Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dotknąć gwiazd

MSZ
Janina Sługocka-Janusz przyjmuje wierszowaną dedykację od przyjaciółki Jolanty Gierszewskiej. fot. Archiwum
Janina Sługocka-Janusz przyjmuje wierszowaną dedykację od przyjaciółki Jolanty Gierszewskiej. fot. Archiwum
Opowiedzieć dwadzieścia lat niezwykle barwnego życia w dwie godziny, tak, by nie tylko nie zanudzić słuchaczy, ale jeszcze bardziej ich zainteresować, to prawdziwa sztuka.

Opowiedzieć dwadzieścia lat niezwykle barwnego życia w dwie godziny, tak, by nie tylko nie zanudzić słuchaczy, ale jeszcze bardziej ich zainteresować, to prawdziwa sztuka.

Udało się to gronu przyjaciół Janiny Sługockiej-Janusz podczas benefisu z okazji 20-lecia pracy artystycznej. O którym i oni, i sama jubilatka
barwnie - bo taka była
jej życiowa droga - opowiadali w nastrojowy, piątkowy wieczór, przeplatając wspomnienia wspólnymi śpiewami.
Już w zaproszeniu na uroczystość artystka przyznała szczerze: ,,choć przede mną daleka droga, aby dobrze malować, wiem jak to zrobić”. Co przybyłym do Młodzieżowego Domu Kultury pozwala mieć nadzieję na... kolejne tak udane jubileusze.

Malarka i... Azyl

W największej biedzie nie wolno nam sprzedawać swoich marzeń - zatytułowała benefis Janina Sługocka-Janusz. Była i jest wierna tym słowom. Choć ukończyła materiałoznawstwo na politechnice i omal nie została pracownikiem przemysłu... lotniczego, trafiła do ośrodka wzornictwa chodzieskiej Porcelany. Ale zawsze chciała być malarką i uczennicą profesora Zina.
Dopięła swego, poznała profesora: - Dziś mogę korzystać z jego wiedzy, rad i konsultacji - opowiada.
Ma swoją pracownię, a do tego kilka miejsc, w których zamyka się przed całym światem sama lub z przyjaciółmi, by obcować tylko ze sztuką. To takie azyle. A pierwszym był
ten w Margoninie, gdy
przygarnął ich ośrodek kultury. I stąd nazwa stowarzyszenia.
Zdecydowała się odejść z zakładu, poświęcić się wyłącznie malarstwu. I działalności społecznej, do której według niej się absolutnie nie nadaje, a w której - jak wspominano - znakomicie się spełnia.
Wszędzie pani Janiny jest pełno, wszystkie drzwi, do których zapuka, otwierają się przed nią i Stowarzyszeniem Plastyków Nieprofesjonalnych ,,Azyl”, któremu od czterech lat szefuje. Przez przypadek: - Ewa, moja przyjaciółka, poprosiła, żebym zawiozła ją na zebranie stowarzyszenia. A oni mnie wybrali... - wspomina.

Przyjaciele

Mimo otwartości i szczerości, z jaką mówi już przy pierwszym spotkaniu nawet o sprawach najtrudniejszych, właściwie nie ma wrogów. Po latach tych, których ta
jej bezpośredniość nieco raziła, nazywa wprost... przyjaciółmi.
I takich kilkudziesięciu przyjaciół gościła na benefisie, wspólnie z nimi o tym swoim życiu opowiadała, im dziękowała, a oni jej.
Jak Jola Gierszewska, która przyszła z dedykacją-wierszem: - Zawsze stoi z tyłu i podpowiada mi, kto kim jest, bo nie mam do tego głowy, a ona wszystkich pamięta - funkcje, stanowiska... Albo Ewa Spitulska, która ,,pisze ikony’’, bo używa pędzelka, z trzema włoskami zaledwie. I Kazimierz Słodowy - rzeźbiarz i kowal z Nietuszkowa, który wciągnął ją do stowarzyszenia. I Wojciech Burzyński - wypróbowany, wierny przyjaciel, ,,sprawca’’ pierwszego margonińskiego pleneru - tego azylu.

Ale znaleźli się
wśród nich także starosta chodzieski Władysław Krawiec i dyrektor Zespołu Szkół Licealno-Gimnazjalnych w Ratajach Franciszek
Wyrwa, którzy to panowie opowiedzieli nieco różniące się wersje pierwszego
pleneru w szkole. Ba - jest w tym zacnym gronie i Zbigniew Kosmatka, prezydent Piły, mecenas i przyjaciel nieprofesjonalnych: - Kontaktujemy się, kiedy tego potrzebujemy - informuje pani Janina.

Marzenia i granice

A na koniec, gdy już przyjęła wszystkie życzenia, kwiaty i upominki - w większości pędzle, lecz były i wiersze - wierna słowom motta uroczystości i życia, Janina Sługocka-Janusz opowiedziała o jeszcze jednym wielkim marzeniu. Zwiedziła z przyjaciółmi już kawał świata, przekraczała wiele granic. Teraz marzy o pokonaniu granicy... kontynentu. Gdzieś tam, na gorących wydmach Egiptu, na których jeszcze nie była, jest ponoć tak, że gdy wyciągnie się rękę do spadających gwiazd, ma się wrażenie, że się ich dotyka...

Więc - jak to ona - powiedziała wprost: - Chciałabym, żeby ktoś mi pomógł spełnić to kolejne marzenie, przekroczyć kolejną granicę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto