Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsze i trzecie miejsce w konkursie IPN, dla chodzieskich licealistek. Uczennice opisały wojenne losy swoich przodków

Dariusz Olejniczak
Dariusz Olejniczak
Laureatki z koordynatorką konkursu, Agnieszką Ptakowską-Sysło
Laureatki z koordynatorką konkursu, Agnieszką Ptakowską-Sysło Agnieszka Ptakowska-Sysło
Dwie uczennice I Liceum Ogólnokształcącego w Chodzieży, Aleksandra Sell z klasy Ia i Agnieszka Rzekięć z klasy II b, zostały laureatkami ogólnopolskiego konkursu historycznego organizowanego przez poznański odział IPN "Sztafeta Pamięci. Losy mojej rodziny podczas II wojny światowej". 21 czerwca tego roku, w Poznaniu, Agnieszka i Aleksandra wezmą udział w uroczystości wręczenia nagród. Jedną z nagród w tym konkursie jest wyjazd edukacyjny do muzeum na terenie dawnego obozu Mauthausen-Gusen w Austrii.

- Aleksandra Sell zdobyła pierwsze miejsce, za pracę pt. „Mapa mojej historii”, a Agnieszka Rzekięć trzecie, za pracę pt. „Ocalić od zapomnienia”. Obydwie uczennice opisały losy kilku członków swoich rodzin w czasie II wojny światowej. Przeprowadziły wywiady z członkami swojej rodziny i ich przyjaciółmi, zgromadziły dokumenty, zdjęcia i inne pamiątki rodzinne. Ich praca trwała kilka tygodni. Warto wspomnieć, że udział w tym konkursie wzięło sześć uczennic z naszej szkoły. Oprócz Aleksandry i Agnieszki były to Weronika Anastaziak, Magdalena Andrzejczak, Antonina Dudek i Julia Jutrzenka – informuje koordynatorka konkursu w I LO, Agnieszka Ptakowska-Sysło. Poniżej prezentujemy opisy nagrodzonych prac, które nauczycielka historii laureatek nam udostępniła.

Aleksandra Sell opisała losy kilku swoich przodków.

Jednym z nich był Florian Sell, pochodzący ze wsi Prosna. W trakcie II wojny światowej przedostał się do polskich oddziałów walczących z III Rzeszą i wziął udział w bitwie o Monte Cassino. Tam też poległ i został pochowany.

Kolejną opisywaną przez Aleksandrę postacią jest jej pradziadek Jan Wierzbiński. Był synem powstańca wielkopolskiego, Walentego Wierzbińskiego. Przed wybuchem wojny i w jej trakcie pracował w chodzieskiej porcelanie. W 1940 r. został aresztowany i uwięziony. Przetrzymywany przez kilka miesięcy w areszcie w Poznaniu został ostatecznie wywieziony do obozu Mauthausen-Gusen w Austrii. Był to pierwszy niemiecki obóz koncentracyjny utworzony poza granicami III Rzeszy. Przeszło przez niego ponad 330 tysięcy więźniów, w tym właśnie Jan Wierzbiński, który otrzymał numer 25153. Warunki w obozie były bardzo ciężkie pod każdym względem. Jan pracował w kamieniołomie, a zdołał przeżyć dzięki swoim różnorakim umiejętnościom. Nazywano go „złotą rączką” i Niemcy wielokrotnie wykorzystywali jego wiedzę i zdolności. Po wyzwoleniu obozu przez wojska USA, Jan wrócił do Polski i osiadł w Podstolicach. Tutaj spotkał swoją przyszłą żonę Stanisławę.

Agnieszka Rzekięć również opisała przeżycia kilku członków swojej rodziny

Swojego pradziadka Leona Wiese, który z zawodu był krawcem i w chwili wybuchu wojny pracował w Szamocinie. Został aresztowany w 1942 roku i trafił do obozu w Gross-Rosen, gdzie skierowano go do pracy w kopalni węgla kamiennego. Dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego został przeniesiony do Czech. Tam zajął się szyciem mundurów dla wojsk niemieckich. Zdecydował się on uciec z obozu, gdy zorientował się, że Niemcy szykują obóz do ewakuacji. Ucieczka się udała i szczęśliwie wrócił do Szamocina, w tym samym czasie, kiedy wojska radzieckie wkraczały do miasta.

Agnieszka Rzekięć przyjrzała się także historii swojego dziadka, Tadeusza Balickiego, nauczyciela. W 1939 roku został w stopniu porucznika zastępcą, a następnie dowódcą kompanii osłonowej sztabu 12 Dywizji Piechoty, wchodzącej w skład zgrupowania południowego Armii Prusy. 11 września 1939 roku, jeszcze kontuzjowany, dostaje się do niewoli niemieckiej. Najpierw został przydzielony do oflagu w Prenzlau – Oflag II A, Blok A, pokój 314 , 3 kompania. Później został przeniesiony do Neubranderburga – Oflag II E/K-10. Stamtąd, w styczniu 1942 roku, Niemcy przenieśli jeńców do obozu w Gross Born – Oflag II D. Po ewakuacji obozu, dziadek znalazł się w Oflagu w Lubece, było to ostatnie miejsce jego jenieckiej tułaczki. Oflagi Prenzlau i Nubranderburg rozmieszczone były na terenie Rzeszy na Pojezierzu Meklemburskim. W tych obozach dziadek przebywał około roku w każdym.

Grupa nauczycielska stanowiła wysoki procent wszystkich więzionych oficerów. Przez całe lata niewoli dziadek uczył się języka angielskiego i niemieckiego. Pod koniec stycznia 1945 roku, do obozu docierały odgłosy wybuchów artyleryjskich. Niemcy zarządzili ewakuację więźniów. Jeńcy z obozu Gross Born wyszli 28 stycznia 1945 roku i maszerowali na zachód. Droga była bardzo ciężka. Od kilku dni szalała zamieć i panował siarczysty mróz. Więźniowie musieli iść lasami. Pierwszą noc po wyjściu z obozu dziadek spędził w tartaku, w Jastrowiu. Niektórzy koledzy nocowali w miejscowym kościele. Po przespanej nocy ponownie wyruszyli w drogę, dokuczał im okropny głód. Kolejną noc więzień spędził w olbrzymiej stajni na końskim łajnie. W ciągu dnia wykonywali około 40 kilometrów. Powoli zima zbliżała się ku końcowi. Więźniowie przemierzyli Meklemburgię i w kwietniu znaleźli się w barakach rozległego obozu w Sandbostel. Ze względu na nieludzkie warunki blisko 700 kilometrowego marszu jeńcy nazwali go marszem śmierci. Wejście za druty kolejnego obozu oddziałało na jeńców przygnębiająco. Wyczerpani, opadli z sił, wyczekiwali na nadejście aliantów. Paczki żywnościowe nie docierały, więźniowie załamywali się psychicznie i fizycznie. Na pryczach roiły się stada pluskiew, a więźniowie byli zawszeni i zarośnięci brudem. Po kilku tygodniach pobytu w tym obozie, jeńcy musieli go opuścić i wyruszyli do Lubeki. Dotarli tam pod koniec kwietnia 1945 roku. Był to międzynarodowy Oflag X C, gdzie przebywali jeńcy angielscy, a także Francuzi, Holendrzy oraz Belgowie. 2 maja 1945 roku więźniowie zostali oswobodzeni przez Brytyjczyków.

Po opuszczeniu obozu, dziadek Agnieszki Rzekięć podjął pracę w oświacie na terenie Niemiec, ucząc polskie dzieci. Późną jesienią 1945 roku do Lubeki przybyła Polska Misja Repatriacyjna. Ruszyły pierwsze transporty wysiedleńców do Polski. Dnia 14 lipca 1947 roku dziadek po odnalezieniu rodziny natychmiast wrócił do ojczyzny.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto