Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzisiaj posłowie zdecydują w jaki sposób za rok wybierzemy radnych, wójtów i burmistrzów

Bożena Wolska
Kadencyjność najlepiej wyznaczają wyborcy, bo jeśli dany wójt czy burmistrz nie nadaje się, nie zostanie wybrany - to opinia większości samorządowców, którzy krytycznie oceniają główne założenia poselskiego projektu zmian w Kodeksie wyborczym, a także w ustawach o samorządach gminnym, powiatowym i województwa.

.Dzisiaj, w piątek w Sejmie odbędzie się seria głosowań, posłowie zdecydują między innymi co dalej z projektem PiS dotyczącym zmian w Kodeksie wyborczym w części dotyczącej wyborów samorządowych.

Jaki jest pomysł? W samorządzie wprowadzona ma być dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jej bieg rozpocznie się od wyborów 2018 r. Znikną okręgi jednomandatowe. Poseł Łukasz Schreiber (PiS) z Bydgoszczy, który pracował w zespole przygotowującym zmiany, powiedział w rozmowie z ,,Głosem Wielkopolskim”, że jest to próba wyeliminowania „patologicznych sytuacji” w wielu gminach. - Chodzi o to, żeby rada gminy była odzwierciedleniem, a nie krzywym zwierciadłem wyniku wyborczego.
We wszystkich gminach wybory mają być proporcjonalne, a głosy na mandaty będą przeliczane metodą D’Hondta. Ujednolicona ma być wielkość okręgów, wybieranych ma być 3-7 radnych. Zasada ma dotyczyć także wyborów powiatowych i do sejmików. To oznacza, że „gdzieniegdzie okręgi będą musiały trochę się zmienić”..

Współautorem projektu ustawy jest poznański poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk, który twierdzi, że partia rządząca daleka jest od „skoku” na samorządy.

- To przede wszystkim zmiany, na które czekało wielu mieszkańców - przekonuje poseł.
- Chcemy również, by raz w roku, oprócz debaty budżetowej organizowano debatę o stanie gminy, po której będzie odbywać się głosowanie nad wotum zaufania. Jeśli wójt, burmistrz lub prezydent dwa razy z rzędu go nie uzyskają, wtedy pojawi się możliwość przeprowadzenia referendum - tłumaczy Sz. Szynkowski vel Sęk. To jednak nie jedyny filar zmian proponowanych przez PiS. Kolejny związany jest z transparentnością wyborów. Dzięki niemu mają pojawić się transmisje z wyborów.
- Wzmocniona zostanie rola mężów zaufania. Będą ich mogły zgłaszać także polskie organizacje społeczne, takie jak Komitet Obrony Demokracji - zaznacza parlamentarzysta.
Projekt wprowadza również instytucję wojewódzkiego i powiatowego komisarza wyborczego. Ten pierwszy będzie decydował o liczbie mandatów i granicach okręgów w wyborach samorządowych, a drugi będzie odpowiadał za tworzenie i zmianę obwodów wyborczych oraz ustalanie ich siedzib.
- Nie będzie grania okręgami i ustawiania ich pod PiS. Rady gmin będą się mogły odwołać od decyzji komisarza - zapewnia Sz. Szynkowski vel Sęk.

Zdaniem posła

Pilski poseł PiS Marcin Porzucek twierdzi, że jego partia zawsze optowała za wyborami proporcjonalnymi.
- Dzięki temu większa liczba mieszkańców będzie miała swoich reprezentantów - przekonuje.
Jego zdaniem dwukaden-cyjność unormuje zaś sytuację i ,,zerwie” układy, bo - jak twierdzi - na przykład w małych gminach wójt czy burmistrz daje zatrudnienie połowie osobom - wliczając szkoły i inne instytucje gminne. Mówi także o zapisie, zgodnie, z którym kandydat na radnego nie musi mieszkać w danym okręgu wyborczym.
-Choć ja mam akurat wątpliwości co do tego zapisu, to rozumiem, że moim kolegom chodzi to, aby skończyć z fikcją, gdy radny związany z dużym miastem musi się na przykład tłumaczyć, że mieszka 20 kilometrów za jego granicami - mówi i zapewnia, że PiS na pewno w powiecie chodzieskim nie będzie wystawiał kandydatów z Poznania...

Co samorządowcy mówią?

Politycy PiS przekonują, że szykowane zmiany w ordynacji wyborczej mają charakter wyłącznie proobywatelski, opozycja twierdzi z kolei, że to próba przejęcia samorządów.
- Powiem krótko - mówi Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży. - PiS brnie dalej w swoją ścieżkę. W samorządach nie mają, albo prawie nie mają radnych, więc próbują to załatwić przez zmiany systemowe. Likwidacja JOW, to krok wstecz. Będzie głosowanie na listy partyjne i przez do w radach będziemy mieć ,,Misiewiczów”, czyli ludzi wcale nie chcących pracować, ale zwykłych karierowiczów.
- Jednomandatowe okręgi funkcjonowały w gminach i sprawdzały się przez całe lata. Idea była taka, aby mieszkańcy mogli głosować na konkretnego człowieka - mówi wójt Budzynia Marcin Sokołowski. Uważa, że mieszkańcy gminy przyzwyczajeni do tego, że ich reprezentantem zostawał ten, kto uzyskiwał największą liczbę głosów, nie będą w stanie przyjąć , że ich reprezentantem może zostać zupełnie obca osoba.
Jeśli chodzi o dwuka-dencyjność , to samorządowcy szeroko w tej sprawie wypowiedzieli się wiosną tego roku, gdy po raz pierwszy pojawił się plan wprowadzenia ograniczenia.
- Uważam, że nie jest to dobre rozwiązanie, ale generalnie nie miałbym nic przeciwko, gdyby PiS ustalając dwukadencyjność w samorządach, taką samą zasadę wprowadził w Sejmie i Senacie - wtedy będzie sprawiedliwie - mówi J. Gursz.
Większość samorządowców uważa, że dwie kadencje to za mało, aby myśleć o wprowadzeniu wizji rozwoju gminy.
- Proszę spojrzeć na chociażby ostatni ranking (piszemy o nim na str. 7- przyp. red.), wynika z niego, że gminy, które najdynamiczniej się rozwijają mają tych samych szefów od kilku kadencji... To musi dać do myślenia - mówi M. Sokołowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto