Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strumnik szykuje się do skoku - czyli historia jednej fotografii (ZDJĘCIA)

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Arch. Zdzisław Strumnik
Przypomnijmy artykuł, który ukazał się w ,,Chodzieżaninie" w 2021 roku. W nim to znajdziecie informacje o pierwszej monopłetwie w Chodzieży.

Michał Strumnik napisał: ,,Właśnie mija 40 lat od zrobienia tej fotografii. Na zdjęciu mój Tato - płetwonurek, pasjonat i prekursor tego sportu w naszym mieście. Uwiecznione zostały zawody w płetwonurkowaniu sportowym na naszej Pływalni Delfin (listopad 1981 roku). Na zdjęciu jest też pewna Pani, której Tato tak wtedy zaimponował, że rok później została jego żoną, a później moja mamą. Piękna, sentymentalna pamiątka, która tłumaczy moja miłość do wody, sportu i naszej pływalni.”
Sam Zdzisław Strumnik uściśla i dopowiada historię tej fotografii. Oto on na pierwszym planie szykuje się do skoku do wody w płetwie mono. Była to jedna z dwóch pierwszych takich płetw w Chodzieży. Kupił je - nieoficjalnie - Krzysztof Działoszyński, guru chodzieskich płetwonurków, w marcu 1979 roku podczas sportowych zawodów od członków klubu Flota Gdynia, wówczas obok Zorba Wrocław był to najlepszy kluby płetwonurków. Jedna płetwę otrzymał właśnie Zdzisław Strumnik, z drugiej na zmianę korzystali Krzysztof Dudkiewicz i Karol Nowakowski.

Miłość do wody

Rodzina państwa Strumników chyba każdemu w Chodzieży kojarzy się z wodą. Cezary - wiadomo motorowodniak, Michał - żeglarz, instruktor sportów wodnych. Ale miłość do wody narodziła się dużo wcześniej.
- Zresztą, naszym pierwszym domem było mieszkanko na basenie Delfin, gdzie pracowałem i zasiedliłem mieszkanie po byłym kierowniku wspomina Zdzisław Strumnik. Przyznaje, że nad jeziora ciągnęło go zawsze. Podczas uprawiana sportów wodnych poznał przyszłą żonę, która również trenowała pływanie i ogólnie - jak mówi - zawsze była w ruchu.
Zanim jednak z rodziną zamieszkał na basenie przeżył niezwykłą przygodę jako płetwonurek.

Sekcja do zadań specjalnych

Wszystko zaczęło się w 1970 roku. On był wtedy za młody, aby jeszcze uczestniczyć w wydarzeniu, ale już kręcił się przy wodniakach. Prezes chodzieskiego WOPR Marian Kowalski zorganizował kurs płetwonurków. Wzięli w nim udział i zostali pierwszymi płetwonurkami w Chodzieży: Janusz Jesse, Henryk Piotrowski, Henryk Kabat, Ryszard Szmyt, Witold Działoszyński, Czesław Jurkiewicz i Zdzisław Kamiński. Sekcja działała, ale bez większych sukcesów, do dyspozycji miała dwa, może trzy słabe aparaty ,,morsy”. Wszystko nabrało tempa, gdy powstała pływalnia ,,Delfin”, wówczas można było doskonalić technikę i poprawiać umiejętności. Kiedy powstało województwo pilskie, Państwowa Straż Pożarna w Pile postanowiła zorganizować u siebie grupę płetwonurków do poszukiwania topielców. Ponieważ w Chodzieży byli wstępnie przeszkoleni ludzie, grupa została przyjęta do wojewódzkiej komendy. Był rok 1976, a Zdzisław Strumnik jako osiemnastolatek mógł już oficjalnie dołączyć do grupy. - Dlaczego nas tam ciągnęło? Przede wszystkim wiedzieliśmy, że otrzymamy lepszy sprzęt - wspomina. - I rzeczywiście nasza grupa młodych ludzi, trochę przeszkolona, otrzymała żuka, zestawy do nurkowania, ponton, sprężarkę, skafandry. Mnóstwo szkoleń przechodziliśmy, kursów, uczestniczyliśmy w zawodach. Po pewnym czasie byliśmy w krajowej czołówce sekcji płetwonurkowych.

Grupa przede wszystkim była wzywana do poszukiwań topielców, albo innych prac zlecanych przez policję i prokuraturę. Jeździła po całym województwie pilskim i nie były to łatwe prace. Wiązały się z dużą presją, stresem i niekiedy były fizycznie bardzo ciężkie.

Poza tym sekcja wykonywała prace zlecone, na przykład dokonywała pomiarów drewnianych mostów, które były potrzebne do wykonania ekspertyz, czy teżz dokonywała podwodnych konserwacji urządzeń w zakładach.

Oczywiście poza poważnymi zadaniami, chodzieska grupa to byli młodzi chłopcy, którzy także miło spędzali czas.

Zdzisław Strumnik z rozbawieniem wspomina podróż na obóz szkoleniowy na jezioro Budzisławskie koło Lichenia w 1977 roku. Jak mówi dzisiaj podróż zajęłaby zapewne kilka godzin, oni jechali dwie doby.

- Witek pracowało w mleczarni i załatwił samochód do przewozu mleka.Ale kierowca się spóźnił więc pierwszą noc spędziliśmy na stanicy. Kiedy do nas dotarł załadowaliśmy na samochód trzy łodzie, cały sprzęt i wyruszyliśmy. Kiedy myśleliśmy, że już dotarliśmy kierowca zostawił nas nad jeziorem i odjechał, okazało się, że dotarliśmy nie na to jezioro. Starsi koledzy poszli szukać transportu, załatwili traktor z przyczepą w jakimś pegeerze, załadowaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę. Kiedy dotarliśmy, cała wieś widziała jak to płetwonurkowie podróżują.

W lipcu 1981 roku cała grupa pojechała na obóz szkoleniowy do Grecji.
- Były to ciężkie czasy. Nie było nas na nic stać. Przez cały pobyt w Grecji mogłem wypić tylko jedno piwo, a o kąpieli w słodkiej wodzie mogliśmy pomarzyć - nie mielibyśmy czym za nią zapłacić. Wieźliśmy ze sobą chleb i ogórki - opowiada Zdzisław Strumnik.
To wtedy jednak, jak mówi, płetwonurkowie chodziescy byli w szczycie swoich możliwości - to tam także zeszli na 70 metrów głębokości, w Polsce schodzili na 40 metrów. Byli doskonale wyszkoleni, mieli świetną kondycję i umiejętności, potrafili w ciągu pół godziny zorganizować się do akcji w razie pilnego wezwania.
Tego roku, w listopadzie odbyły się jeszcze I Ogólnopolskie Mistrzostwa Płetwonurków w Chodzieży, a później przyszedł stan wojenny, który wyhamował działalność.

Zdzisław Strumnik założył rodzinę i wybrał bardziej stabilne i stacjonarne życie. Sekcja nadal funkcjonowała, szkoliła młodzież, organizowała wyjazdy szkoleniowe, obozy...
Zdzisław Strumnik chętnie wspomina tamte czasy - siermiężne, ale pełne pasji i radzenia w każdej sytuacji.Prosi, aby podkreślić rolę Witolda Działoszyńskiego, który był dla niego i dla wielu innych płetwonurków guru. Niestety zmarł kilkanaście lat temu.
- Dzisiaj sprzęt o którym my mogliśmy tylko marzyć, można kupić niemal w każdym markecie - mówi.

Artykuł ukazał się w 2021 roku w ,,Chodziezaninie"**

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto