Spotkanie otworzyła zastępca dyrektora MBP Justyna Belter-Rusek, która przyznała, że próby zaproszenia Mariusza Szczygła do Chodzieży trwały co najmniej od dwóch lat. W końcu się udało. Wydarzenie okazało się sukcesem frekwencyjnym i organizacyjnym.
W trakcie blisko dwugodzinnego spotkania Mariusz Szczygieł przeprowadził widownię przez kulisy i kuluary czeskiej kultury. Jak sam powiedział, był to show obrazkowy pod umownym tytułem: „Kultura czeska moja laska nebeska”.
Pisarz zabrał swoich czytelników do świata czeskiej kultury, w której istotną rolę spełnia śmiech i satyra. Z lekkością erudyty pokazywał na jakich antypodach znajdują się kultura czeska i polska.
Pierwsza teza: w czeskiej kulturze nie ma tabu. Wniosek: skoro wszystko jest tam możliwe, to niełatwo być czeskim artystą, bo nic nikogo nie gorszy i oburza.
Dlatego bez mrugnięcia okiem nasi południowi sąsiedzi akceptują zmaterializowane wytwory artystycznej wyobraźni, które w naszym świecie prawdopodobnie spowodowałyby niemałe zamieszanie i zgorszenie.
Różnice między nami a Czechami według Mariusza Szczygła wynikają m.in. z dużego poczucia humoru, wręcz genetycznej autoironii i małego wpływu na ich życie Kościoła. Okazuje się, że o Czechach najgorzej mówią oni sami, ale musi to być dowcipne. Na tym polega – jak mówił gospodarz spotkania – czeska umiejętność zarządzania śmiechem na swój temat.
Spory fragment spotkania Mariusz Szczygieł poświęcił znanym czeskim filmom: „Straszne skutki awarii telewizora”, „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, „Miłość blondynki” i „Sklep przy głównej ulicy”, których odbiór już na tak podstawowym poziomie jak określenie gatunku filmu jest różne tam, czyli w Czechach, i tutaj, czyli w Polsce.
Jak w pewnym momencie przyznał autor "Gottlandu", za który w roku 2009 zdobył Europejską Nagrodę Książkową, jego miłość do Czech rozpoczęła się od języka. „Poczułem, że to nie jest język, tylko muzyka”. I od razu Mariusz Szczygieł wyjaśnił, że Czesi uważają, że najbardziej śmiesznym językiem słowiańskim jest polski, który w ich uszach brzmi, jakby mówiło sepleniące dziecko.
Oczywiście nie mogło zabraknąć akapitu poświęconego piwu, z którego tak dumni są nasi sąsiedzi, ale ustalenie, które jest najlepsze nie jest łatwe i pomógł w tym dowcip o … coli.
Było też nieco dziegciu w tym miodzie śmiechu, ponieważ według M. Szczygła radość Czechów często wynika ze smutku, przykrytego „grubą warstwą słoniny śmiechu, pod którą jest krwiste mięso dramatu”.
Spotkanie przebiegało w doskonałej atmosferze, którą podkręcały liczne anegdoty i barwne dygresje Autora. Już dawno w Chodzieży nie było tak długiej kolejki, jak ta która ustawiła się po autografy.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?