Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kominiarska saga: pięć pokoleń w jednym fachu

Marek Wolski
Marek Wolski
Od lewej: Mieczysław Ganske, Mariusz Ganske
Od lewej: Mieczysław Ganske, Mariusz Ganske Sabina Ganske (archiwum rodzinne)
Historia kominiarskiej rodziny Ganske zaczyna się pod koniec XIX wieku. Od tego czasu już pięć pokoleń mężczyzn z tego rodu wybrało zawód kojarzony z czarnym ubiorem i cylindrem.

O „Dynastii w cylindrach” pisaliśmy w „Chodzieżaninie” w roku 2000. Wtedy do zawodu wchodził Mariusz Ganske, którego w arkana kominiarstwa wprowadził jego ojciec, nieżyjący już Mieczysław Ganske. Pierwszym kominiarzem w rodzinie był natomiast prapradziadek Mariusza, Johann Ganske.

Johann, Wiktor, Marian Ganske – Skoki, Lubasz, Chodzież

Johann Ganske zdobył tytuł mistrza kominiarskiego dokładnie 143 lata temu, 25 stycznia 1880 roku w Schocken (czyli w Skokach niedaleko Wągrowca). Ta data widnieje na dyplomie egzaminu mistrzowskiego (Meister Prüfung), który jest jedyną pamiątką po pierwszym kominiarzu w rodzie Ganske.

Nieco ponad dwa lata po tym wydarzeniu, 14 września 1882 roku, na świat przychodzi Wiktor Ganske. Zdobywszy odpowiednią wiedzę i doświadczenie syn Johanna zdaje egzamin mistrzowski w roku 1904 i przenosi się do Lubasza koło Czarnkowa. Tam Ganskowie mieszkają w pałacu, w którym w styczniu 1917 roku rodzi się kolejny kandydat na kominiarza, czyli Marian. Krótko po tym wydarzeniu Wiktor z żoną i dziećmi przenosi się do Chodzieży. Najpierw mieszka w jednej z kamienic przy Rynku, później przenosi się na ulicę Ślusarską.

Oprócz kilku dokumentów po Wiktorze Ganske zostały dwa zdjęcia ówczesnego Bractwa Kurkowego, które można zobaczyć m.in. w Restauracji Wielkopolanka w Chodzieży.

Wiktor umiera w roku 1929. Zakład prowadziła po nim jego żona Konstancja. Miała czeladników i mistrzów, którzy u niej pracowali i obsługiwali obszar od Wałcza przez Chodzież do Gniezna i Poznania

– wspomina Sabina Ganske, żona Mieczysława, która pełni rolę „strażniczki” rodzinnej historii.

W latach trzydziestych do zawodu wchodzi Marian Ganske, który od 1933 do 1939 pracował przede wszystkim na terenie Poznaniu. Z tego okresu zachowało się kilka zdjęć, na których widać go w towarzystwie innych kominiarzy. W czasie drugiej wojny światowej Marian Ganske trafia do więzienia we Wronkach, skąd wychodzi w roku 1945 i wraca do Chodzieży.

Mój przyszły teść, pracując w firmie swojej matki Konstancji, złożył egzamin czeladniczy, a następnie w roku 1962 egzamin mistrzowski

– dodaje Sabina Ganske.

Być może najstarsi chodzieżanie pamiętają charakterystyczną postać Mariana Ganske, który w czarnym kominiarskim ubraniu i cylindrze jeździł rowerem do pracy. Na jednym ze zdjęć widzimy go jak przemierza ulicę Kościuszki.

Mieczysław, Mariusz Ganske

Żoną Mariana była Urszula i z tego związku w Wigilię 1949 roku rodzi się kolejny męski potomek rodziny Ganske: Mieczysław, który tak jak jego ojciec Marian, dziadek Wiktor i pradziadek Johann postanowił zostać kominiarzem.

Mieczysław, czyli mój mąż, rozpoczął pracę w firmie ojca w 1965 roku. Czeladnikiem został w 1967, a mistrzem kominiarskim w 1974.

Rok 1974 był ważny dla Mieczysława Ganske nie tylko z powodu egzaminu mistrzowskiego. 18 czerwca tego roku kominiarska sztafeta pokoleń zostaje przedłużona: Sabina Ganske, która 22 kwietnia 1973 roku wyszła za mąż za pana Mieczysława, rodzi syna Mariusza.

Od roku 1982 Mieczysław Ganske przejął prowadzenie firmy, a w dokumentacji pomagała mu żona Sabina. Marian Ganske umiera w marcu 1999 r.

Okazało się jednak, że kominiarski gen w żyłach nastoletniego Mariusza Ganske nie był zbyt silny.

Kiedy byłem młody nigdy w życiu nie myślałem, że będę kominiarzem. Marzyło mi się zajęcie związane z samochodami. Zostałem mechanikiem i blacharzem

– mówi Mariusz Ganske, który po ukończeniu szkoły wyjechał do pracy w Niemczech, gdzie naprawiał samochody.

Kominiarski zew odezwał się po dwóch latach pracy na obczyźnie

Syn przejrzał na oczy i wrócił. W roku 2000 poszedł do szkoły kominiarskiej i na praktykę do ojca. Pozdawał egzaminy: po siedmiu latach czeladniczy i 3 czerwca 2011 r. mistrzowski i jest kominiarzem. Mąż bardzo się z tego cieszył i był dumy, że Mariusz przejął po nim zawodowe dziedzictwo

- mówi pani Sabina.

W 2011 roku Mieczysław Ganske otrzymał brązowy medal „Zasłużony dla kominiarstwa” przyznany przez Korporację Kominiarzy Polskich. Osiem lat później – 17 marca 2019 r. – zmarł.

Ostatni kominiarz w rodzie?

Mariusz Ganske jest dzisiaj prezesem pilskiego Oddziału Korporacji Kominiarzy Polskich, który obejmuje swoim działaniem obszar byłego województwa pilskiego.

Ta praca daje dużą satysfakcję, poznaje się wielu ludzi i to jest bardzo fajne. Jestem osobą, która nie lubi siedzieć w miejscu, więc dla mnie jeżdżenie od domu do domu, w większości do stałych klientów, to okazja do pracy i rozmów. Jeżeli ktoś, tak jak ja, lubi ten rodzaj pracy, to jest to mega pozytywne.

Niestety pan Mariusz nie ma następcy, który „pociągnąłby” dalej kominiarską historię rodu Ganske.

Mam córkę Patrycję, która prowadzi działalność w zupełnie innej branży w Koszalinie i nie zanosi się na to, żeby ktokolwiek zajął się kominiarstwem. Nie mam też żadnych uczniów na widnokręgu. Jakoś nikt nie chce się do tego zawodu brać.

Mariusz Ganske podkreśla, że podobnie jak w innych dziedzinach, również w kominiarstwie technologia pracy jest inna, niż kiedyś, a przede wszystkim jest dużo czyściej.

Najważniejszym zadaniem, od którego zależy bezpieczeństwo, jest czyszczenie przewodów kominowych, tym bardziej że teraz jest coraz więcej kiepskiej jakości węgla i innych materiałów, którymi palimy. Z tego między innymi wynika coraz więcej pożarów kominów. Według przepisów Prawa Budowlanego przewody dymowe powinny być czyszczone co kwartał, a spalinowe i wentylacyjne, czyli popularnie „przewody gazowe”, dwa razy do roku. W każdym budynku raz w roku powinien być przeprowadzony przegląd roczny instalacji, podczas którego sprawdzamy stan całej instalacji oraz jakość urządzeń, bo wiadomo że kominy ulegają dewastacji i podobnie rury oraz czopy rdzewieją, pojawiają się nieszczelności. Kotły też „kończą się” znacznie szybciej, bo jak się patrzy na piece, które były kiedyś spawane, to dzisiaj są one zrobione z cieńszej blachy i po kilku latach zdarza się, że taki kocioł musi być wymieniony. Niezależnie czy węglowy, czy nawet gazowy. Kominiarz wszystko sprawdza i mówi właścicielowi co trzeba zrobić, żeby dalej bezpiecznie użytkować te urządzenia.

Rodzin z taką tradycją w zawodzie kominiarza jak ród Ganske z Chodzieży w skali kraju jest niewiele.

Jestem w Zarządzie Głównym Korporacji Kominiarzy Polskich w Opolu i wszyscy mi zazdroszczą, że tak się to u nas rozwinęło i mamy na to potwierdzenie w dokumentach i pamiątkach. Na palcach dwóch rąk można policzyć gdzie są takie rodziny, jak nasza, w której historia zawodu sięga czterech czy pięciu pokoleń wstecz

– mówi z dumą Mariusz Ganske, któremu w prowadzeniu dokumentacji firmy, tak jak jego ojcu, pomaga Sabina Ganske.

Od lewej: Mieczysław Ganske, Mariusz Ganske

Kominiarska saga: pięć pokoleń w jednym fachu

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto