Właściciel hodowli psów rasowych w Nadolniku po raz kolejny nie dopilnował swoich podopiecznych. Tym razem mastify sterroryzowały pracowników zakładu podpałki. W ubiegłym tygodniu, napisaliśmy na łamach "Chodzieżanina", że mieszkańcom Nadolnika przestały zagrażać już niebezpieczne mastify, bo ogrodzenie za którym znajduje się ich hodowla zostało naprawione. Niestety, nasza radość była przedwczesna.
Czytaj także: Nadolnik: Pożar na terenie zakładu produkcji podpałki [ZDJĘCIA]
W dzień wydania "Chodzieżanina" już przed godziną 6 rano do drzwi sołtysa wsi Zygmunta Gidaszewskiego ktoś zapukał.
- Jak zwykle chodziło o psy. Ten koszmar chyba nigdy się nie skończy - mówi sołtys.
Tym razem do jego domu przyszli pracownicy zakładu podpałki, bo nie mogli wejść za bramę firmy. Co ich powstrzymywało? Właśnie psy, które warczały i groźnie spoglądały na każdego, kto chciał się do nich zbliżyć.
Sołtys o zdarzeniu natychmiast poinformował chodzieską policję oraz szamocińską straż miejską. Służby niezwłocznie przyjechały, by rozprawić się z psią rewolucją. Opiekunka psów została ukarana surowym mandatem pomnożonym przez cztery - tyle bowiem zwierząt znajdowało się poza terenem hodowli.
- Wszyscy mamy już dość tej sytuacji. A psy z jakiegoś powodu muszą uciekać z zagrody, może są głodne? - zastanawia się żona sołtysa.
Więcej w najnowszym wydaniu Chodzieżanina
Chodzież.naszemiasto.pl na Facebooku - dołącz do naszej społeczności!
Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected] lub zadzwoń: (67) 281 24 67
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?