Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powstanie wielkopolskie w Chodzieży: Stanisław Nowicki - bohater bitwy o Chodzież

Anna Karbowniczak
Anna Karbowniczak
Przybliżamy losy powstańca Stanisława Nowickiego, którego ks. Leonard Kurpisz, autor "Kroniki kościołów chodzieskich", określił mianem bohatera bitwy o Chodzież

W związku z setną rocznicą wybuchu Powstania Wielkopolskiego, w "Chodzieżaninie" i na naszym portalu chodziez.naszemiasto.pl ukazała się seria artykułów, przybliżających sylwetki powstańców związanych z Ziemią Chodzieską. Dziś przypominamy jeden z nich.

Losy powstańców spisała Dorota Marciniak, zaś efektem jej pracy jest książka „Gloria victoribus”, zawierająca ponad 200 biogramów. Ciekawych informacji dostarczają również opublikowane w książce relacje, których autorami byli sami powstańcy. Opis bitwy o Chodzież autorstwa Stanisława Nowickiego czyta się jednym tchem - jak wciągające opowiadanie!

Ks. Leonard Kurpisz, autor „Kroniki kościołów chodzieskich”, określił Stanisława Nowickiego mianem bohatera walk o Chodzież. Mężczyzna wykazał się bowiem dużą odwagą: wziął do niewoli dwóch żołnierzy Grenzschutzu, walczył o chodzieski dworzec, pomógł oswobodzić z niewoli ok. 10-ciu powstańców i ostrzelał z ckm-u pociąg z niemieckimi żołnierzami.

Podczas powstania należał do kompanii budzyńskiej, którą dowodził por. Zdzisław Kowalski. 5 stycznia 1919 r. uczestniczył w zajęciu Budzynia, natomiast 6 stycznia udał się wraz z oddziałem do Chodzieży i jako pierwszy wjechał konno do miasta.

Jak sam wspominał, zajęcie Chodzieży odbyło się bez większych przeszkód, ale i bez szczególnego entuzjazmu ze strony mieszkańców. Na okrzyk „Niech żyje Polska!” nie było odpowiedzi ani na rynku, ani na dworcu kolejowym. Na rozkaz por. Kowalskiego oddział wycofał się do Budzynia, gdyż do Chodzieży nadciągały niemieckie posiłki z pobliskiej Piły. Niemcy, zająwszy miasto, zaczęli się mścić.

- I tak wpadłszy do domu mojego śp. teścia Buchwalda, szukali mnie jako komendanta, choć przecież nim nie byłem. Szukali mnie pod łóżkami, kanapami, mając widocznie zwyczaj tam się chować. Nie znalazłszy mnie (...), internowali mojego teścia. Internowali też innych Polaków, m.in. ks. Czechowskiego - relacjonował Nowicki, nie omieszkawszy zawrzeć w swoim opisie pewnej dozy uszczypliwości.

Żeby odbić Chodzież zwrócono się o pomoc do powstańczych grup z Obornik, Rogoźna, Wągrowca i Czarnkowa.

- Szykowała się wiara na Niemca, zleciało się powstańców dość, ale brakowało broni i naboi - wspominał Stanisław Nowicki. - Powstańcy w Budzyniu to wszystko weterani wojenni, żołnierz doświadczony: wiedział dobrze jak jest Niemiec uzbrojony. Jednak przewaga była po naszej stronie - nie zbrojna ale duchowa. Był taki zapał, że za Polskę to wiara szła prawie że z gołymi pazurami (...). Nasze hasło „Niech żyje Polska!” to nie usta mówiły, to krzyczało serce.

Do starcia doszło 8 stycznia. Plan był taki, aby uderzenie na Chodzież nastąpiło jednocześnie z czterech punktów. Stanisław Nowicki i jego bracia, którzy dołączyli do oddziału obornickiego, szli przez Pietronki, Strzelce i Rataje. Te ostatnie zdobyto z trudem. 120-osobowy oddział odbijał dom po domu, podczas gdy Niemcy atakowali powstańców granatami, ckm i samolotami.

Niemiecki opór złamał się tuż przed granicą miasta, ale Polacy ponieśli straty. Do Chodzieży wkroczyli ul. Zwycięstwa; później Stanisław Nowicki udał się wraz z bratem Józefem na ulicę Krasińskiego i Raczkowskiego. Tam powitał ich okrzyk „Niech żyją bohaterowie!”, a jedna z dziewcząt przypięła Stanisławowi Nowickiemu kwiatek do piersi. - Był to mój pierwszy order, dany mi z dobrego, szczerego, polskiego serca - wspominał.

Zajmując dworzec, powstańcy zdobyli dwa ciężkie karabiny maszynowe. Stanisław Nowicki zastrzelił też niemieckiego komendanta Chodzieży, Stierkopfa. Przy okazji uwolniono grupę jeńców, którzy znajdowali się w dworcowej poczekalni. Mając do dyspozycji dwa ckm-y i amunicję, powstańcy rozpoczęli ostrzał pociągu z niemieckim wojskiem. Zapanowało w nim olbrzymie zamieszanie.

- (...) Wskakiwali i wyskakiwali nie wiedząc, gdzie się schować. Pociąg zaczął odjeżdżać, lecz znów przystanął, by zabrać ze wszystkich stron zdążających do niego Niemców - relacjonował S. Nowicki.

Chodzież była wolna, ale - ku rozczarowaniu Nowickiego - por. Kowalski podjął decyzję o jej opuszczeniu. Miasto znalazło się w strefie neutralnej, i przez kilkanaście dni panował w nim spokój; później ponownie wkroczył do niego oddział Grenzchutzu.

Do Polski Chodzież wróciła na mocy traktatu wersalskiego, który został ratyfikowany 10 stycznia 1920 roku. Podczas uroczystości przejęcia miasta przez władze polskie, która miała miejsce w dniu 19 stycznia 1920 r., Stanisław Nowicki jako pierwszy wjechał konno na Rynek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto