Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leczenie w Chodzieży wciąż tylko przez telefon? Jak działają przychodnie i szpital?

Anna Karbowniczak
Anna Karbowniczak
Pacjenci z Chodzieży skarżą się, że odkąd wybuchła pandemia przychodnie pozamykały drzwi przed chorymi, a kontakt z lekarzem jest możliwy jedynie przez telefon. Czy rzeczywiście jest aż tak źle?

W połowie sierpnia Ministerstwo Zdrowia opublikowało rozporządzenie, a konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej - wytyczne dotyczące udzielania teleporad przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Przepisy, które wejdą w życie pod koniec miesiąca, określają w szczegółowy sposób, jak powinna wyglądać prawidłowo udzielona teleporada.

Chodzi m.in. o sposób rejestracji pacjentów, formy udzielania porad zdalnych czy kwestie związane z organizacją pracy. Ministerstwo wskazuje również przypadki, w których konieczne jest tradycyjne badanie w przychodni. A właśnie ta ostatnia kwestia budzi najwięcej emocji wśród mieszkańców Chodzieży, którzy skarżą się, że odkąd wybuchła pandemia, przychodnie pozamykały drzwi przed chorymi.

- Lekarze się pochowali, czego się boją? - regularnie pytają nas nasi czytelnicy.

Czy rzeczywiście jest aż tak źle? Sprawdziliśmy, jak wygląda teraz leczenie w Chodzieży.

"Drzwi zawsze były otwarte"

Z negatywnymi opiniami nie zgadza się Tadeusz Mehl z Zespołu Lekarzy Rodzinnych "Medicus". Jak podkreśla, drzwi do budynku przy ulicy Jagiellońskiej, w którym mieści się poradnia dla dorosłych, były otwarte nawet w okresie największych obostrzeń. Obecnie 90 procent wizyt odbywa się "stacjonarnie", bo tak jest łatwiej i lekarzom, i pacjentom.

- Sam nie wyobrażam sobie, by leczenie miało odbywać się wyłącznie przez telefon. To niekomfortowe dla obu stron - mówi Tadeusz Mehl.

Pomimo pewnych utrudnień przychodnia przyjmuje tyle samo pacjentów co zwykle. Udało się przy tym wyeliminować kolejki, bo chorzy przychodzą do gabinetu na konkretną godzinę, którą wcześniej ustala z nimi lekarz.

Wrzesień to niewiadoma

Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja w przychodni dziecięcej przy ul. Paderewskiego. Jak tłumaczy pediatra Hanna Ciążyńska, to dlatego że dzieci przechodzą infekcje w inny sposób niż dorośli i często mają niespecyficzne objawy. Tutaj również kontakt rozpoczyna się od teleporady, którą umawia pielęgniarka. Lekarz dzwoni do rodziców i zbiera wywiad.

- Jeśli jest w stanie udzielić porady przez telefon, to na tym poprzestaje - mówi Hanna Ciążyńska.

W przeciwnym razie konieczna jest wizyta w przychodni, która odbywa się oczywiście z zachowaniem wszelkich rygorów sanitarnych. Przychodnia na bieżąco prowadzi też szczepienia.

Lekarze nie kryją, że obawiają się września i powrotu dzieci do szkół.

- Boimy się, że będzie gorzej, zwłaszcza że przebieg koronawirusa u dzieci nie jest charakterystyczny - mówi Hanna Ciążyńska.

A była już sytuacja, gdy jedna z lekarek musiała zostać poddana kwarantannie, bo do jej gabinetu trafiło dziecko, które mogło mieć kontakt z osobą zakażoną. Na szczęście testy dały negatywny wynik.

Kiedy do specjalisty?

Największy problem może być z dostaniem się do specjalisty. Ci z chodzieskiego Puls-Medu na razie przyjmują "zaległych" pacjentów, czyli tych, którzy nie mogli przyjść do gabinetu gdy służba zdrowia była "zamrożona".

- O nowe terminy można pytać od połowy września - usłyszeliśmy w rejestracji.

Na dość szybką wizytę można liczyć jedynie w poradni pulmonologicznej w "sanatorium" (Wielkopolskie Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii). Tam, jak wynika z informatora NFZ, pierwszy wolny termin dla tzw. przypadków stabilnych to 28 września.

Jeśli chodzi o stomatologów, to zgodnie z informatorem NFZ w gabinetach przy ulicy Mickiewicza (Praktyka stomatologiczna lek. stom. Anna Nowakowska-Różańska) i przy ul. Żeromskiego (Twój Dentysta Dentis) kolejek praktycznie nie ma.

Wszyscy przechodzą testy

W Szpitalu Powiatowym w Chodzieży nadal obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin - i to raczej prędko się nie zmieni. Pacjenci są przyjmowani na oddziały po przejściu testów. Jako pierwsza już na początku maja działalność wznowiła ambulatoryjna rehabilitacja. Potem szpital zaczął stopniowo "otwierać" pozostałe oddziały. Jedynie na porodówce - jak mówi wicedyrektor Aleksandra Ćwikła - nigdy nie było żadnych ograniczeń.

Żeby wejść do izby przyjęć trzeba nacisnąć dzwonek, znajdujący się przy wejściu do szpitala. Wówczas do pacjenta wychodzi pielęgniarka, która przeprowadza tzw. triage - czyli wstępny wywiad medyczny. Wpuszczanie odbywa się pojedynczo.

- Szpital musi być bezpieczny zarówno dla pacjentów jak i dla personelu. Na razie pacjenci muszą czekać na wejście przed szpitalem, ale myślimy, jak inaczej to rozwiązać - mówi Aleksandra Ćwikła. I dodaje: - Procedury działają, gdyż nie mieliśmy do tej pory ani jednego przypadku "dodatniego".

Leczenie w Chodzieży wciąż tylko przez telefon? Jak działają...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto