Wszyscy lubiliśmy truskawki - opowiadają państwo Pietruszkowie - o początkach swojej firmy ,,OVOC”. Ktoś mógłby powiedzieć: kto nie lubi pachnących i cudnie kojarzących się z letnimi dniami owoców... Ale żeby od razu stawiać ponad 50 tuneli i rozpoczynać uprawę?
Aleksandra i Mariusz od 25 lat produkują pieczarki w Studzieńcu. Pięć lat temu, ich syn Beniamin (dzisiaj rolnik z wyższym wykształceniem), zmobilizował ich do rozejrzenia się za nową branżą. Ponieważ wszyscy lubili truskawki i marzyły im się takie naprawdę dobre, zawsze słodkie i do tego pięknie wyglądające, postanowili spróbować sił w ich uprawie.
- Pojechaliśmy na pierwsze szkolenie tematyczne, które odbywało się na Kaszubach - opowiada Beniamin. - Spodobała nam się technologia. Tata powiedział wtedy, że albo zaczynamy produkować zgodnie z nową technologią i z rozmachem, albo wcale się za to nie bierzemy.
Wszyscy się zgodzili, że jeśli już coś zaczynać, to z zaangażowaniem na 100 procent.
- Jeśli coś chce się robić dobrze, to trzeba iść z postępem, a nie cofać się - mówi Mariusz Pietruszka.
I tak w Studzieńcu - niedaleko przedsiębiorstwa pieczarkowego, wyrosły tunele, które od maja do paźdzernika - a w ubiegłym roku nawet do listopada - są pełne czerwonych owoców - truskawek oraz malin.
Swoją plantację nazwali OVOC - bo kojarzy się z owocem, a poza tym ,,ovo” w języku łacińskim (i nie tylko) to także jajko - a więc początek. Jedno z haseł promocyjnych ich firmy brzmi ,,Zerwane nad ranem”.
Zerwane nad ranem
Obecnie mają ponad 50 tuneli o szerokości 9 m i wysokości w szczycie 4,2 m, w których bramy opuszczane i podnoszone są elektrycznie. Stosują tam najnowszą rynnową technologię. Wszystko jest sterowane systemem komputerowym, który dostarcza roślinom odpowiednich substancji oraz zapewnia właściwe nawadnianie.
W tunelach rosną już nowe sadzonki - zresztą, co roku sadzone są nowe. Właśnie są doglądane, dopieszczane, aby zgodnie z przewidywaniami w maju - około 15 - pierwsza partia owoców była gotowa.
- Stawiamy przede wszystkim na jakość i smak naszych truskawek - zapewniają właściciele.
A o wyższość truskawki spod folii nad truskawką gruntową mogliby opowiadać bardzo dużo. Przede wszystkim mówią, że mają kontrolę nad nawożeniem i w ich owocach nigdy nie ma nadmiaru chemii, poza tym zbiór jest łatwiejszy - bo truskawka rośnie na pewnej wysokości - są czyste i idealnie wyglądają. Oczywiście wiedzą, że nie przekonają miłośników truskawek ,,polnych”, ale jak mówią, każdy ma prawo do swojego gustu. Oni wolą owoce pyszne i ładnie wyglądające. - I proszę napisać, że to nie prawda, że truskawka polska musi być ubrudzona i krzywa... Nasze owoce są dowodem na to, że może być inaczej - mówią.
Produkują kilka odmian i zawsze wybierają te, które przede wszystkim im smakują.
Sezon trwa pół roku
W ich gospodarstwie przygotowania do sezonu są w pełni. Na plantacji praca zaczyna się bowiem w lutym, a kończy w listopadzie. No chyba, że są jakieś inwestycje, to okres aktywności przeciąga się na grudzień. - I proszę też napisać, że w Polsce sezon na truskawki nie trwa jak kiedyś dwa tygodnie, ale pół roku - mówi Aleksandra Pietruszka.
Nakłady na wyprodukowanie owoców są spore, a więc i koszt ,,foliowych” owoców jest wyższy niż gruntowych. W ubiegłym roku, kiedy ,,polowe” można było dostać już za 6 złotych, ,,foliowe” kosztowały 12 zł. Dlatego raczej nie znajdziemy truskawek ze Studzieńca na stoisku ulicznym w Chodzieży. Możemy je spotkać jednak czasem np. w Lidlu.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?