Na dwóch chodzieskich osiedlach toczy się sąsiedzki spór o bezpańskie koty

Czy „niczyje” koty powinno się dokarmiać? Wśród mieszkańców dwóch chodzieskich osiedli: przy ulicy Reymonta i Wojska Polskiego, zdania na ten temat są podzielone.

Są osoby pomagające zwierzętom, wykładające dla nich pożywienie, a nawet - budujące schronienia. Po „drugiej stronie barykady” znajdują się natomiast przeciwnicy dokarmiania, którzy przekonują, że osiedla nie są odpowiednim miejscem dla takich działań. Kto ma rację?

Spór trwa od lat, a ostatnio przybrał na sile po raz kolejny. Jak mówi jedna z mieszkanek osiedla przy ul. Reymonta, wszystko w związku z zamontowaniem krat w okienkach piwnicznych bloku pod numerem 16.

- Jestem mieszkanką tego bloku i postanowiłam wyjaśnić sprawę. W Spółdzielni Mieszkaniowej poinformowano mnie, że powodem zainstalowania tych krat są koty, które brudziły elewację - oburza się chodzieżanka.

W budynkach przy ul. Wojska Polskiego pojawiły się jakiś czas temu komunikaty z informacją o zakazie dokarmiania. Niektórzy mieszkańcy ul. Wojska Polskiego i osiedla przy ul. Reymonta otrzymali też bezpośrednie pisma od zarządców, w których poinformowano ich, że jeśli nie zaprzestaną dokarmiania kotów, mogą zostać obciążeni kosztami napraw elewacji, a do ich drzwi może nawet zapukać... Straż Miejska.

- Pomysł zamontowania kratek w bloku przy ul. Reymonta został przedyskutowany na posiedzeniu zarządu. Osobiście uważam, że osiedle nie jest odpowiednim miejscem dla „hodowania” kotów - mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Chodzieży, Tomasz Bartkowiak.

Z jego punktem widzenia nie zgadza się Iwona Kostrzewa-Lewińska - chodzieska radna, która znana jest z licznych działań na rzecz zwierząt.

- W całej tej sprawie mniej chodzi o same zwierzęta, a bardziej o spory międzyludzkie, na których właśnie koty cierpią najmocniej - ocenia.

Więcej na ten temat w jutrzejszym Chodzieżaninie