Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia socjalna w Szamocinie: Mogą posprzątać, zadbać o ogród, a nawet nakarmić...

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Siedem osób tworzy Spółdzielnię Socjalną ,,Arkadio” w Szamocinie, mają zamiar odnieść sukces. Rozwijać spółdzielnię i zatrudniać coraz więcej osób.

Spółdzielnia socjalna to dla nich szansa na pracę, doczekanie do emerytury, wyjście z domu do ludzi, zdobycie celu w życiu...
Można by wymieniać wiele powodów, dla których postanowili pozostać w szamocińskiej Spółdzielni Socjalnej ,,Arkadio”, choć większość bezrobotnych zaproszona do udziału w przedsięwzięciu po drodze się wykruszyła. Teraz jest ich siedmioro, czterech stażystów oraz dwie kucharki zatrudnione przez spółdzielnię do właśnie rozkręcanej kolejnej działalności.

Ryszard Jagieło mówi, że po tym jak tuż przed sześćdziesiątymi urodzinami został zwolniony z pracy, nie mógł nigdzie zatrudnić się na stałe.
- Brakuje mi czterech lat do emerytury - mówi. - To dla mnie wielka szansa.
Danuta Rzeźnik do emerytury ma rok, mówi, że chce do niej dotrwać w spółdzielni. Zajmuje się pielęgnacją zieleni, a także jest wiceprezesem spółdzielni. Prezesem natomiast jest Barbara Korecka, która dopiero co skończyła studia i spółdzielnia jest dla niej wielkim wyzwaniem. Mówi, że zrobi wszystko, aby odniosła sukces.
- Słyszymy oczywiście głosy krytyki, niektórzy z zewnątrz nie doceniają wysiłku, ale naprawdę staramy się, pracujemy i będzie coraz lepiej - mówi.
Spółdzielnia to nie tylko miejsce pracy, ma także dodatkowe zadania - jak uspołecznianie. To także wychodzi całkiem dobrze. Pracownicy spotykają się pół godziny przed pracą na wspólnej kawie i widać, że im własne towarzystwo odpowiada.

Dobrym duchem i organizatorem jest zaś zastępca burmistrza Renata Młynarczyk, która od początku tworzy spółdzielnię, wspiera, kontroluje, doradza:
- Utworzenie spółdzielni było jednym z punktów programu wyborczego burmistrza - wyjaśnia i dodaje, że wciąż pojawiają się nowe pomysły na dodatkowe aktywności. Jakie?
- Tego nie zdradzamy, aby konkurencja nie podchwyciła - mówi.

Wierzą w sukces

Spółdzielnie socjalne wymyślono juz dawno, by wesprzeć osoby, które pozostają długo na ,,bezrobociu”, i którym grozi tzw. wykluczenie społeczne.

W Szamocinie zaczęto ją tworzyć w marcu tego roku. Na pierwsze spotkanie informacyjne przyszło około 30 osób, do konkretnych rozmów dotarło piętnaście. W maju rozpoczęły się staże w urzędzie dla przyszłych spółdzielców, a jednocześnie trwały prace nad sfinalizowaniem przedsięwzięcia. W tym czasie część osób zrezygnowała z pracy, a części podziękowano, gdyż nie sprostała wymaganiom.
Ostatecznie spółdzielnię tworzy 7 osób, cztery osoby są na tzw. stażu, a dwie kucharki zostały zatrudnione przez spółdzielnię.

Głównymi założycielami są Miasto i Gmina Szamocin oraz Ochotnicza Straż Pożarna.
Dokumenty, związane z powołaniem spółdzielni, zostały podpisane 8 czerwca w jej siedzibie przy Osiedlu Smolary, w budynku po przedszkolu. Stało się to podczas spotkania z udziałem wszystkich członków, założycieli i przedstawicieli Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej oraz innych osób, które brały czynny udział w tworzeniu spółdzielni.

Od 12 sierpnia spółdzielnia działa na swój własny rachunek, od poszukiwania zleceń jest zaś prezes Barbara Korecka. Pewnym, stałym zleceniem od gminy jest utrzymanie zieleni miejskiej w Szamocinie. Oczywiście można spółdzielni także zlecić prace indywidualnie. Spółdzielcy podejmą się prac porządkowych w domu, czy biurze, pielęgnacji terenów zielonych oraz na przykład do ładu doprowadzą ogród czy sad.
Rozpoczęcie działalności, było możliwe dzięki Ośrodkowi Wsparcia Ekonomii Społecznej, który przekazał 165 tysięcy złotych. Pieniądze zostały przeznaczone na zakup sprzętu koniecznego do rozpoczęcia działalności.

A najbardziej to wsparcie finansowe widać w przygotowanej już do działania kuchni. Wszystko tam lśni, a sprzęt jest zupełnie nowy i jest marzeniem każdej kucharki.
- Wszystko pochodzi z górnej półki - mówi szefowa kuchni Maria Czarnota, która ma 20-letni staż w kuchniach.
Ona oraz Weronika Walczak będą odpowiedzialne za przygotowywanie obiadów, które będą wydawane od 4 września. Będą między innymi, również na stałe zlecenie gminy, przygotowywać obiady dla dzieci ze Szkoły Podstawowej w Lipiej Górze.

- Nie było tam dotychczas kuchni i od dawna uważaliśmy, że dzieci są pokrzywdzone. Teraz to się zmieni - cieszy się burmistrz Eugeniusz Kucner.

Obiady jak u mamy...

Kuchnia będzie preferować polską, domową kuchnię... Jakby to zapewne powiedziała Magda Gessler będzie to kuchnia jak u mamy.

Poza obsługą szkoły w Lipiej Górze, każdy kto tylko będzie miał ochotę, będzie mógł zamówić w spółdzielczej kuchni obiady, oczywiście najlepiej z tygodniowym wyprzedzeniem, aby kucharki miała przygotowaną odpowiednią ilość porcji.

Już jest przygotowany jadłospis na pierwsze dni działalności.

A więc pierwszego dnia będzie zupa z krem z cukini z grzankami, kotlet schabowy w panierce, ziemniaki i surówka z białej kapust. 5 września rosół z makaronem, udko w potrawce, ryż, groszek z marchewka. 6 września krem pieczarkowy z grzankami, śledź w śmietanie z ziemniakami...
Brzmi zachęcająco? Zachęcająca jest także cena jednego zestawu obiadowego - 10 złotych, z dowozem na terenie Szamocina plus dodatkowe 2 zł. Każdy oczywiście będzie mógł również odebrać obiad w siedzibie spółdzielni, na osiedlu Smolary.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto