Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To były ostatnie mikołajki w tym miejscu. „Zuzulki” opuszczają swoją siedzibę

Marek Wolski
Marek Wolski
Co dalej z kultową, najdłużej funkcjonująca w Chodzieży Salą Zabawa „Zuzulki”? 6 grudnia w jej dotychczasowej siedzibie odbyły się ostatnie mikołajaki.

Do końca roku Sala Zabaw „Zuzulki” funkcjonuje w jej dotychczasowej siedzibie w Zespole Szkół im. H. Cegielskiego w Chodzieży. Później musi ją opuścić, ponieważ szkoła potrzebuje dodatkowego miejsca na salę lekcyjną. Jaka przyszłość czeka kultowe „Zuzulki”? Na ten temat rozmawiamy z właścicielką najdłużej funkcjonującej w Chodzieży sali zabawa, Katarzyną Skoraczewską.

Do końca roku „Zuzulki” muszą opuścić swój dotychczasowy, dobrze znany nie tylko chodzieskim maluchom, adres. I co dalej?

Katarzyna Skoraczewska

Zaczynamy mocno działać w terenie. Od nowego roku mocno uderzymy w animacje organizowane w innych miejscach. A jeśli gdzieś się trafi fajny lokal, to go weźmiemy.

Czy jest pani zawiedziona decyzją o wypowiedzeniu umowy najmu w miejscu, w którym działacie już tak długo?

Trochę tak, nie ukrywam, że nie. Przyczyna jest taka, że jest za mało miejsca dla uczniów i trzeba stworzyć kolejną klasę. Szkoła już dobudowała przy wejściu jedną klasę, ale to za mało. Teraz jest kumulacja tych roczników i brakuje klas.

„Nie zabiła nas pandemia, nie zabiły nas rachunki, opłaty, Zusy, podatki..” piszecie na swoim profilu.

Tak, w czasie pandemii walczyliśmy, robiliśmy zdalne spotkania, wszystko żeby się utrzymać, a teraz takie w zasadzie nic specjalnego, a musimy opuścić to miejsce.

Zapowiada pani, że teraz będziecie działać na zewnątrz, w terenie. Czy jest pomysł na nową siedzibę?

Pomysł jest. Nie sprzedaję konstrukcji. Wszystko idzie do magazynu, a jeżeli trafi się coś ciekawego, to tam pójdziemy. Od wielu lat prowadzimy animacje na zewnątrz, ale przez to, że mieliśmy tutaj miejsce, to wolnych terminów nie było zbyt wiele na wszystkie festyny i wyjazdy w terenie, więc teraz, gdy tu nie będziemy mieli imprez, to będziemy mogli działać na zewnątrz i to dość mocno.

Jakie były początki chodzieskich „Zuzulek”?

Nie było tak jak teraz, nie działo się tak dużo. Ponad 10 lat tu jesteśmy. Wcześniej było „Fiku miku” mojego byłego szefostwa. Odkupiłam od nich sprzęt, konstrukcję i rozkręciło się jakoś.

Można chyba powiedzieć, że przez tych 10 lat odwiedziły was co najmniej ze dwa pokolenia dorastających chodzieżan i nie tylko.

Śmieję się, że teraz już powoli mogliby przychodzić ze swoimi dziećmi ci, którzy wtedy obchodzili tutaj swoje urodziny, ale jeszcze się to nie przytrafiło.

6 grudnia ostatnie mikołajki, a 20 grudnia?

20 grudnia będzie ostatnia zabawa w tym miejscu. I będzie bardzo fajnie. Wolnych miejsc już nie ma.

Nie lubi pani słowa „klient”, więc zapytam ile mają lat bywalcy zabaw u „Zuzelek”?

To dzieci do 10-11 roku życia. Im i temu miejscu poświęciłam całe życie zawodowe i prywatne, więc trochę szkoda, ale być może tak miało być. Może to jest początek czegoś nowego.

Jaka powinna być wymarzona nowa siedziba „Zuzulek”?

Co jakiś czas miałam taki pomysł, aby znaleźć coś większego, jednak ceniłam to, że tutaj widzę wszystko, co się dzieje, jest bezpiecznie, nikt nie robi sobie krzywdy, bo z każdego punktu sali widać wszystkie dzieci. Ich bezpieczeństwo to jest podstawa. Dlatego większej siedziby nie szukam, ponieważ w wielkich salach trudno zapanować nad dziećmi. Cenię sobie miejsca kameralne. Z drugiej strony moim „konikiem” są imprezy na zewnątrz. Uwielbiam to i im więcej jest dzieci, tym lepsza będzie zabawa. Uwielbiam wydarzenia terenowe, gdzie jest od 50 do nawet 200 dzieci i one krzyczą i dają energię. Wtedy jest moc. Gdy dzieci są ciche i ułożone, to nie ma tej energii. Dla mnie muszą krzyczeć, piszczeć, muszą dawać czadu.

Czy jest żal po tym miejscu?

Nie. Ja sobie tłumaczę, że tak miało być. Pozostaną wspomnienia, bo tu naprawdę sporo się działo.
Ale to może początek nowej historii. Tak uważam. Ja się nie poddaję, idę dalej.

***

Magdalena Woźniczka, dyrektor Zespołu Szkól im. Hipolita Cegielskiego

Oczywiście jest nam żal, że musimy żegnać się z „Zuzulkami”, które od wielu lat wynajmowały u nas sale. Z bólem serca musiałam wypowiedzieć umowę, ale niestety szkoła ma przede wszystkim patrzeć na dobro uczniów i ich kształcenie. Niestety musimy musimy podejmować również takie decyzje, które nie zawsze są dobre dla wszystkich. Lekcje uczniów muszą odbywać się w odpowiednich warunkach.

Problem tkwi w tym, że obecnie mamy zbyt mało sal lekcyjnych. Uczęszcza do nas ponad 1000 uczniów. Ta liczba bierze się stąd, że mamy jeszcze rocznik po gimnazjum, czwartą klasę technikum, wszystkie technika wydłużyły naukę do pięciu lat i przyszło do nas półtora rocznika klas pierwszych. Są to dzieci, które poszły do szkoły podstawowej w wieku 7 lat i połowa rocznika 6-latków. Oni teraz przyszli do nas. Otworzyliśmy aż 13 klas pierwszych.

Dodatkową salę potrzebujemy już od stycznia, ponieważ w klasach maturalnych uczniowie w pierwszym semestrze mają bardzo dużo zajęć z przedmiotów zawodowych, które realizujemy w Centrum Kształcenia Zawodowego. Oni teraz kończą te zajęcia, a od 1 stycznia mają nacisk na przedmioty ogólne. Z tego powodu byliśmy zmuszeni wypowiedzieć umowę najmu właścicielom „Zuzulek”. Już teraz lekcje odbywają się do godz. 17.00, gdyby nie było tej sali, wydłużyłyby się jeszcze bardziej, a dojeżdżający uczniowie już teraz mają problem, aby wrócić po szkole do domu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto