Jedna z klas czwartych ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Chodzieży została przeniesiona do Szkoły Podstawowej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Oleśnicy. O przeniesienie uczniów wystąpili rodzice, którzy nie zgadzali się na to, aby ich dzieci uczęszczały na lekcje na "drugą zmianę".
- Rodzice zgłosili się do mnie 3 września i poprosili o przyjęcie klasy (w sumie 22 dzieci - przyp. red). Miałam warunki lokalowe i zgodę organu prowadzącego, więc było to możliwe. W bardzo krótkim czasie udało się wszystko przystosować. Dzieci mają swoje ławki i szafki. Jedynie na podręczniki trzeba jeszcze poczekać, ale jest to niezależne od szkoły - mówi dyrektor SP w Oleśnicy Joanna Maćkowiak.
Obecnie do szkoły w Oleśnicy uczęszcza ok. 160 dzieci. Klasy czwarte odjeżdżają autobusem do domu najpóźniej o godz. 14.30. Jedynie kl. VII i VIII raz w tygodniu kończą lekcje nieco później - o godz. 15.
W "Trójce" - jak mówią rodzice, którzy kontaktowali się z naszą redakcją - uczniowie mieli zaczynać naukę około godz. 12-13 i kończyć ją między godz. 17 a 18.30.
- O tym, że będzie problem, wiadomo było już przed wakacjami. Dlatego jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego rodzice próbowali uzyskać od szkoły jakieś informacje na temat organizacji nauki. Niestety bezskutecznie - mówi rodzic znający sprawę.
W ubiegłym tygodniu zadzwoniła do nas oburzona mama czwartoklasistki z SP 3, której córka znalazła się wśród dzieci z "drugiej zmiany".
- Dzieci to nie pracownicy fabryki, żeby fundować im "zmianowość". Jesienią i zimą córka będzie musiała wracać ze szkoły po ciemku. Nie będzie mogła uczestniczyć w dodatkowych zajęciach z angielskiego, które już jej opłaciłam. Jeśli będzie odrabiała lekcje wieczorem, nie będzie miała czasu na rozrywkę i odpoczynek. Z kolei do południa ja nie będę w stanie jej w niczym pomóc, bo kończę pracę dopiero o godz. 15 - denerwowała się kobieta.
Burmistrz Jacek Gursz przez cały czas zapewniał, że trwa szukanie kompromisu i możliwie najlepszego wyjścia z sytuacji. W piątek odbyło się spotkanie, na które zaproszono przedstawicieli trójek klasowych i rodziców czwartoklasistów, którzy pozostali w szkole. Przedstawiono na nim nowy plan lekcji, przygotowany przez wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 3.
- Przeprosiliśmy rodziców za zaistniałą sytuację i wyjaśniliśmy, dlaczego tak się stało. Prosiliśmy również o uwagi i sugestie. Rodzice ich nie wnieśli i zaakceptowali nowy plan zajęć. Spotkanie opuszczali z dużą ulgą - mówi burmistrz Jacek Gursz.
Zamieszanie - co burmistrz podkreślał już na uroczystościach z okazji rozpoczęcia roku szkolnego - ma związek z ostatnią reformą oświaty. Po pozostawieniu w podstawówkach dodatkowych dwóch roczników, w niektórych szkołach zaczęło brakować miejsca.
Problem występuje w całej Polsce. Są placówki, w których dzieci mają nawet po 9 lekcji dziennie.
- O zagrożeniach związanych z reformą mówiliśmy głośno od dawna. Dodatkowym utrudnieniem przy układaniu planów jest między innymi to, że zgodnie z podstawą programową, niektóre lekcje muszą następować po sobie - dodaje burmistrz Jacek Gursz.
Z raportu, przygotowanego przez Instytut Spraw Publicznych wynika, że tylko w samej Warszawie przepełnionych jest aż 214 szkół podstawowych. W wielu z nich nauka odbywa się w godzinach od ósmej do dziewiętnastej. Żeby wygospodarować miejsce na zajęcia lekcyjne, placówki zaadaptowały pomieszczenia gospodarcze, a nawet... pokoje nauczycielskie.
Raport krytykuje również program nauczania. Zdaniem autorów opracowania, podstawa programowa jest niedostosowana do możliwości rozwojowych dzieci - szczególnie tych, które rozpoczęły edukację jako 6-latki.
***
Zobacz też: Była premier Beata Szydło o reformie edukacji. "Udało nam się wprowadzić reformę, która zmieni polską szkołę"
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?