Rada Miejska w Chodzieży oceniła kondycję miasta i ubiegłoroczną działalność burmistrza Jacka Gursza

To była pierwsza stacjonarna sesja Rady Miejskiej w Chodzieży od czasu ogłoszenia pandemii. Zarówno radni jak i burmistrz Jacek Gursz nie kryli, że brakowało im tradycyjnej formy obrad. Wcześniejsze posiedzenia rady i komisji były prowadzone w formie zdalnej.

- Przyznam, że stęskniłem się za mównicą - mówił burmistrz, choć zaznaczył, że ze względów sanitarnych trzeba było wprowadzić pewne ograniczenia.

Zmieniono układ stołów w sali sesyjnej, tak by pomiędzy radnymi były zachowane odpowiednie odległości. Na sali nie było też publiczności ani szefów miejskich jednostek.

Sama sesja trwała ponad 4 godziny i w przeważającej mierze była poświęcona ocenie minionego roku. Radni debatowali nad raportem o stanie miasta i oceniali ubiegłoroczną działalność burmistrza Jacka Gursza. Najpierw wysłuchali jednak szeregu sprawozdań.

Skarbnik Radosław Federkiewicz szczegółowo omówił budżet i wydatki, jakie poniosła Chodzież w 2019 roku. Z kolei wiceburmistrz Piotr Witkowski przedstawił prezentację, podsumowującą to, co zostało zamieszczone w raporcie o stanie miasta. A poruszone zostały w nim wszystkie aspekty związane z "życiem" Chodzieży - od inwestycji, przez sprawy społeczne, aż do kwestii związanych z kulturą i sportem. Było też kilka ciekawostek, jak choćby informacje o wizycie delegacji z Chin czy o kontaktach z Nową Zelandią.

Radni chwalili raport i podkreślali, że w minionym roku w mieście działo się bardzo dużo.
- Nie zawsze były to rzeczy, które mieszkańcy widzą na pierwszy rzut oka - mówił wiceprzewodniczący Dariusz Boberski, odnosząc się do inwestycji w ciepłownictwo, wodociągi i kanalizację.

Poza pochwałami pod adresem burmistrza i urzędu, poruszono też jednak kilka problemów. Radna Agnieszka Kowalska zauważyła, że osoby z niepełnosprawnością nadal mają problem z dostaniem się na basen i do urzędów. Na zmiany w tej materii nie ma zaś na razie co liczyć, bo - jak przyznał burmistrz - wciąż trwa ocena strat i kalkulacja kosztów, na jakie naraziła miasto epidemia.

Wiceprzewodniczący Piotr Przybyłowski pytał m.in. o program pomocy de minimis dla przedsiębiorstw. Ten - jak zapewnił burmistrz - ma być kontynuowany.

Radny Wojciech Redziak mówił, że źle się stało, iż projekt rewitalizacji nie objął również ul. Żeromskiego i Bosej. Z kolei radna Joanna Drzewińska próbowała dociec, dlaczego Chodzież się wyludnia.

- Na przestrzeni lat ubyło 1600 mieszkańców. Co jest tego powodem? - zastanawiała się Joanna Drzewińska.

Zdaniem burmistrza przyczyn może być kilka. Po pierwsze w mieście brakuje terenów na inwestycje. Z tego względu nie powstają nowe firmy, które zapewniałyby mieszkańcom pracę, a jednocześnie budowanych jest mało mieszkań.

- Druga sprawa to odpływ młodych ludzi, którzy znajdują pracę poza Chodzieżą. Ale nie jesteśmy w tej kwestii osamotnieni, bo tak samo jest również w Trzciance, Czarnkowie czy Złotowie - mówił Jacek Gursz.

Przyznał przy tym, że sam jest przykładem osoby, która wyprowadziła się z Chodzieży i zamieszkała na jej obrzeżach.
- Dzieci opuściły dom i zostaliśmy w nim z żoną sami, więc podjęliśmy decyzję o jego sprzedaży - tłumaczył.

Koniec końców cała dyskusja nie miała jednak wpływu na wyniki głosowania nad wotum zaufania dla burmistrza, które Rada Miejska przyjęła jednogłośnie. Równie jednomyślne było głosowanie nad absolutorium za 2019 rok.

Po zakończeniu głosowań radni nagrodzili burmistrza oklaskami, a on sam dziękując za pozytywne oceny zaznaczył, że jest to w dużej mierze sukces pracowników całego urzędu.