Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Straż w Chodzieży: Do akcji jeździ za dużo strażaków? Sprawdzamy!

ChodzieżNM
Straż w Chodzieży: Do akcji jeździ za dużo strażaków? Sprawdzamy!
Straż w Chodzieży: Do akcji jeździ za dużo strażaków? Sprawdzamy!
Na ratunek nieprzytomnej kobiecie pospieszyło 14 strażaków, a bocianowi - 10. Czy aż tylu było potrzebnych? Sprawdzamy, w ilu do akcji jeżdżą strażacy z powiatu chodzieskiego

W ilu do akcji? Strażacy z naszego powiatu w ostatnim czasie pojawiają się niemal wszędzie. Na dźwięk syreny bez zastanowienia rzucają wszystko i spieszą na ratunek. Często bywa tak, że na akcje jedzie kilka zastępów, gdy tak naprawdę z zagrożeniem poradziłby sobie jeden dobrze wyszkolony strażak.

Pokazują to ostatnie zdarzenia, które były szeroko komentowane właśnie pod względem liczebności druhów biorących w nich udział.
- Coraz więcej strażaków jeździ na akcje, a później stoją i nie mają co robić. Kto zapłaci za paliwo do ich wozów? - pisze jeden z komentatorów naszego portalu chodziez.naszemiasto.pl.

Kilka zdarzeń faktycznie może zastanawiać. Niecałe dwa tygodnie temu na przykład strażacy - co nie często się zdarza - pospieszyli na ratunek nieprzytomnej kobiecie, która zasłabła na podwórzu przy ulicy Paderewskiego w Szamocinie. Na miejsce przyjechały dwa zastępy straży: OSP Szamocin i PSP Chodzież, a dopiero później Pogotowie Ratunkowe. W sumie udział w akcji wzięło dziesięciu strażaków. O zdarzeniu powiadomiło ich Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Pile.

- Do zdarzenia wezwano strażaków, bo karetka najprawdopodobniej nie mogła przyjechać natychmiast. U kobiety nastąpiło zatrzymanie oddechu, a w takim przypadku liczy się każda sekunda - tłumaczy zastępca komendanta powiatowego PSP w Chodzieży st. kpt. Leszek Naranowicz.

Mówi , że według przepisów w przypadku zagrożenia życia na akcję musi wyjechać co najmniej sześciu zawodowych strażaków, a w chodzieskiej komendzie PSP dyżur pełni ich tylko siedmiu. Na szczęście, pomocą służą jednostki ochotnicze. Warto dodać, że jednostki PSP i OSP należą do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego i na co dzień współpracują z Państwowym Ratownictwem Medycznym.

Kolejna historia opowiada o bocianie, który ugrzązł w kominie. Do tego zdarzenia przyjechały aż trzy zastępy straży pożarnej, w sumie dziesięciu strażaków. Dodatkowo zadysponowano także podnośnik hydrauliczny.

- Akcje na wysokościach wymagają odpowiedniego sprzętu i nie należą do bezpiecznych, dlatego nie należy ich lekceważyć w żadnym przypadku, nawet jeżeli nie jest bezpośrednio narażone życie ludzkie - mówi Leszek Naranowicz.

Ostatecznie - przypomnijmy - ptaka udało się wyciągnąć przez czystkę i podnośnik nie był potrzebny. Nikt nie może przewidzieć jednak, jak może skończyć się akcja, dlatego strażacy wolą dmuchać na zimne.

- Podczas akcji wszystko może się zdarzyć. W każdej chwili może przestać działać sprzęt lub już po drodze popsuć się wóz. Z tego względu dyżurny na stanowisku komendanta powiatowego stara się dysponować zawsze większą liczbę strażaków - wyjaśnia Leszek Naranowicz.

Największa w tym roku akcja strażacka miała miejsce przy pożarze plebanii w Margoninie. Uczestniczyło w niej osiem zastępów straży, czyli trzydziestu trzech druhów. Jeszcze więcej strażaków, bo aż pięćdziesięciu czterech gasiło - w maju ubiegłego roku - odchowalnię indyków pod Szamocinem. Dodajmy, że spłonęło wówczas dwanaście tysięcy piskląt.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto