Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bukowiec. Anglik walczy o polskie drzewa. Mówi: Nie wycinajcie ich!

ChodzieżNM
William Keith Johnston dziesięć lat temu, odnalazł w Bukowcu swoje miejsce na ziemi i - jak mówi - nie chce dopuścić, aby teraz zmieniło się w pustynię

William Keith Johnston, od ubiegłego roku - jak mówi, w imieniu mieszkańców - toczy walkę z urzędnikami o ochronę środowiska w Bukowcu (gmina Budzyń). Mówi, że niesłusznie wycięto tam zdrowe topole i młode dęby.
William Keith Johnston jest rodowitym Anglikiem, który w pewnym momencie życia zapragnął zostawić Wyspę i zacząć wszystko od nowa w Polsce, blisko przyrody. Trafił do Bukowca, gdzie założył gospodarstwo agroturystyczne ,,Dębowy las".
Zauważył ogromny potencjał tego miejsca. Zachwyca się pięknymi lasami, a także motylami - paziem królowej, złotymi wilgami, słowikami, czy traszkami. Wokół swojego domu posadził ponad tysiąc drzew. Niektóre z nich posadzili też goście, którzy odwiedzali gospodarstwo ,,Dębowy las", a przybywali tutaj z różnych stron świata.
- To był zwyczaj, że rodziny które nas odwiedzały sadziły drzewka nawet z małych żołędzi - mówi Anna Suszek, która w 2004 roku sprzedała gospodarstwo obcokrajowcowi i teraz w nim pracuje.
Zdaniem kobiety Anglik zamienił to miejsce w prawdziwy raj, na co dowodem jest to, że cztery lata temu ,,Dębowy Las" został najlepszym gospodarstwem agroturystycznym w Wielkopolsce. W magazynie In Flight natomiast został ujęty na liście 10 najlepszych miejsc do odwiedzania w Europie.
W ubiegłym roku krajobraz w Bukowcu zaczął jednak się zmieniać za sprawą wycinki drzew, którą zarządziła gmina.
- W 2014 roku najpierw wycięto 23 zdrowe drzewa, a potem około 20 młodych dębów. Nie oszczędzono też krzewów i drzewek owocowych - mówi Anglik, który poprosił gminę o wstrzymanie prac i przesłanie szczegółowych planów dotyczących ochrony środowiska na pobliskim terenie.
Jego zdaniem, urzędnicy dbają o dobro środowiska tylko na papierze, a w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z dyrektywami Unii Europejskiej.
William Keith Jonhston wie co mówi, bo jest ekspertem w tej dziedzinie. Przez 33 lata - na kierowniczym stanowisku, nadzorował bowiem duże projekty odnowy środowiska w Wielkiej Brytanii. Swoim doświadczeniem chciałby podzielić się teraz z gminą.
- To jest nie do przyjęcia, aby zdrowe drzewa wycinano od tak po prostu. Cierpią na tym nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Próbuję to pokazać - tłumaczy.
Anglik szczególnie ubolewa nad tym, że przy drogach we wsi usunięto zdrowe topole, a chore pozostawiono.
- Odkąd tu mieszkam zgłaszałem w gminie zły stan dziesięciu drzew, ale nikt się tym nie przejął. Aż tu nagle - bez zawiadomienia mieszkańców - wycięte zostały zdrowe topole - mówi.
Podkreśla jednak, że nie szuka winnych i nikogo nie chce oskarżać. Zadaje jedynie pytanie - dlaczego, na które nikt nie potrafi mu jasno odpowiedzieć. Anglik szuka ludzi, którzy pomogą mu w obronie miejscowej przyrody, gdyż - jak twierdzi - gmina również w tym roku planuje wycinkę.
Potwierdza to wójt Budzynia Marcin Sokołowski. Jego zdaniem gmina dba o środowisko, ale wycinka jest konieczna ze względu na ,,starość" topoli (od 40 do 50 lat).
- Ze względów bezpieczeństwa, w tym roku na terenie gminy wytniemy około 60 drzew. A w miejscach, gdzie stały topole, będą teraz rosły lipy - mówi.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto