Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przydrożne krzyże są nieodłącznym elementem naszej polskiej rzeczywistości

Piotr Ślęzak
Piotr Ślęzak
Przydrożne Krzyże. Mijamy je każdego dnia.

Wielki Piątek to dzień, gdy oczy osób wierzących, zwracają się jeszcze częściej niż zwykle w stronę krzyża - symbolu odkupienia. Krzyże towarzyszą nam wszędzie, mijamy je bardzo często w drodze do pracy, na wakacje, jadąc na zakupy...

Przydrożne krzyże są nieodłącznym elementem naszej polskiej rzeczywistości. Wpisane są od wieków w nasz rodzimy krajobraz. Stawiane są zwykle jako wyraz dziękczynienia za otrzymane łaski, lub są świadectwem głębokiej wiary.
Niemal z każdym wiąże się jakaś historia.

Krzyż w Budzyniu

Na skrzyżowaniu ulic Ogrodowej i Przemysłowej znajduje się drewniany krzyż postawiony w XIX wieku. W połowie XIX wieku epidemia cholery zabrała tutaj po raz kolejny wielkie żniwo, trzeba było za względów bezpieczeństwa urządzić dodatkowe miejsce pochówku dla zmarłych. Miejscem na pochówek okazało się rejon dzisiejszej ulicy Przemysłowej i Ogrodowej znajdujący się wtedy za miastem.
Podczas epidemii cholery zmarłych chowano w zbiorowych mogiłach i stawiano nad nimi krzyże. Stanął on również przy obecnej Przemysłowej.
W roku 1922 ziemię pod gospodarstwo kupił Franciszek Galon budując dom i budynki gospodarcze. Na jego terenie znalazł się także przydrożny krzyż. Do II Wojny Światowej był otaczany czcią, otoczenie było uporządkowane i zadbane. Po zajęciu Budzynia przez hitlerowców zaczęto wysiedlać polskich gospodarzy i osadzać niemieckich na ich miejsce. Wywózka dosięgła także Franciszka Galona. Jego gospodarstwo zajął Hermann Nicolai z rodziną. Już we wrześniu 1939 roku nowy gospodarz ściął krzyż i pociął na małe kawałki potrzebne do pieca chlebowego, a z reszty zrobił słupki na płot.
Wkrótce jak mówili wtedy miejscowi - i przekazali potomnym - spotkała go kara. Kiedy rodzina zjadła chleb wypieczony w piecu ogrzanym drewnem z krzyża, jego 30-letnia żona zmarła zaraz następnego dnia, a on sam z synem przez dwa miesiące ciężko chorował.
Latem 1945 roku Franciszek Galon wraz z rolnikami z ulic Bugaje i Wbudowanie postawili nowy krzyż na tym samym miejscu gdzie stał poprzedni. Słupki z płotu wykonane z po przedniego krzyża zostały zakopane pod nowym.
Krzyż poświęcił ówczesny proboszcz ksiądz Eustachy Struk w 1946 roku. W 1955 roku następca na gospodarstwie Edmund Galon zamówił nowy krzyż u Antoniego Jackowskiego, który postawiono na metalowej w stopce i przytwierdzono śrubami. Wtedy przy kopaniu fundamentów w pobliżu krzyża pod nowe ogrodzenie i natrafiono na kości ludzkie ułożone w rzędzie. Kości z powrotem zasypano omijając to miejsce, które potwierdziło pochówek zmarłych na cholerę.
W kwietniu 2003 roku postawiono nowy krzyż, którego fundatorem został Stefan Dąbrowicz od tego momentu krzyż na dojście od strony chodnika. W tym samym roku krzyż został poświęcony i odprawiono nabożeństwo. Krzyż w największe uroczystości religijne jest podświetlony.

Krzyże w Szamocinie

W Szamocinie na rozwidleniu dróg pomiędzy ulicą Dworcową i Chodzieską stoi Krzyż Jubileuszowy. Umieszczony jest na czterobocznym słupie z zaokrągleniem na kopule. Pod kopułą wmurowana została tablica z datą 3.3.33 dla upamiętnienia Nadzwyczajnego Roku Odkupienia w 1933 roku. Staraniem proboszcza ks. Bolesława Filipowskiego i parafian krzyż wzniesiono i poświęcono 28 kwietnia 1933 roku. Po wojnie krzyż odnowiono i przy tej okazji poświęcenia dokonał ks. Filipowski.
Drugi krzyż w Szamocinie, u zbiegu ulic Smolary i 19 stycznia, postawili Tadeusz Adamski i Paweł Hordych w 1945 roku. Pisała o tym na naszych łamach Hanna Heimann. Był to ich wyraz wdzięczności za szczęśliwy powrót do domu z wywózki w głąb ZSRR. Od tego czasu w tym miejscu zawsze stoi krzyż. Obecny jest już trzeci

Krzyż w Zacharzynie

Metalowy krzyż został postawiony w latach siedemdziesiątych XX wieku przez Zenona Spis jako wotum wdzięczności za odzyskane zdrowie jego żony. Przy krzyżu od zawsze odbywają się nabożeństwa majowe.

Krzyż w Prośnie

Jest to rodzinny krzyż Szejnerów - niegdyś nazwisko pisane było Schoener - a wybudował go w 1946 założyciel rodu - Franciszek. W ten sposób dziękował za ocalenie całej rodziny z wojennej pożogi, za to że wszystkie dzieci - a było ich 13 przetrwały niewole, bitwy i wróciły do swoich gospodarstw.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto