Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Porcelana" w Chodzieży przechodzi restrukturyzację. Reorganizacja w fabryce potrwa aż do końca roku

Anna Karbowniczak
Anna Karbowniczak
Z końcem września pracownikom zwolnionym z fabryki przy ul. Kasprzaka skończy się okres wypowiedzenia. Nie jest jednak wykluczone, że firma będzie musiała znowu zatrudniać ludzi. Przekształcenia mają trwać jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy

W fabryce porcelany przy ulicy Kasprzaka w Chodzieży trwa reorganizacja, którą zapoczątkowały ogłoszone w czerwcu zwolnienia grupowe. Pracownikom, którzy zostali nimi objęci, kończy się właśnie okres wypowiedzenia.

Jak mówi dyrektor ds. produkcyjno-rozwojowych Sebastian Kozłowski, obecnie firma skupia się na sfinalizowaniu wszystkich formalności i wypłacie odpraw. W miarę możliwości stara się też zapewnić zwalnianym osobom wsparcie w znalezieniu nowego zatrudnienia.

W budynkach zakładu prowadzone są aktualnie prace porządkowe. Demontowane są urządzenia produkcyjne, z których część będzie wykorzystywana w dwóch pozostałych fabrykach należących do Polskiej Grupy Porcelanowej: czyli w Ćmielowie i Łubianie. Pozostałe maszyny zostaną wystawione na sprzedaż.

Firma zastanawia się jeszcze, w jaki sposób zagospodarować powierzchnie produkcyjne, które po zakończeniu reorganizacji staną się jej niepotrzebne. Porcelana pod marką „Chodzież” nie będzie już bowiem wytwarzana w Chodzieży - jej produkcją będą się zajmowały „Lubiana” i „Ćmielów”. U nas naczynia będą jedynie ozdabiane.

- Musimy rozwiązać różne kwestie związane z logistyką, przepływem informacji między fabrykami oraz relokacją urządzeń, co potrwa przez co najmniej dwa-trzy miesiące. Celem numer jeden jest natomiast zamknięcie procesu zwolnień grupowych, a także zmiana organizacji w dwóch pozostałych zakładach. Właściciel nie jest bowiem „zainteresowany” utratą rynku. Sytuację, w której się znaleźliśmy, spowodowały czynniki zewnętrzne: czyli rosnące koszty energii elektrycznej, gazu oraz robocizny. To one wymusiły trwające aktualnie zmiany - podkreśla dyrektor Sebastian Kozłowski.

Największe zwolnienia w historii

Kiedy z chodzieskiej fabryki odejdą ostatni pracownicy spośród tych, z którymi w czerwcu rozwiązano umowy, pozostanie w niej 165 osób. Wcześniej zakład dawał pracę ponad 380 osobom.

Przypomnijmy, że pierwotnie Polska Grupa Porcelanowa informowała, iż zwolnienia obejmą ok. 250 osób. Ostatecznie, po konsultacjach z zakładowymi organizacjami związkowymi, liczbę tę zmniejszono do ok. 200.

Większość osób dotkniętych redukcją etatów to pracownicy wydziału I zajmującego się produkcją porcelany surowej. Zwolenia objęły też wydział nr II oraz magazynierów, pracowników laboratorium, administracji, kontroli jakości i działu utrzymania ruchu.

Jak mówiła kilka miesięcy temu Aleksandra Maczyńska, kierownik Centrum Aktywizacji Zawodowej w Powiatowym Urzędzie Pracy w Chodzieży, to pierwsze w historii urzędu tak liczne zwolnienie grupowe na terenie naszego powiatu.

Z kolei dyrektor Sebastian Kozłowski w rozmowie z Telewizją Asta przekonywał, że właściciel do ostatniej chwili szukał alternatywnego rozwiązania, lecz poszukiwania te okazały się bezskuteczne.

Będą znów zatrudniać?

Część osób, które nie straciły pracy i pozostały w zakładzie, została „przesunięta” do działu zdobniczego.

- Uzupełniliśmy w ten sposób braki kadrowe, ale sytuacja jest dynamiczna, a plany cały czas ulegają zmianom. Pojawiają się nowe zamówienia cykliczne i prawdopodobnie w Chodzieży dekorowane będzie więcej porcelany niż początkowo zakładano. Paradoksalnie może dojść nawet do sytuacji, że potrzeba będzie więcej pracowników i będziemy znowu ich zatrudniać - przyznaje dyrektor Sebastian Kozłowski.

Wiele zależy oczywiście od sytuacji w gospodarce i na rynku pracy - a tę właściciele Polskiej Grupy Porcelanowej obserwują z dużym niepokojem. Spółka przymierza się do planowania przyszłorocznego budżetu, ale na razie znaków zapytania jest więcej niż odpowiedzi.

Jeśli spełnią się zapowiedzi odnośnie wzrostu płacy minimalnej, dla branży porcelanowej będzie to oznaczało poważne kłopoty. Produkcja porcelany jest bowiem o tyle specyficzna, że wiele prac wykonuje się ręcznie. Wymaga to zatrudniania sporej kadry, która w przypadku fabryk Polskiej Grupy Porcelanowej liczy łącznie około 2 tysiące osób.

- Na razie nie wiadomo jak duża będzie podwyżka, bo słyszymy różne kwoty. Jeśli jednak płaca minimalna rzeczywiście miałaby wzrosnąć do 3 tys. złotych, a nawet do 4 tys. złotych, to czeka nas katastrofa i zamknięcie kolejnych zakładów. W przypadku tak dużego przeskoku w kwestii wynagrodzeń koszty będą potężne i nie tylko nasza spółka, ale i wiele innych firm może sobie z tym zwyczajnie nie poradzić - mówi dyrektor Sebastian Kozłowski.

Obawy firmy budzi też sprawa „zamrożonych” cen prądu. Według Sebastiana Kozłowskiego prędzej czy później dojdzie do fali podwyżek, która uderzy nie tylko w biznes ale i w indywidualnych odbiorców.

Polska Grupa Porcelanowa już wcześniej informowała, że pracuje nad stworzeniem modelu biznesowego, który pozwoli jej lepiej dostosować się do aktualnej sytuacji na rynku.

„W najbliższej przyszłości nasze trzy fabryki będą coraz bardziej zintegrowane i staną się w perspektywie kilku lat jednym sprawnym organizmem produkcyjnym” - brzmiał oficjalny komunikat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto