Jak długo trwały wasze przygotowania, konkretnie do tego bieg?
- Ten bieg pierwotnie miał się odbyć w 2020 roku, ale przez sytuację z covid-19 wszystkie biegi były przenoszone na kolejny rok. Przygotowania pod ten start trwały od początku roku. W międzyczasie jeszcze były organizacja i start w biegu Gontyniec Ultra Trail, który idealnie wpasował się w cykl przygotowań pod Lavaredo Ultra Trail.
Od kiedy myśleliście o wzięciu udziału w biegu w Dolomitach? Czy to rodzaj wyzwania z tych największych, życiowych, czy tylko jakiś kolejny krok ku czemuś jeszcze trudniejszemu?
- Na bieg w Dolomitach zapisaliśmy się w październiku 2019, na tydzień przed startem w biegu Łemkowyna Ultra Trail na 150 kilometrów. Nie chciałem, by po Łemkowynie nie było żadnych dalszych planów biegowych, stąd ten pomysł. Pomyślnie przeszliśmy losowanie do biegu i można było organizować logistykę wyjazdu. Każdy wyjazd za granicę to spore wyzwanie logistyczne, finansowe, a jednocześnie świetna przygoda i możliwość poznania nowych miejsc i wędrówek po górach, wyższych niż w Polsce. Poza tym, miała to być również podróż z naciskiem na zaspokojenie kulinarnych oczekiwań, związanych z kuchnią włoską. Fajnie co roku zwiedzać inny kraj i odkrywać biegowe szlaki. Już są pomysły na kolejne podróże i poznawanie innych krajów. Jest cały cykl biegów UTWT (Ultra Trail World Tour), ale po Maderze i Włochach może czas na mniej popularne, ale równie ekscytujące biegi.
Masz "w szyldzie" na swoim profilu fb hasło "Run for fun". Czy w związku z tym takie myślenie o wyzwaniach, ich kategoryzowanie - ma dla Ciebie w ogóle sens?
- Hasło Run For Fun powstało, gdy moje możliwości fizyczne i psychiczne potrafiły ogarniać dystans półmaratonu. Jednak nadal czerpię radość z biegania, ale zdecydowanie zmieniły się pokonywane odległości. Każde wyzwanie mnie nakręca i sprawia, że wszystko łatwiej zaplanować, robić treningi i dzięki temu wszelkie trudności, wątpliwości mają mniejsze znaczenie.
Jaki element tego biegu był zdecydowanie najtrudniejszy, a jaki - najpiękniejszy, najbardziej warty całego tego trudu?
- Najtrudniejsze było pokonywanie odcinków w pełnym słońcu, gdy trzeba było mozolnie wspinać się do góry. Jednak największym wyzwaniem okazała się burza i grad wielkości grochu, który na ciele pozostawił siniaki. Dobrze, że trwało to tylko 15-20 minut, bo momentalnie wychładzał się organizm. Widoczność w nocy spadła do kilku metrów i lepiej nie myśleć, co by było, gdyby burza i gradobicie trwały dłużej. Najpiękniejsze były widoki, zapierające dech w piersiach. Każdy kto lubi góry, będzie w Dolomitach przeżywał ekstazę. Oczywiście, zwieńczeniem trudu była meta w Cortinie d'Ampezzo, ale widoki również rekompensowały trud. Medal, kurtka finishera warte były tych 26 godzin zmagania się z trasą.
Jakie plany biegowe na wakacje?
- Na wakacje jest plan pokonania Głównego Szlaku Beskidzkiego czyli ponad 500 kilometrów i 21000 metrów przewyższeń.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?