Ksiądz Jan Korygacz, nowy proboszcz parafii pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, stara się podchodzić do wszystkiego z pozytywnym nastawieniem. Kiedy usłyszał, że po 15 latach ma opuścić Różannę w powiecie słupeckim gdzie znajdowała się jego pierwsza parafia proboszczowska i przenieść się do Chodzieży, martwiły go głównie dwie rzeczy: jak poradzi sobie z tym jego poprzednia wspólnota i jak sam zdoła odnaleźć się w nowym środowisku.
Zdawał sobie sprawę, że w Chodzieży będzie mieć dużo więcej pracy, bo tutejsza parafia jest dziesięć razy liczniejsza od tej, którą kierował do tej pory. Przede wszystkim jednak nikogo w mieście nie znał.
- Wcześniej bywałem w Chodzieży jedynie przejazdem, a kościół widywałem co najwyżej z okna samochodu - mówi.
W takiej sytuacji naturalne były więc jego obawy, w jaki sposób zostanie u nas przyjęty. Na szczęście już po pierwszych spotkaniach w biurze parafialnym okazało się, że wierni życzliwie podchodzą do nowego proboszcza. Niektórzy zaoferowali mu nawet swoją pomoc, choć sami mogli w danym momencie wymagać wsparcia, bo przyszli dopełnić formalności związanych z pogrzebem bliskiej osoby.
Każdy coś wnosi
Nieoceniona okazała się dla proboszcza także pomoc ze strony wikariuszy - ks. Piotra Szcześniaka i ks. Łukasza Abrama. Obaj również przebywają w Chodzieży jeszcze stosunkowo krótko, ale w momencie, gdy ks. Jan Korygacz obejmował parafię pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, mieli już pewne rozeznanie i mogli go „wprowadzić”.
- Udało się nam stworzyć dobrą wspólnotę duszpasterską - mówi ks. Jan Korygacz i podkreśla, że choć obaj wikariusze są od niego znacznie młodsi, nie uważa tego za wadę. Wręcz przeciwnie: cieszy się, że każdy z nich poprzez swoją osobowość wnosi do parafii coś „własnego”.
- Każdy z nas ma trochę inne doświadczenia, inne spojrzenie - i tak powinno być, bo dzięki temu jest różnorodność - dodaje proboszcz.
Dzielą się rolami
To, że parafia pod wezwaniem Nawiedzenia NMP ma trzech kapłanów, znacznie ułatwia podział zadań. Aktualnie z racji tego, że wikariusze pracują w szkołach, proboszcz osobiście zajmuje się wszystkimi ceremoniami pogrzebowymi. Na nim spoczywa też prowadzenie biura parafialnego i sprawy związane z dokumentacją.
W niedzielę „wolnego” nie ma nikt: jeden z księży pracuje w filiach, a pozostali dwaj - w Chodzieży. Jak mówi ks. Jan Korygacz, naprawdę jest co robić. I choć mieszkańcy chcieliby, aby msze w filiach odbywały się również w dni powszednie, to na razie jest to niemożliwe bo księżom trudno byłoby to pogodzić z dotychczasowymi obowiązkami.
A - dodajmy - była już nawet obawa, że w parafii pozostanie tylko jeden wikariusz. Wszystko przez to, że w Archidiecezji Gnieźnieńskiej brakuje kapłanów. W tym roku wyświęconych zostało zaledwie trzech nowych księży, natomiast na pierwszym roku w seminarium jest dziesięć osób - ale jest to rok propedeutyczny, czyli przygotowawczy. Istnieje zatem możliwość, że nie wszyscy „dotrwają” do święceń.
- Tutejsze filie są bardzo aktywne, stąd wikariuszy mamy wciąż dwóch - tłumaczy ks. Jan Korygacz.
Budowanie relacji
Zaangażowanie ludzi bardzo oczywiście proboszcza cieszy. Przy parafii działa chór, schola dziecięca, Caritas, Żywy Różaniec... Jest trzech szafarzy Komunii Świętej i dobrze zorganizowana służba liturgiczna ołtarza. Jedynie nad duszpasterstwem młodzieży trzeba trochę popracować - ale to, jak mówi ksiądz Jan Korygacz, będzie już rola wikariuszy.
Aby lepiej wszystkich poznać nowy proboszcz zaplanował kilka spotkań i wyjazdów. I tak 19 października odbędzie się ognisko z udziałem służby liturgicznej, dzieci ze scholi oraz dzieci z filii w Pietronkach i Milczu. Dla Matek Różańcowych zorganizowany zostanie wyjazd do Torunia i Bydgoszczy szlakiem ks. Jerzego Popiełuszki. Z kolei w listopadzie chór parafialny Camerata pojedzie do Gniezna, gdzie chórzyści będą nie tylko zwiedzali Muzeum Archidiecezjalne i katedrę gnieźnieńską, ale także uświetnią swoim występem jedną z mszy świętych.
Wyjazdy to świetna okazja, aby obie strony - wierni oraz nowi kapłani - nawiązali bliższy kontakt. Tym bardziej, że ks. Korygaczowi zależy na tym, by być z ludźmi i słuchać tego co mają do powiedzenia.
- Parafia nie „należy” do mnie, a do nich, więc to oni są w dużym stopniu odpowiedzialni za tę wspólnotę. Chciałbym, by wypowiedzieli się, czy konieczne są jakieś zmiany i zaproponowali coś ze swojej strony - mówi proboszcz.
Przywrócić duszę
Sam też ma już pewne obserwacje i propozycje. Mówi, że potrzebnych będzie kilka inwestycji: trzeba będzie m.in. zadbać o dach, który mimo wcześniejszych napraw nadal przecieka w czasie silniejszego deszczu. W planach jest remont bocznych schodów, na który została już ogłoszona zbiórka, a w „kolejce” czeka sprawa nagłośnienia bezprzewodowego, które nie zawsze funkcjonuje tak jak powinno - co jest dużym utrudnieniem szczególnie podczas mszy dla dzieci.
- Chcemy też zagospodarować niewykorzystane sale parafialne i kaplicę - mówi ks. Jan Korygacz.
Tę ostatnią mógłby „przejąć” Caritas, natomiast w jednej z sal ma powstać coś w rodzaju parafialnego kina i miejsca spotkań dla grup duszpasterskich.
Nowy proboszcz pragnie też przywrócić parafii jej „duszę” - czyli dzwony, które nie są obecnie wykorzystywane.
- Dzwony kościelne zawsze informowały o ważnych wydarzeniach, żegnały zmarłych, wzywały na mszę i do modlitwy. Bez nich parafia wygląda trochę tak, jakby nie „żyła” - uważa ksiądz Jan Korygacz.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?