Rower zaginął w nocy z 5 na 6 sierpnia. Jego ostatni użytkownik dojechał do Chodzieskiego Domu Kultury na kończące się wówczas warsztaty "Cho-Jazz 2022". Roztargnienie, a może nadmiar złocistego płynu spowodowały, że użytkownik nie zadbał o rower i go nie zamknął. Bezpański rower prawdopodobnie zainteresował kogoś, kto dojechał nim nad Karczewnik i wrzucił do wody.
Zakładamy, że użytkownik mówi prawdę, ponieważ mamy odnotowane w systemie, że około godziny 1 w nocy dzwonił do operatora Roovee z informacją, że nie korzysta już z roweru i ktoś go ukradł. Operator umieścił adnotację w systemie, że na prośbę użytkownika zdalnie „zamyka” wypożyczenie tego roweru. Domyślamy się, że ostatni użytkownik nie jest winowajcą i nie wrzucił roweru do jeziora, ale i tak poniesie pełną odpowiedzialność, bo jego błąd polega na tym, że tego roweru nie zamknął. Dopóki tego nie zrobi, wszystko co dzieje się z rowerem, płynie na jego konto
– wyjaśnia Szymon Zychla, zastępca naczelnika Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miejskim w Chodzieży.
Poszukiwania roweru trwały ponad trzy tygodnie. Prawdopodobnie sprawca zanim wsiadł na rower, majstrował przy znajdującej się na nim skrzynce z nadajnikiem GPS. Ostatni ślad pokazywał, że rower może znajdować się w rejonie plaży nad Karczewnikiem. Pracownicy MZK, którzy opiekują się chodzieskim rowerami miejskimi, przeszukali rejon plaży, wypytywali ratowników, jednak nie przyniosło to efektu. Wtedy postanowiono poprosić o pomoc płetwonurków z chodzieskiego WOPR-u.
30 sierpnia po około 15 minutach przeczesywania dna, ratownik z uprawnieniami płetwonurka zauważył w rejonie pomostu "zaginionego chromka".
Pobyt w wodzie sprawił, że na rowerze pojawiły się już glony, zniknęły naklejki i nie ma powietrza w oponach. MZK sprawdzi czy nie została uszkodzona elektronika. Za wszelkie szkody, a każdy element roweru w regulaminie systemu ma swoją wartość, obciążymy użytkownika, który choć teoretycznie nie jest może bezpośrednio winny w tej sprawie, to nie zamknął roweru i o niego nie zadbał, dlatego poniesie odpowiedzialność
- dodaje Szymon Zychla.
"Chromek" wyłowiony z Karczewnika po wizycie u mechaników prawdopodobnie wróci na ulice Chodzieży. Gdyby jednak doszło do jego całkowitego zniszczenia lub kradzieży, użytkownik musiałby zapłacić 5 tys. złotych kary.
To pierwszy tak drastyczny przypadek w historii Chodzieskiego Roweru Miejskiego. Przypomnijmy, że sezon w którym można korzystać z "chromków" trwa do końca października.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?