Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ROD Drogowiec w Chodzieży ma kłopoty przez nieuregulowane przed laty formalności

ANK
Działkowcy z ROD „Drogowiec” w Chodzieży nie mogą porozumieć się z właścicielem terenu, sąsiadującego z ich ogrodem. Chodzi o przebieg granicy między nieruchomościami i o opłaty za wodę, jakich domaga się deweloper

Nie pomogły próby mediacji, zaangażowanie burmistrza ani propozycja, dotycząca działki zamiennej. Nadal nie widać nadziei na rozwiązanie sporu pomiędzy działkowcami a deweloperem, który jest właścicielem terenu położonego przy Rodzinnym Ogrodzie Działkowym „Drogowiec” w Chodzieży.

„Poszło” o przebieg granic między nieruchomościami i o opłaty za wodę, którą działkowcy czerpali z pobliskiego stawu. Korzystali z niego od samego początku istnienia ogrodu, czyli od połowy lat 90-tych. Wszystko wydawało się w porządku aż do momentu, gdy przedsiębiorca, który nabył teren, zaczął domagać się pieniędzy.

Dwa problemy

Sprawa ciągnie się od kilku lat i - jak mówi prezes ROD „Drogowiec” Jan Dreczka - nic nie wskazuje na to, aby miała się w najbliższym czasie zakończyć.

- Problemy zaczęły się w momencie, gdy biznesmen z Poznania postanowił podzielić swoją nieruchomość na mniejsze działki rekreacyjne i wystawić je na sprzedaż. Sprowadził geodetów, aby wszystko wymierzyli i wtedy wyszło na jaw, że część naszego ogrodu znajduje się na jego terenie, a część użytkowanej przez niego nieruchomości - na naszym - opowiada prezes.

Nie był to - jak się później okazało - jedyny kłopot. Kością niezgody stało się bowiem także wyrobisko, z którego działkowcy pompowali wodę. Staw znajduje się na terenie, należącym do poznańskiego biznesmena. Kiedy w połowie lat 90-tych założono ROD „Drogowiec”, był to teren PeBeRolu, który nie widział w niczym problemu.

- Jak wszystkie ogrody działkowe, również nasz ogród był w tamtym czasie ogrodem pracowniczym. Staw znajdował się blisko działek, więc założono do niego przyłącze i wybudowano hydrofornię - relacjonuje prezes Jan Dreczka.

Kilka lat temu działkowcy otrzymali pismo z \kancelarii adwokackiej, która w imieniu nowego właściciela zaczęła domagać się zapłaty za wodę. Początkowo żądano prawie 100 tysięcy złotych. W marcu właściciel obniżył żądania do 25 tysięcy złotych.

Ponaglenia z kancelarii docierają do działkowców średnio co pół roku.

- Według mnie żądania są bezpodstawne, bo choć staw znajduje się na prywatnym terenie, to nie oznacza, że jego właściciel ma prawo pobierać opłaty za wodę. Musiałby posiadać stosowne pozwolenie wodno-prawne. Do tej pory nam go jednak nie przedstawił - mówi Jan Dreczka.

Impas trwa

Aktualnie działkowcy korzystają z wody z wodociągów, która jest droższa niż ta ze stawu. Hydrofornia od dwóch lat stoi nieużywana i ulega dewastacji.

- Od dawna próbujemy wszystko uregulować, ale kontakt z właścicielem jest utrudniony. Nie odbiera telefonów, a jeśli już udaje się nam umówić z nim na spotkanie, to się na nim nie pojawia - ubolewa Jan Dreczka.

Nie pomogło nawet wsparcie ze strony burmistrza Jacka Gursza ani propozycja przekazania biznesmenowi działki o wartości przekraczającej koszt zużytej przez lata wody. Sprawa - jak mówi prezes Dreczka - wciąż pozostaje w zawieszeniu.

***

Zobacz też: Prezydenci Trump i Macron zasadzili drzewko przed Białym Domem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto