Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat restauratorów z powiatu chodzieskiego. Lockdown trwa już trzy miesiące.

Olga Żądło
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że miniony rok był bardzo trudny dla wielu branż biznesu. Wyjątkowo dotkliwie pandemię koronawirusa odczuła gastronomia. Mija trzeci miesiąc, od kiedy lokale mogą wydawać jedzenie tylko na wynos. Restauratorzy nie ukrywają, że sytuacja jest trudna.

O zamknięciu restauracji z powodu koronawirusa pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Artykuł możecie przeczytać tutaj.
Gastronomowie wyrażali wtedy więcej nadziei na poprawę sytuacji niż teraz. Powoli zaczyna być dramatycznie.

Cóż mogę Pani powiedzieć... czołgamy się. Ani złotówki nie zobaczyliśmy do tej pory od Państwa. W marcu pieniądze zostały rozdane, a teraz dla tych najbardziej potrzebujących z hotelarstwa czy gastronomii pieniędzy nie starczyło

- mówi właściciel jednego z lokali w naszym powiecie, chcący zachować anonimowość.

Czekamy, aż nas w końcu otworzą. My sobie jakoś jeszcze radzimy, ale wiem, że inne knajpy nie mają teraz kolorowo. Czekamy na decyzję rządu, bo to nie jest już zabawne. Wychodzimy na zero, płacimy koszty stałe, nie zwalniamy pracowników, ale od 24 października zysku nie mamy żadnego

- komentuje Paweł Kidoń, szef Pizzerii pod Wiatrakami w Margoninie oraz Baru & Pizzerii Gol w Szamocinie.

Właściciele lokali prowadzący rodzinne, często niewielkie biznesy, starają się jeszcze utrzymywać na powierzchni. Ich koszty utrzymania są mniejsze, nie zatrudniają pracowników lub zatrudniają jedną, maksymalnie dwie osoby. Jednak problem nie dotyczy tylko prowadzących restauracje, ale także pośredników i producentów, którzy sprzedają teraz o wiele mniejsze ilości produktów.

Ja jeszcze mam własny lokal, prowadzimy biznes rodzinny, jakoś damy radę, ale współczuję ludziom, co dzierżawią pomieszczenia, muszą zapłacić pracownikom. Wszystkim kończą się oszczędności, również naszym dostawcom. Prowadzenie firmy w Polsce jest drogie, mało kto jest w stanie żyć z oszczędności przed tak długi czas

– komentuje inny właściciel restauracji z powiatu chodzieskiego.

Koronawirus w gastronomii - obroty spadły o nawet 50%

Restauracje, pomimo trudnej sytuacji, starają się utrzymywać na powierzchni. W większości z nich obroty spadły o około 30-40%, a w niektórych miejscach nawet o ponad połowę tego, co było wcześniej. Po opłaceniu kosztów utrzymania, wychodzą na zero.

Jest ciężko, ale jakoś dajemy radę. Obroty spadły o około 30 – 40 %. Pracujemy normalnie, jedzenie przygotowujemy tylko na wynos. Nie zostaje nam wiele, idzie mniej towaru niż zwykle, mniej sprzedajemy. Można powiedzieć, że to co zarabiamy, wydajemy na bieżące potrzeby i wychodzimy na zero

– mówi Patryk Grochowski z restauracji Bartburger.

W podobnej sytuacji jest restauracja Nowa Piwnica Chodzieska:

Jest ciężko, wynosy to może 30% tego, co sprzedawaliśmy wcześniej. Starcza praktycznie tylko na bieżące opłaty i pracowników i za wiele nie zostaje.

Koronawirus a imprezy okolicznościowe

Wiele lokali w powiecie utrzymuje się nie tylko z dań restauracyjnych, ale także z organizacji imprez. W obecnej sytuacji nie wiadomo, czy imprezy się odbędą, a jeśli rezerwacje są, to jest ich bardzo niewiele. Ludzie odwołują poczynione wcześniej rezerwacje ze strachu, że imprezy i tak się nie odbędą.

Najgorsze jest to, że mamy sale, imprezy okolicznościowe, komunie, a nie mogą się odbyć. W pizzerii w Szamocinie mamy obiady domowe na wynos i to nam daje minimalny plus, a oprócz tego mamy zaplanowane imprezy, ale na razie czekamy, czekamy i czekamy. I nikt nam nie jest w stanie powiedzieć, kiedy nastąpi odmrożenie. Na domiar złego zmuszono nas do wymiany kas fiskalnych, a więc kolejne koszty musieliśmy ponieść w zeszłym roku. Niech po prostu pozwolą nam pracować uczciwie

- mówi Paweł Kidoń.

Rozumiem, że ludzie otwierają restauracje. To jest akt desperacji, ale oni nie mają po prostu z czego żyć. Ja tego nie zrobię, bo kara 30 tys. zł. byłaby dla mnie gwoździem do trumny

– podsumowuje właściciel jednego z lokali.

Restauratorzy smucą się, że nie czują już takiego wsparcia od ludzi, jak można było to odczuć na początku pandemii.

W lutym, marcu było jeszcze współczucie, ale teraz jest tego coraz mniej. Ja to rozumiem – ile można jeść na wynos w barach czy restauracjach? Ludzie są już przesyceni i piekielnie zmęczeni pandemią. Nie ma już takiej solidarności, jak na początku, wszyscy mają dość. Niech nas już wreszcie otworzą

- apeluje inny z restauratorów.

Kliknij w zdjęcie i zobacz, jak smutno wyglądają puste bary i restauracje...

Dramat restauratorów z powiatu chodzieskiego. Lockdown trwa ...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto