Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzikie wysypisko śmieci w Budzyniu. Jest nagroda za wskazanie sprawcy

Anna Karbowniczak
Anna Karbowniczak
Gmina, policja, ale również mieszkańcy próbują ustalić do kogo należą śmieci, które leżały przy starej drodze niedaleko stacji paliw w Budzyniu. Wyznaczono nawet nagrodę finansową za wskazanie sprawcy

Cały Budzyń jest oburzony odkryciem, dokonanym kilka dni temu przez jednego z mieszkańców przy starej drodze za zjazdem na tak zwane Dęby. Michał Szejner - bo to o nim mowa - pod koniec ubiegłego tygodnia wypatrzył tam dzikie wysypisko śmieci.

Widok tak go oburzył, że postanowił nagłośnić sprawę i znaleźć winnego. To samo próbują zrobić też policja i gmina Budzyń. Ta ostatnia zleciła już sprzątanie terenu, bo miejsce, w którym ktoś urządził sobie "dzikie wysypisko", jest jej własnością.

- Niestety w myśl obowiązujących przepisów nawet gdyby śmieci zostały podrzucone na prywatną działkę, to musiałby je wywieźć jej właściciel - mówi wójt Marcin Sokołowski.

Jeśli uda się ustalić sprawcę, zostanie on oczywiście obciążony kosztami. Jak jednak przyznaje wójt, nie będzie to proste. Chyba, że wśród śmieci znajdą się dokumenty, które pozwolą dotrzeć do ich "właściciela", albo że do urzędu lub na policję zgłoszą się świadkowie.

Na to ostatnie liczy Michał Szejner, który wyznaczył nagrodę za wskazanie sprawcy. Były radny powiatowy, znany w Budzyniu ze swojej aktywnej działalności społecznej, ogłosił że osoba, która przyczyni się do ukarania "śmieciarza" otrzyma od niego tysiąc złotych. Drugi tysiąc dołożył jego przyjaciel, który chce pozostać anonimowy.

- Docierają już do mnie pewne sygnały - zdradza Michał Szejner i dodaje, że niezależnie od tego jak cała sprawa się zakończy, tego typu zachowania trzeba zdecydowanie piętnować.

- Nie może być tak, żeby postępowanie kilku osób negatywnie świadczyło o całym powiecie - podkreśla.

"Dzikie wysypisko" doskonale było bowiem widać z krajowej 11-tki, którą na co dzień podróżuje wiele osób spoza naszego terenu.

Wójt Marcin Sokołowski upatruje źródła problemu właśnie w tej ostatniej kwestii. Jak mówi, śmieci porzucone w okolicach stacji paliw to w dużej części elementy po rozbiórce domku kempingowego albo przyczepy kempingowej.

- Kiedy w piątek rano jechałem do Chodzieży, jeszcze ich nie było. Gdy wracałem - już leżały. Można przypuszczać, że ktoś wracając znad morza po prostu zjechał z drogi i pozbył się tego, co ze sobą wiózł - mówi wójt.

Pech chciał, że jakiś czas temu Lasy Państwowe zdemontowały znajdującą się w okolicy kamerę. Gdyby monitoring nadal działał, namierzenie winowajcy nie stanowiłoby większego problemu.

Niestety nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Podczas remontu budzyńskiego odcinka "krajówki" zniknęły znajdujące się przy nim wiaty przystankowe, bo za nimi również nagminnie wyrzucano śmieci. Bardzo często były to odpady budowlane.

Inne sposoby walki z procederem nie przynosiły skutku, więc uznano, że jedynym rozwiązaniem będą radykalne działania.

Dzikie wysypisko śmieci w Budzyniu. Jest nagroda za wskazanie sprawcy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto