Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Andrzejem Kabatem: Nic nie jest dane raz na zawsze...

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Andrzej Kabat rozpoczynał działalność od naprawy dętek, teraz jest współwłaścicielem KABAT TYRE.

W Budzyniu mówi się o Andrzeju Kabacie, że choć osiągnął sukces, to pozostał normalnym dobrym sąsiadem, którego na przykład można zobaczyć grającego w budzyńskim filmie o Powstaniu Wielkopolskim...

Bardzo się cieszę, że jestem tak postrzegany. Chętnie biorę udział w inicjatywach społecznych, włączam się w organizację różnych wydarzeń. Budzyń, jego historia i przyszłość są dla mnie bardzo ważne...

Czy nie miał Pan ochoty poszukać sobie innego, ładniejszego miejsca na Ziemi?

Nie wyobrażam sobie, abym mógł swoje życie spędzać gdzieś indziej. Budzyń - ze swoją historią i społecznością - to niezwykła duża wieś, a mam nadzieję, że wkrótce i miasto... Bardzo kibicuję planom odzyskania praw miejskich przez Budzyń.

Ktoś z zewnątrz powie, że to normalna miejscowość, jakich wiele... W czym tkwi jej niezwykłość...

Do stworzenia takiego niezwykłego klimatu potrzeba ciągłości. Budowany był już w czasach PRL-u przez naczelnika Gminy Budzyń Pana Mariana Adamczaka, który widział w rozwoju przedsiębiorstw przyszłość. Był wizjonerem, zachęcał nas do inwestowania, do rozwijania się, a gdy trzeba było udzielał rękojmi. Dzięki temu rozpoczęli swoją działalność Tomczykowie, później z Chodzieży przeniósł się tutaj Jan Kubacki - oni byli prekursorami produkcji przemysłowej. W czasach PRL-u było wielu rzemieślników w różnych dziedzinach. Powstało osiedle rzemieślnicze, naczelnik Adamczak już w tamtych czasach tworzył tereny pod inwestycje przemysłowe, dziś osiedle Cechowe. U nas w Budzyniu nie było zawiści, wspieraliśmy się nawzajem, doradzaliśmy sobie i rozwijaliśmy się wszyscy. Tu nie zazdrościło się innemu przedsiębiorcy, ale starało mu dorównać, lub wyprzedzić. To napędzało nas wzajemnie i doprowadzało do rozwoju Budzynia.

Jakie były początki Pana firmy?

Urodziła się ona z potrzeby, ale również w kontynuacji rodzinnych tradycji. Mój ojciec był rymarzem, który naprawiał uprzęże konne. Po jego nagłej śmierci w 1980 roku kontynuowałem tę dziedzinę. Równolegle rozwijałem naprawę dętek i opon, ponieważ było na to zapotrzebowanie. W tamtych latach wiele rzeczy się naprawiało, regenerowało, robiło się na zamówienie, bo wszystkiego brakowało. W 1983 roku założyłem formalnie - Zakład rzemieślniczy - Naprawa Opon i Dętek oraz Bieżnikowanie opon, a później co roku coś dobudowywałem, rozwijałem, poszerzałem swoją działalność.

Czy Pana strategia firmy zakładała tak duży rozmach?
Oczywiście planowaliśmy, mieliśmy wizję, ale nie sięgałem aż tak daleko. Naturalnie inwestowaliśmy cały czas w rozwój, szukaliśmy nowych rozwiązań. Od 1987 roku wspólnie z bratem Tadeuszem zaczęliśmy produkcję wyrobów gumowych, były to ochraniacze dętek. Następnie regularnie braliśmy udział w targach branżowych jako wystawca. Poprzez uczestnictwo w targach nawiązywaliśmy nowe kontakty handlowe, a klienci mówili na przykład „masz ochraniacze, ale dętek nie masz”, a jak były już ochraniacze i dętki, to pytali „a kiedy opony?”. I tak również one pojawiły się w naszej ofercie pięć lat temu. Na dziś produkujemy 70 typów opon. Na rozwój naszej firmy miało wpływ wiele czynników, między innymi potrzeby klientów, chęć rozwoju, wykorzystane okazje i sytuacje, niekiedy czyjaś życzliwość.

Jak obecnie pana firma wygląda w liczbach?

Zatrudniamy 980 pracowników w dwóch zakładach - w Budzyniu 920 osób, a w Bolechowie 60 osób. Produkujemy 28 tysięcy ton wyrobów gumowych. Ponad 80% naszych opon sprzedawanych jest w kraju, a 20% eksportujemy. Natomiast jeśli chodzi o dętki to 80% eksportujemy, a 20% sprzedawana jest w kraju. Współpracujemy z 80 krajami na świecie na czterech kontynentach. W zakładzie w Bolechowie produkujemy opony bieżnikowane i opony pełne do wózków widłowych oraz maty gumowe.
Oczywiście sam nie osiągnąłbym sukcesu, nie zbudował tak dużej firmy. Potrzebni są ludzie pracujący w zgranym, dobrym zespole. U nas tacy właśnie pracują. Wielu pracowników jest z nami od początku.

Właściciele firm narzekają, że trudno jest o dobrego pracownika, a młodzi ludzie są zbyt roszczeniowi i niechętnie nastawieni do pracy...

To nie jest prawda. Uważam, że jeśli pracownikowi przedstawi się jasne zasady i procedury panujące w firmie, jeśli szef, dyrektor, kierownik, mistrz - czy jak teraz się mówi coach - sam ich przestrzega, to pracownik odnajdzie się w zespole i bardzo dobrze pracuje. Nie zgadzam się też z negatywną oceną o młodych pracownikach. Młodzi ludzie są potrzebni w każdej firmie. To oni, przy współpracy z doświadczonymi pracownikami na każdym etapie produkcji uczestniczą w postępie i rozwoju organizacji.

Wspomniał Pan o stałym rozwoju firmy. Jakie są najbliższe plany?

Obecnie skupiamy się na rozwoju i ciągłym doskonaleniu procesów i optymalizacji produkcji. Wdrażamy nowe maszyny, asortyment i linie technologiczne. W planach mamy pozyskanie nowych rynków zbytu oraz poprawę warunków pracy.

Odniósł Pan sukces i z tej perspektywy, czy mógłby Pan doradzić coś młodym ludziom mającym ochotę rozpocząć działalność na własny rachunek ...

Zachęcam do tego, ale także odradzam pośpiech i liczenie na łatwy zarobek. Należy się spodziewać raczej ciężkiej pracy i tego, że nic łatwo nie przyjdzie. Aby firma dobrze się rozwijała potrzeba czasu, pracy, determinacji, trochę szczęścia i pilnowania dobrej jakości produktu czy usługi. Należy także pamiętać, że nic nie jest dane raz na zawsze... O wszystko trzeba dbać, rozwijać i pielęgnować.
Jeśli Pani pozwoli, przy okazji naszego wywiadu chciałbym złożyć życzenia świąteczne naszym pracownikom. Niech zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, spędzone w gronie najbliższych przyniosą Państwu wiele radości, ciepła i optymizmu. Życzę również pomyślności i sukcesów w Nowym Roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto