Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarz potrzebny od zaraz... Margonin szuka go od 3 lat!

MN
Od października na całą gminę będzie tylko jeden lekarz rodzinny, który nie jest w stanie obsłużyć wszystkich mieszkańców.

Mieszkańców gminy Margonin ogarnął niepokój i strach o własne zdrowie, bo od października w tutejszej przychodni zamiast dwóch lekarzy dyżur sprawować będzie tylko jeden! Co to oznacza? Ano to, że spora część ludzi zostanie bez podstawowej opieki medycznej.

- Gdzie od października mamy się leczyć, skoro nasz lekarz odchodzi na emeryturę? - na ostatniej sesji pytali oburzeni mieszkańcy. Mieli pretensje do władz gminy o to, że nie zatrudnili żadnego lekarza na zastępstwo i zostawili ich na pastwę losu.

Co na to gmina? Burmistrz Janusz Piechocki zapewnia, że sprawa ta spędza mu sen z powiek nie od dziś, ale pomimo starań jest bezsilny.

- Od trzech lat szukamy lekarza, który chciałby podjąć pracę na naszym terenie, ale bezskutecznie. Lekarzy rodzinnych brakuje nie tylko u nas, ale w całym kraju. Jest to ogromny problem - przyznaje.

Ludzie są źli, bo nie mają gdzie się leczyć

Dotychczas - przez wiele długich lat - w Margoninie dyżur pełniło dwóch lekarz rodzinnych: Janina Nowak-Lach oraz Wiesław Bamber. Ich etaty wystarczyły, aby zapewnić opiekę mieszkańcom gminy liczącej około 6 tysięcy mieszkańców.

Od października na zasłużoną emeryturę odchodzi jednak pani Janina Nowak-Lach. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że nie ma nikogo na jej miejsce.

- Od dawna wszyscy wiedzieli, że pani doktor przejdzie na emeryturę, bo ma już swoje lata. Dlaczego nikt w urzędzie nie pomyślał, aby wcześniej przygotować zastępstwo dla niej - mówiła na sesji jedna z mieszkanek.
Podkreślała, że sytuacja związana z odejściem na emeryturę lekarki doprowadziła do dużego zamieszania w gminie. Szczególnie zdezorientowane i przerażone są podobno osoby starsze.

- W tej chwili praktycznie nie można dodzwonić się do lekarza - telefon nie odpowiada. Poza tym bałagan jest z receptami, które wypisywane są najczęściej na trzy miesiące do przodu - o patowej sytuacji opowiadała mieszkanka.

Według kobiety lekarze wypisują recepty „na zapas”, aby uniknąć kolejek w ośrodku zdrowia. Niestety sprawia to problem tym pacjentom, których nie stać na to, aby zapłacić za leki na trzy miesiące z góry.
- Skąd renciści mają wziąć pieniądze, aby zrealizować taką receptę? - pytała.

Robi co może, ale lekarza nie ma

Burmistrz Janusz Piechocki zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i - jak twierdzi - doskonale rozumie obawy mieszkańców gminy. Mówi jednak, że pomimo ogromnych chęci i starań, tak naprawdę niewiele może.

- Prawda jest taka, że brakuje lekarzy rodzinnych nie tylko u nas, ale w całym kraju. Od trzech lat próbuję znaleźć takiego, ale to się nie udaje - opowiada.

Burmistrz stara się „zwabić” lekarza rodzinnego jak tylko może. Oferuje gabinet i zapewnia, że go wyremontuje, na co radni podczas ostatniej sesji zagospodarowali wstępnie 150 tys. zł. Poza tym, obiecuje także mieszkanie.

- Nic nie pomaga. Żaden lekarz nie chce podjąć zatrudnienia - dodaje burmistrz.

Mężczyzna próbował znaleźć lekarza przez NFZ, a także własnymi ścieżkami. Kiedy zabrakło mu pomysłów postanowił wynająć specjalną firmę, która zajmuje się poszukiwaniem lekarzy do pracy. Niestety, na razie odzewu nie ma.

- Już nie wiem co robić - przyznaje burmistrz. Poddać się jednak nie zamierza i dalej będzie prowadził poszukiwania. Póki co zajmuje się wygospodarowaniem pomieszczenia w urzędzie gminy, gdzie ma być przechowywane archiwum z gabinetu pani doktor.

- Kartoteki mieszkańców będą bezpieczne. Na pewno nie zgubią się - uspokaja Janusz Piechocki.

Rozwiązania nie widać

Burmistrzowi współczuje kierownik przychodni „Medicus” w Chodzieży lek. Tadeusz Mehl, który na początku roku - po odejściu jednej z lekarek na emeryturę - także szukał lekarza rodzinnego do pracy.

- Udało się, bo lekarz akurat pochodzi z naszego powiatu i nie chciał pracować gdzie indziej - mówi.

Ogólnie jednak potwierdza, że w Polsce jest ogromny deficyt jeżeli chodzi o lekarzy: rodzinnych i specjalistów. Większość - jak opowiada - po zdobyciu wykształcenia wyjeżdża za chlebem zagranicę. Według niego w dużej mierze jest to problem polityczny.

- Od 15 lat ostrzegamy polityków, że brakuje lekarzy, ale dotychczas nie spotkało się to z większym zainteresowaniem. Dopiero teraz coś się ruszyło i zapowiedziano, że uczelnie medyczne zwiększą nabory. Czy to jednak pomoże i kiedy przyniesie skutki tego nie wiem - opowiada Tadeusz Mehl.

Lekarz póki co nie widzi rozwiązania problemu. Wie jednak, że mieszkańcom Margonina nie będzie łatwo dostać się do jakiegokolwiek lekarza.

- Wszyscy lekarze rodzinni dookoła praktycznie mają już nałożone limity, a więc nie będą mogli przyjąć dodatkowych pacjentów - mówi.

W Chodzieży lekarzy rodzinnych póki co nie brakuje, w Szamocinie także przyjęcia odbywają się bez większych problemów. Problem za jakiś czas może pojawić się w Budzyniu, gdzie wieloletnią praktykę lekarską prowadzą państwo Irena i Lech Pszczoła. Kiedy odejdą na emeryturę nie wiadomo czy szybko i czy w ogóle ktoś znajdzie się na ich miejsca.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto