W Szamocinie po raz kolejny niemal doszło do tragedii. Na 26-letnią kobietę idącą poboczem z dwójką dzieci najechał samochód.
24 lutego kobieta jak co dzień po pracy odebrała starszego syna Kemala z przedszkola, a następnie młodszego Józka od rodziców. Ruszyła do domu. Mówi, że szła poboczem, jak zawsze, bo na ulicy Wodnej nie ma chodników.
- Nawet nie słyszałam dźwięku silnika, nie wiem kiedy samochód znalazł się tuż za naszymi plecami - mówi Sabina K. - To były sekundy, nie spostrzegłam nawet kiedy znalazłam się na masce samochodu.
Kierowca najechał także na wózek dziecięcy, w którym znajdował się młodszy Józek oraz drasnął starszego syna, który w porę, cudem zdążył odskoczyć.
- Na szczęście dzieci nie doznały poważnych obrażeń. Józka ochronił wózek dziecięcy, na którym widać wgniecenie, a Kemal doznał urazu kolana, przez co do teraz utyka - opowiada kobieta.
Ona sama w chwili wypadku głową rozbiła przednią szybę auta, wskutek czego doznała wstrząśnienia mózgu. W szpitalu spędziła kilka dni, ma liczne siniaki i odrapania, a obecnie przyjmuje silne leki. Do dnia dzisiejszego jeszcze miewa - jak sama mówi - okropne i przeszywające bóle głowy. Wydarzeń, które towarzyszyły jej potrąceniu, praktycznie nie pamięta.
- Nie pamiętam wiele. Cały czas byłam przytomna, lecz w wyniku uderzenia straciłam świadomość. Wiem, że pytałam się pielęgniarza o swoje dzieci. Zdążyłam jeszcze zadzwonić do rodziców, że zostałam potrącona, a z racji tego, że mieszkają stosunkowo niedaleko, w mgnieniu oka byli tuż przy mnie. Później obudziłam się już w chodzieskim szpitalu - mówi pani Sabina.
Kobieta, jak mówi jej tata, nie mogła ruszyć nogami, miała rozcięty język i myślała, że straciła zęby.
Dzieci dotychczas przeżywają zdarzenie.
- Józef nie chce widzieć wózka, a Kemal strasznie się o mnie boi. Mówi, że chce być silny, by w razie czego odepchnąć każdy samochód. Nie pozwala mi wychodzić na ulicę, a jeśli już to tylko w jasnej kurtce, abym była zauważalna - opowiada Sabina K.
Jak mówi, za kierownicą samochodu siedział 29-letni sąsiad. Czuje do niego żal, że nawet jej nie przeprosił.
Policjanci z Komisariatu Policji w Margoninie badają sprawę. Ustalono, że kierowca samochodu był trzeźwy.
- Na tym etapie śledztwa nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów - wyjaśnia rzecznik prasowy KPP w Chodzieży Jarosław Górski. - Policjanci powołali biegłego z medycyny, który ma się wypowiedzieć w kwestii obrażeń, które odniosła kobieta. Chodzi o odpowiedź, czy zdarzenie to była kolizja, czy wypadek.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?