Przed policją chował się w tapczanie, próbując uciec pogryzł ekspedientkę, przestępcy, którzy zgubili siostrę. To wydarzyło się w Wągrowcu

Policjanci z Wągrowca łapią nie tylko groźnych przestępców, których historie na długo potem są wspominane. Czasem w pamięci utkwić mogą także złodzieje fajtłapy, przestępcy, których zachowanie po latach wspomina się ze śmiechem... Nie brakowało także u nas osób łamiących prawo, a następnie tłumaczących się w dziwny sposób.

Wiele tego rodzaju historii wydarzyło się także w Wągrowcu i powiecie wągrowieckim na przestrzeni lat.

Choć od niektórych minęło już sporo czasu cały czas opowieści o tych zdarzeniach są żywe.

Swoiste miano "gangu Olsena" nosiła grupa spokrewnionych ze sobą złodziei, którzy niegdyś działali na terenie powiatu wągrowiecki. Byli oni kilkukrotnie zatrzymywani przez policję. Do kolejnego skoku wykorzystywali każdą sposobność. Nawet... okres na więziennej przepustce. Wówczas to dwójka krewnych z pomocą innej osoby postanowiła włamać się do jednego z samochodów. Ich łupem miało paść radio. Rabusie zostali jednak spłoszeni. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze nie mieli problemu z ustaleniem sprawców. Zdradził ich jeden mały szczegół pozostawiony na miejscu przestępstwa - więzienna przepustka z pełnymi danymi personalnymi. To nie jedyna brawurowa akcja tej grupy. Innym razem rabusie wracali już z włamu. Mieli pecha. Do rutynowej kontroli drogowej chciał zatrzymać ich patrol policji. Postanowili uciekać. Policjanci ruszyli w pościg. W jego czasie nagle z samochodu rabusiów, z bagażnika wypadła... kobieta. Jak się później okazało, ich siostra.

Jeszcze innym razem grupa złapana została przez policjantów w Chodzieży... Wówczas to jechali samochodem, który ciągnął przyczepkę ze świniakiem. Złodzieje stwierdzili, że kupili go przed chwilą na targu w Wągrowcu. Problem był jednak w tym, że była... środa, a targ w Wągrowcu jest w czwartek. Innym razem zostali złapani na gorącym uczynku podczas włamania do piwnicy. Gdy spostrzegli policjantów, tłumaczyli, że oni... pilnują tej piwnicy przed złodziejami. Na komendzie zmienili jednak wersję. - Tłumaczyli, że szli przez park gdzie zostali napadnięci i pobici, a następnie wrzuceni do piwnicy - wspominał mina jeden z byłych policjantów z Wągrowca.

W marcu 2019 roku policja została powiadomiona natomiast o dziwnych odgłosach dobiegających z jednej z posesji na wągrowiekciej Osadzie. Widok mężczyzny, który wybija okno w drzwiach tarasowych ugruntował świadka tego zdarzenia w przekonaniu, że najpewniej ktoś się włamuje do budynku. Zdecydował się zadzwonić na numer alarmowy i policjanci po chwili byli już na miejscu. Pierwszy zjawił się patrol drogówki, po chwili dołączyły do nich patrole dzielnicowych i OPI (Ogniwo Patrolowo-Interwencyjne). - informowali przedstawiciele wągrowieckiej policji.

Na miejsce zostały skierowane patrole policji. Jak informowali funkcjonariusze włamywacz próbował się przed nimi schować w budynku.

- Znajdujący się wewnątrz domu mężczyzna postanowił schować się policjantom. Zraniony od tłuczonego szkła mężczyzna gorączkowo szukał kryjówki począwszy od pomieszczeń piwnicznych, aż po poddasze. Ślady krwi mężczyzny widoczne były niemalże w każdym pomieszczeniu. W końcu mężczyzna schował się na poddaszu otulając się stertą materiałów do izolacji poddasza. Dwie policjantki, znalazły mężczyznę pod rolkami wełny mineralnej. Tam został przez nie obezwładniony i skuty w kajdanki, po czym został zatrzymany - wyjaśniała policja.

W Wągrowcu nie brakowało także przestępców, którzy byli niezwykle kreatywni, kiedy do ich drzwi pukał patrol. W 2009 roku patrol policji z Wągrowca otrzymał zgłoszenie, że w jednym z mieszkań przebywa poszukiwany listem gończym mężczyzna.

- Po wejściu do mieszkania, gdzie miał przebywać poszukiwany, policjanci zastali inne osoby, ale nie było wśród nich Marcina W. Policjanci nie dali się zwieść i po krótkim rozpoznaniu okazało się, że poszukiwany schował się przed stróżami prawa w... zamkniętym tapczanie - relacjonował ówczesny rzecznik prasowy komendy.

Nie była to jedyna osoba, która wykazała się fantazją w ucieczce przed policją. W 2018 roku policjanci poszukiwali sprawców napadu ulicznego w centrum Wągrowca. Udało się im ustalić mieszkanie, w którym mieli się schronić. Funkcjonariusze zapukali do drzwi. Znajdująca się wewnątrz kobieta poinformowała ich jednak, że jest sama... Z uwagi iż w mieszkaniu mogą przebywać osoby, które dokonały kradzieży rozbójniczej funkcjonariusze podjęli decyzję o siłowym wejściu do mieszkania - wyjaśniał policjant. Jak się okazało, wewnątrz był jeden z poszukiwanych mężczyzn. Przed policjantami schował się jednak za łóżkiem. - Mężczyznę obezwładniono. Drugi z mężczyzn, w czasie kiedy policjanci stali przed drzwiami, uciekł na dach kamienicy i tam schował się za kominem - informował policjant. Na miejsce wezwano dodatkowo jeszcze straż pożarną. Ostatecznie uciekiniera udało się pojmać.

Do historii wągrowieckiej przestępczości przejdzie także zdarzenie z 2013 roku. Wówczas to złodziej, po kradzieży sklepowej, próbując uciec pogryzł... ekspedientkę.

- Do zdarzenia doszło w Wągrowcu przy ul. Kcyńskiej w godzinach popołudniowych. Dwóch braci udało się na zakupy do jednego z marketów. Zachowanie mężczyzn wzbudziło podejrzenia wśród personelu sklepu. Kiedy przeszli za linię kas, ekspedientki postanowiły skontrolować ich bagaż. Mieli przy sobie skradzione ze sklepu kosmetyki. Mężczyźni chcieli zatrzymać przedmioty i doszło do szamotaniny z pracownicami. Ekspedientka zasłoniła swoim ciałem wejście do sklepu, aby uniemożliwić ucieczkę sprawcom, wtedy została... ugryziona przez jednego z napastników - relacjonowała przedstawicielka wągrowieckiej policji.

Napastników udało się ostatecznie obezwładnić dzięki pomocy świadków całego zdarzenia. Mężczyźni zostali przekazani wezwanej policji.

Bezsprzecznie do historii przejdzie także akcja poszukiwawcza jaką prowadziła nasza policja przed laty. Policjanci zostali zawiadomieni przez jedną z kobiet, że ktoś ukradł jej samochód z... dziećmi w środku. Do zdarzenia miało dojść na ulicy Poznańskiej. Na miejsce wysłano kryminalnych... Co ciekawe, poszukiwania nie trwały długo. Patrol przejeżdżający ulicą Wojska Polskiego spostrzegł auto z dziećmi w środku. Jak się później okazało, zgłaszająca zapomniała, że zaparkowała w innym miejscu.

Do niecodziennej sytuacji doszło także w 2020 roku na ulicy Kościuszki. Kamery monitoringu zarejestrowały tu mknący po ścieżce rowerowej samochód. Policjantom udało się ustalić jego kierowcę. Jak później tłumaczył funkcjonariuszom, złamał prawo bo... spieszył się do toalety.

Do dziwnej sytuacji doszło także kilka lat temu także w Skokach. Tu jednak w roli głównej byli sami policjanci. Funkcjonariusze postanowili zaparkować samochód pod miejscową komendą. Wychodząc z auta nie zaciągnęli jednak hamulca ręcznego. W efekcie radiowóz ruszył w samotną podróż... Nie trwała ona jednak długo. Policyjny samochód zatrzymał się kawałek dalej uderzając w inne auto.