- Nie stać nas na spełnienie wszystkich wymogów, dotyczących organizacji Sylwestra na rynku. Uznaliśmy, że lepiej wydać te pieniądze na coś innego, niż na jednorazowy "strzał" - mówi burmistrz Jacek Gursz.
Przypomnijmy, że to właśnie on ujawnił pod koniec października, iż Urząd Miejski zastanawia się nad "przywróceniem" Sylwestra. Pomysł wzbudził wówczas sporo emocji: sprawę gorąco komentowano zwłaszcza na lokalnych forach internetowych, gdzie swoje opinie wyrażali zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy "reaktywacji" miejskiej imprezy sylwestowej.
Ci pierwsi pisali, że chętnie wybiorą się na zabawę sylwestrową i że kilka lat temu miasto popełniło błąd, rezygnując z jej organizowania. Drudzy powoływali się z kolei na względy bezpieczeństwa. Przypominali, że podczas Sylwestra dochodziło do bójek i dewastacji mienia, a nietrzeźwi uczestnicy zabawy nie dbali o bezpieczeństwo podczas używania fajerwerków. Pojawiały się też głosy, że władze miejskie zaczęły mówić o Sylwestrze, bo walczyły w ten sposób o poparcie przed wyborami.
Burmistrz Jacek Gursz odpierał wówczas te zarzuty i tłumaczył, że ostateczna decyzja zapadnie dopiero wtedy, gdy miasto otrzyma pozytywną opinię od służb porządkowych.
- Takie zapytanie rzeczywiście do nas wpłynęło i udzieliliśmy na nie odpowiedzi - potwierdza naczelnik Wydziału Prewencji Przemysław Kozioł.
Dodaje też jednak, że nie był to formalny wniosek o opinię. Tymczasem o jej wydanie urząd powinien wystąpić najpóźniej na 30 dni przed planowaną zabawą. W środę - gdy rozmawialiśmy z naczelnikiem - było więc już po terminie.
- Sylwester to wydarzenie masowe, więc organizatorzy muszą spełnić warunki, wynikające z ustawy o imprezach masowych. Mówiąc w skrócie, chodzi o kwestie dotyczące ochrony sanitarnej, przeciwpożarowej i bezpieczeństwa. Jednym z tych warunków jest posiadanie pozytywnej opinii policji. Organizator składa wniosek z kompletem dokumentów, a my wykonujemy wówczas m.in. "lustrację" terenu - tłumaczy Przemysław Kozioł.
Imprezę trzeba też ubezpieczyć i zatrudnić służby porządkowe. Te dwie ostatnie kwestie - jak mówi Przemysław Kozioł - są najbardziej kosztowne.
Rynek podczas imprezy musiałby zostać tak zabezpieczony, aby wstęp na niego miała ściśle określona liczba osób.
- Uznaliśmy, że wydatki byłyby niewspółmierne do efektów, bo na zabawę nie przyszłoby więcej niż kilkaset osób - tłumaczy burmistrz Jacek Gursz.
Nie znaczy to jednak, że w sylwestrową noc na rynku nie będzie działo się zupełnie nic. Około północy ma się tam bowiem odbyć pokaz fajerwerków.
Skomentuj: Sylwester w Chodzieży: Zamiast imprezy - pokaz fajerwerków
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?