Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czeska opowieść Mariusza Szczygła w Chodzieży

Marek Wolski
Marek Wolski
Takiego tłumu w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chodzieży dawno nie było. Wieść, że bohaterem spotkania autorskiego będzie Mariusz Szczygieł zelektryzowała fanów jego twórczości, którzy zajęli wszystkie miejsca. Co do jednego.

Spotkanie otworzyła zastępca dyrektora MBP Justyna Belter-Rusek, która przyznała, że próby zaproszenia Mariusza Szczygła do Chodzieży trwały co najmniej od dwóch lat. W końcu się udało. Wydarzenie okazało się sukcesem frekwencyjnym i organizacyjnym.

W trakcie blisko dwugodzinnego spotkania Mariusz Szczygieł przeprowadził widownię przez kulisy i kuluary czeskiej kultury. Jak sam powiedział, był to show obrazkowy pod umownym tytułem: „Kultura czeska moja laska nebeska”.

Pisarz zabrał swoich czytelników do świata czeskiej kultury, w której istotną rolę spełnia śmiech i satyra. Z lekkością erudyty pokazywał na jakich antypodach znajdują się kultura czeska i polska.

Pierwsza teza: w czeskiej kulturze nie ma tabu. Wniosek: skoro wszystko jest tam możliwe, to niełatwo być czeskim artystą, bo nic nikogo nie gorszy i oburza.
Dlatego bez mrugnięcia okiem nasi południowi sąsiedzi akceptują zmaterializowane wytwory artystycznej wyobraźni, które w naszym świecie prawdopodobnie spowodowałyby niemałe zamieszanie i zgorszenie.
Różnice między nami a Czechami według Mariusza Szczygła wynikają m.in. z dużego poczucia humoru, wręcz genetycznej autoironii i małego wpływu na ich życie Kościoła. Okazuje się, że o Czechach najgorzej mówią oni sami, ale musi to być dowcipne. Na tym polega – jak mówił gospodarz spotkania – czeska umiejętność zarządzania śmiechem na swój temat.

Spory fragment spotkania Mariusz Szczygieł poświęcił znanym czeskim filmom: „Straszne skutki awarii telewizora”, „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, „Miłość blondynki” i „Sklep przy głównej ulicy”, których odbiór już na tak podstawowym poziomie jak określenie gatunku filmu jest różne tam, czyli w Czechach, i tutaj, czyli w Polsce.

Jak w pewnym momencie przyznał autor "Gottlandu", za który w roku 2009 zdobył Europejską Nagrodę Książkową, jego miłość do Czech rozpoczęła się od języka. „Poczułem, że to nie jest język, tylko muzyka”. I od razu Mariusz Szczygieł wyjaśnił, że Czesi uważają, że najbardziej śmiesznym językiem słowiańskim jest polski, który w ich uszach brzmi, jakby mówiło sepleniące dziecko.

Oczywiście nie mogło zabraknąć akapitu poświęconego piwu, z którego tak dumni są nasi sąsiedzi, ale ustalenie, które jest najlepsze nie jest łatwe i pomógł w tym dowcip o … coli.

Było też nieco dziegciu w tym miodzie śmiechu, ponieważ według M. Szczygła radość Czechów często wynika ze smutku, przykrytego „grubą warstwą słoniny śmiechu, pod którą jest krwiste mięso dramatu”.

Spotkanie przebiegało w doskonałej atmosferze, którą podkręcały liczne anegdoty i barwne dygresje Autora. Już dawno w Chodzieży nie było tak długiej kolejki, jak ta która ustawiła się po autografy.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto