Lekarze w Chodzieży nie wystawiają zaświadczeń zwalniających z noszenia maseczek

Na początku sierpnia w niektórych powiatach wrócił obowiązek noszenia maseczek. Wynika on z wyznaczenia przez Ministerstwo Zdrowia tak zwanych stref "czerwonych" i "żółtych". Chodzi o przywrócenie części obostrzeń w tych miejscach, gdzie występuje najwięcej zakażeń koronawirusem.

Wcześniej media informowały o kontrolach w sklepach i o planowanej zmianie przepisów, zgodnie z którą od 1 września z zakrywania twarzy miałoby zwalniać jedynie zaświadczenie od lekarza. Te wszystkie kwestie sprawiły, że dyskusja na temat maseczek rozgorzała na nowo.

Coraz więcej osób zgłasza się do gabinetów lekarskich po zaświadczenie o przeciwskazaniach do noszenia maseczki. W Chodzieży pacjenci również pytają o możliwość otrzymania takiego dokumentu. Ale słyszą odmowę, bo lekarze zaświadczeń nie wystawiają. Dlaczego?

Jak tłumaczy Tadeusz Mehl z Przychodni Zespołu Lekarzy Rodzinnych "Medicus", powód jest prosty: byłby to jedynie bezwartościowy kawałek papieru.

- Nie istnieje coś takiego, jak zaświadczenie lekarskie dotyczące noszenia maseczki. Jest stosowne rozporządzenie, które reguluje tę kwestię i określa, kto i w jakich sytuacjach musi zasłaniać twarz. Ponadto minister zdrowia decyduje o dodatkowych ograniczeniach w niektórych powiatach - mówi Tadeusz Mehl.

- Niektórym osobom zależy na zaświadczeniu, bo chciałyby mieć jakiś dodatkowy "papier". Nie miałby on jednak żadnej mocy prawnej i nic by z niego nie wynikało - dodaje.

To samo od początku epidemii podkreśla również Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.

- Wiele osób błędnie odczytało przepisy, które jasno mówią, że tylko małe dzieci (do 4. roku życia), osoby niepełnosprawne, nie potrafiące same o siebie zadbać oraz cierpiące na duszności, którym maska uniemożliwiałaby oddychanie, są zwolnione z obowiązku zakrywania ust i nosa - podkreśla szefowa PPOZ.