeń państwowych i resortowych, wasze wyróżnienie jest dla mnie najdroższe”

. I zapewniał też, że jest chodzieżakiem z krwi i kości.
- Miałem wtedy 24 lata, wstępowałem do zawodu dziennikarza , pracowałem w radiowęźle, zwanym szyderczo ,,kołchoźnikiem”. I proszę, minęło 55 lat i produkt z wyśmiewanego ,,kołchoźnika” stał się historycznym materiałem - mówił Henryk Drzewiecki.

Syn kowala

Wszyscy obecni na spotkaniu otrzymali, wydaną specjalnie na tę okoliczność, broszurę poświęconą prof. Romanowi Drewsowi. Czytamy tam między innymi, że urodził się on 6 sierpnia 1908 roku w Chodzieży, w wielodzietnej rodzinie - jako 13 dziecko. Rodzicami jego byli Franciszka z Thielmannów i Konstanty Drews. Ojciec był kowalem, właścicielem kuźni przy ul. Bocznej 1 w Chodzieży.
Roman Drews zdał maturę w 1927 roku w Państwowym Gimnazjum Św. Barbary w Chodzieży, a następnie wpisał się na Wydział Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego. Dyplom lekarza uzyskał 10 czerwca 1933 roku. I to był dopiero początek: tytuł doktora medycyny uzyskał 10 maja 1945 roku, habilitację 15 listopada 1950 r, profesorem nadzwyczajnym został 7 czerwca 1951 r., profesorem zwyczajnym 30 kwietnia 1962 r.
Drugą wojnę światową profesor spędził w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie od stycznia 1940 do 20 kwietnia 1945 roku pełnił funkcję ordynatora Oddziału Chirurgicznego w Szpitalu Ubezpieczalni Społecznej. Działał w Armii Krajowej, nosił pseudonim „Jacyna” i z narażeniem życia pomagał rannym partyzantom.
- Mówi się, że wojna , to ,,najlepsza” szkoła dla chirurga. Tam wykonuje się bardzo skomplikowane operacje w najgorszych warunkach, że później lekarz już niczego się nie boi - mówił prof. Michał Drews. Jego ojciec nabyte doświadczenie wykorzystał w 100-procentach. Po wyzwoleniu wrócił do Poznania i przystąpił do odbudowy jedynej wówczas w mieście Kliniki Chirurgicznej Uniwersytetu Poznańskiego. Poza pełnieniem bieżących obowiązków, na zlecenie Rady Wydziału podjął się współbudowy szpitala przy ul. Przybyszewskiego oraz zorganizowania II Kliniki Chirurgicznej Akademii Medycznej, którą kierował do 1975 roku.
Profesor Drews wykształcił liczne pokolenie wspaniałych chirurgów. Pod jego kierunkiem 54 lekarzy uzyskało stopień doktora nauk medycznych, 9 zostało habilitowanych (5 spośród nich zajmowało stanowiska profesorów - 4 w Poznaniu, 1 w Warszawie). Opublikował około 180 prac naukowych. Osobiście zoperował ponad 30 tysięcy chorych. Podobno nigdy nie odmówił pomocy mieszkańcowi Chodzieży i mieszkańcowi Ostrowca Świętokrzyskiego.
Profesor pełnił wiele funkcji społecznych. Przez wiele lat był między innymi przewodniczącym Poznańskiego Oddziału Towarzystwa Chirurgów Polskich, wiceprezesem, a następnie prezesem Zarządu Głównego Towarzystwa Chirurgów Polskich. Zmarł 17 kwietnia 1977 roku, po bardzo ciężkiej chorobie w wieku 68 lat. Spoczął w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Junikowskim w Poznaniu. W ostatnie drodze odprowadzały go tysiące ludzi, którzy oddawali hołd wielkiemu człowiekowi, którego darzyli szacunkiem i zaufaniem.
Wraz z żoną Marią - z domu Osłońską, lekarzem stomatologiem, mieli czterech synów. Dwóch z nich - obecnych na spotkaniu w Chodzieży - jest lekarzami. Michał jest lekarzem chirurgiem, profesorem doktorem habilitowanym, kierownikiem Katedry i Klinki Chirurgicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Krzysztofa - jest znanym lekarzem ginekologiem, docentem habilitowanym w Katedrze Perinatologii i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Dwaj pozostali synowie Andrzej i Roman mieszkają w USA - pierwszy jest architektem, drugi - doktorem nauk biologicznych.

Profesor co jeździł tramwajem

Podczas spotkania synowie wspominali profesora Romana Drewsa, jako osobę wymagającą od siebie i od innych, trochę nieśmiałego i bardzo dowcipnego.

- Niekiedy przekraczał granice swoimi żartami - mówił dr doc. Krzysztof Drews i wspominał jak mając kilkanaście lat dojeżdżał z ojcem tramwajem on do szkoły, ojciec dwa przystanki do kliniki. - Mieliśmy zwyczaj, że jeździliśmy bez biletów, a ponieważ ojciec był znanym profesorem uchodziło nam to na sucho - opowiadał. - Jak zatrzymał nas kontroler, to ja wyciągałem z kieszeni garść biletów i niby szukałem właściwego, ojciec za każdym razem udawał, że nie ma pieniędzy na bilet. Próbował od kogoś pożyczyć... Niekiedy było mi wstyd... Zdarzało się także, że podczas jazdy tramwajem, ojciec zauważył u jakiegoś pasażera kaszaka na szyi. Zaraz brał się za badanie i wiem, że niekiedy pomagał.

Dr doc. hab Krzysztof Drews wspomina także jak z ojcem jako kilkulatek jeździł na konsultacje wojewódzkie.
- Przyjeżdżała po nas wysłużona warszawa. Kiedy docieraliśmy na miejsce, na profesora czekało śniadanie i zawsze był biały twaróg, bo ojciec go uwielbiał. I on zawsze wtedy wskazywał na mnie i mówił: ,,ale ten młody człowiek lubi sardynki”. A ja lubiłem sardynki, ale wcale ich nie chciałem... Ludzie jednak starali się zadowolić profesora, choć nie było to łatwe, bo towar był deficytowy.
Z kolei prof. Michał Drews opowiedział anegdotę, jak to rodzice byli na otwarciu Targów Poznańskich, a on z braćmi udali się rowerami nad jezioro. W trakcie uroczystości na targach poproszono przez megafon profesora Drewsa do biura.
- Rodzice byli przerażeni, myśleli, że doszło do jakiegoś wypadku ... Tymczasem ojciec usłyszał, że rozbił się Moczar i będzie potrzebna interwencja chirurgiczna. A Moczar był wówczas partyjnym dygnitarzem, ojciec na tę wiadomość wykrzyknął: ,,Dzięki Bogu”!

Synowie mówili, że profesor Drews dużą wagę przywiązywał do nauki i zawsze mówił, że we wszystkim co będą robili musi być pasja i muszą być jak najlepsi. Profesora wspominali także inni. Dr Jerzy Sapuła mówił, że profesor zawsze tłumaczył, że należy szanować ludzką tkankę i dać możliwość naturze podjąć walkę z chorobą. Zofia Grabowska-Andrijew opowiadała, że któryś z Drewsów - nie pamiętała czy ojciec, czy syn - uratował jej życie, a dziennikarka Radia Poznań Barbara Miczko wspominała spotkanie z profesorem na początku swojej kariery: -Był życzliwy, serdeczny i wyrozumiały.
Henryk Drzewiecki, który po początkach w ,,kołchoźniku” pracował m.in. w telewizji, zaproponował, aby nakręcić film o życiu profesora Drewsa. A jego życie, jak się wydaje, to gotowy scenariusz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto