Już w maju ściągamy maski, wracamy do szkół i ucztujemy w restauracjach? Jakie reakcje na te zapowiedzi w Chodzieży?

- Trudno się odnosić do ustnie podanych informacji podczas konferencji prasowej. Szczegółowe i oficjalnie obowiązujące przepisy zapewne zostaną ogłoszone dopiero w piątek. Ale dokładnych danych w rozporządzeniach zawsze brakuje, więc głęboko się zastanawiamy, jak ten powrót uczniów najlepiej zorganizować – powiedział nam Tomasz Jagodziński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Chodzieży. - Wiemy z mediów, że najpierw wrócić mają klasy I-III, od 4 maja. Po 15 maja, a więc w rzeczywistości zapewne w poniedziałek, 17 maja, wrócić mają pozostałe klasy, ale w systemie hybrydowym. Myślimy, jak to przeprowadzić, aby zamieszanie było jak najmniejsze, a podział klas na te w nauczaniu zdalnym i stacjonarnym – logiczny i sprawiedliwy. Trzeba pamiętać, że już 25 maja zaczynają się egzaminy ósmoklasistów i w naszej szkole następne dni tego tygodnia są dla uczniów wolne. Rodzice mogą być w tej całej sytuacji mocno zdezorientowani. Robienie przez rząd takiego ruchu akurat w tym momencie, praktycznie na kilka dni przed przerwą w zajęciach, jest zastanawiające.

Pewne zmiany w nauczaniu nastąpiły już w ostatnich dniach. Korzystając z nowych przepisów, do praktyk zawodowych powrócili 26 kwietnia uczniowie Zespołu Szkół im. Hipolita Cegielskiego w Chodzieży.

Nadzieję na ponowne i rychłe przyjmowanie u siebie gości ma Dominika Czekała, właścicielka chodzieskiej restauracji „Czarka”. Zapowiada między innymi zmiany w menu. Do otwarcia lokalu przygotowuje się cały zespół pracowników, który udało się przez czas zamknięcia zachować niemal w komplecie.

- Moja ekipa jest bardzo dzielna – chwali swoich pracowników restauratorka. - Udało nam się przetrwać między innymi dzięki rządowej pomocy, ale wolelibyśmy pracować i zarabiać, a nie pobierać dofinansowania. Bardzo współczuję dużym restauracjom, generującym większe koszty niż my. Obecnie trzymamy kciuki, żeby otwarcie stało się faktem. Przeliczamy, czy damy radę uruchomić dodatkowy ogródek, tak jak w ubiegłym roku, przy ul. Grudzińskich. To bardzo dobre miejsce dla małej gastronomii, nas chyba uratowało.

Swoją jadłodajnię „Bartolini” uruchomił już kilka dni temu Andrzej Michalski, korzystając z przepisów, zezwalających na to w lokalach na terenie placówek oświatowych. Jego stołówka mieści się w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Żeromskiego. Liczba gości musiała zostać zmniejszona, wyznaczono też odpowiednie odległości pomiędzy stolikami.

- Okres przed otwarciem podsumować mogę jednym słowem: masakra – jednoznacznie ocenia właściciel „Bartolliniego”. - Wydawaliśmy posiłki na wynos, ale to nie samo. Opakowania sprawiają, że jakość jedzenia jest inna, zwiększają też jego cenę. Trudno mi było patrzeć, kiedy nasi klienci nie mogli skorzystać ze stolików, a zakupione posiłki zmuszeni byli niekiedy spożywać na stojąco, gdzieś na ulicy.

Na nowe przepisy czekają również właściciele chodzieskich centrów fitness. powiedziała nam, że w swojej siłowni, zamkniętej od października, wykorzystała ten czas na modernizację lokalu i zakup nowych sprzętów.

- W całej branży było ciężko. Ja akurat nie będę dramatyzować, ale wszyscy czekamy na powrót klientów. Jeżeli faktycznie nie będzie ograniczeń, to ruszamy 1 czerwca – poinformowała nas Beata Hołubenna.