Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyżury aptek w Chodzieży. Wojewoda chce zmian, aptekarze się nie zgadzają

ANK
Wojewoda chce, by farmaceuci w weekendy i święta dyżurowali w aptekach osobiście, a nie pod telefonem. Właściciele aptek w Chodzieży przekonują: to niemożliwe i niepotrzebne

Na ostatniej sesji Rada Powiatu Chodzieskiego musiała przyjąć nową uchwałę w sprawie dyżurów aptek. Poprzednią uchwałę, przyjętą przez radnych jeszcze w ubiegłym roku, uchylił wojewoda wielkopolski.

Zakwestionował on obowiązujący w Chodzieży zwyczaj dyżurów telefonicznych. Zdaniem wojewody, w trakcie dyżuru farmaceuta powinien przebywać w aptece „fizycznie”. Nie zgadzają się z tym właściciele aptek, którzy przekonują, że realizacja takiego postulatu jest nie tylko niemożliwa ale i niepotrzebna.

Mają związane ręce

Obowiązek ustalania harmonogramu dyżurów aptek nakładają na Radę Powiatu przepisy.

Do tej pory było tak, że zrealizowanie pilnej recepty w godzinach nocnych, w weekend lub w święta, wymagało telefonicznego „wezwania” farmaceuty do apteki. Zazwyczaj nie było z tym problemów. W przypadku pacjentów, którzy otrzymali receptę w izbie przyjęć chodzieskiego szpitala, telefon wykonywał personel izby.

Od 18 czerwca ma się to jednak zmienić. Wtedy zacznie obowiązywać nowa uchwała, która wymaga od farmaceutów, by w trakcie dyżuru przez cały czas byli osobiście obecni w aptece.

- Uchwałę trzeba było podjąć, mimo że znaliśmy argumenty aptekarzy, którzy nie zgadzają się z takim wymogiem. Mówią, że nie mają odpowiedniej kadry. My natomiast nie mamy kompetencji, aby tę kwestię kontrolować i wyciągać konsekwencje wobec właścicieli aptek - mówi Małgorzata Gajzler, która w chodzieskim starostwie zajmuje się m.in. kwestiami związanymi z ochroną zdrowia.

Pacjent się nie zjawił

Przedstawiciele aptek mają kilka argumentów, przemawiających za dotychczasowym systemem dyżurów. Jak powiedziała nam pracująca w aptece „Pod Łabędziem” farmaceutka Anna Kostka, zainteresowanie nocnymi i weekendowymi „zakupami” jest dość znikome.

- Jeśli pacjent potrzebuje pilnej pomocy, najpierw i tak musi zgłosić się do szpitala. W naszej aptece nie było nigdy sytuacji, byśmy zignorowali telefoniczną prośbę o otwarcie apteki i wydanie leku. Była za to odwrotna sytuacja: pacjent miał przyjść, ale się nie pojawił - mówi Anna Kostka.

Wielu farmaceutów przyznaje też, że podczas dyżurów chorzy często nie realizują recept „cito”. Kupują za to np. pojemniki na mocz czy prezerwatywy.

***

Zobacz też: Jak działa efekt placebo?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto