Darek, Kacper i Max to akrobaci z Szamocina. [ZDJĘCIA]

Darek Murczak, Kacper Pawelc i Maksymilian Amanowicz z Szamocina to co wyczyniają na rowerach to nie tylko jazda, ale akrobatyka.
Odwaga to główna cecha Darka, Kacpra i Maksymiliana. Bo prawda jest taka, że aby takie akrobacje rowerowe wyczyniać, to poza umiejętnościami, trzeba odwagi mieć aż w nadmiarze.

Darek, Kacper i Max mówią, że dla nich to jest hobby, zajawka, nie traktują tego jako dyscypliny. Natomiast spędzanie całych godzin na ćwiczeniu trików na skateparku, to nie treningi, ale fajne spędzanie czasu z przyjaciółmi. Owszem, marzą im się sukcesy.

- Wiadomo, że w przyszłości chciałoby się uzyskać taki poziom, żeby startować w zawodach czy zostać sponsorowanym przez brand bmx’owy. Na razie jednak są to tylko marzenia, bo naszym zdaniem jeszcze sporo nam brakuje do uzyskania takiego poziomu, ale się nie poddajemy i cały czas poprawiamy naszą jazdę- mówią.
Zaczęli swoją przygodę pięć lat temu i połknęli bakcyla. Starają się jak najczęściej się da, ale jak mówią – też nie można przesadzać

-Nie nazywalibyśmy tego treningiem ze względu na to, że nigdy nie planujemy co będziemy robić, w jakich ilościach itd. Robimy takie triki na które mamy ochotę, żeby je utrwalić, ale też próbujemy co chwilę nowych, łączymy je, robimy je w nowych miejscach. Najczęściej jeśli dopisuje pogoda to wychodzimy pojeździć kilka razy w tygodniu.

Jeśli chodzi o długość naszej jazdy to czasami jeździmy 2-3h, a czasami jesteśmy na skateparku cały dzień. Jeśli chodzi o miejsca w których jeździmy to jest ich sporo, ale najczęściej jest to Chodzież i Szamocin. Lubimy też jednak pojechać na tzw tripa czyli całodniowy wyjazd na inny skatepark. Opowiadają dalej:

Takie wyjazdy najczęściej organizujemy 2-3 razy w miesiącu. Przez ostanie dwa lata odwiedziliśmy już sporo ciekawych skateparków w całej Polsce. Jak na razie nasze ulubione znajdują się w Nakle nad Notecią, Lesznie i Swarzędzu. Najbardziej w okolicy jednak brakuje nam krytego skateparku, żeby mieć możliwość jazdy zimą i podczas złej pogody. Najbliższe niestety znajdują się we Wrocławiu i Warszawie.

Uważają, że najciekawiej spędzili czas na tzw. bmx jamy. I wyjaśniają:
- Są to imprezy na których ludzie z tą samą zajawką zbierają się w jednym mieście i wspólnie jeżdżą po okolicznych skateparkach i spotach (miejsca które nadają do robienia trików np. poręcz, murek albo schody) w mieście. Na takich jamach każdy ma okazję pokazać co potrafi i przy okazji zdobyć nagrody. My mieliśmy okazję być na jamach które odbywały się w Stargardzie i przyciągały dziesiątki osób.
Konieczny jest sprzęt ochronny głównie to ochraniacze na kolana, piszczel, kask albo rękawiczki. Najważniejsze jednak są buty, muszą one nam zagwarantować jak najlepszą przyczepność i muszą być wytrzymałe. Według nas najlepiej do jeżdżenia sprawują się Vansy. Nasz ubiór to kwestia gustu, każdy ubiera co lubi, ale nie ważne jaka jest pogoda zawsze nosimy długie spodnie.

Sport ten niestety jest bardzo kontuzyjny, oni też już trochę przeżyli np: Kacper podczas jednego z powrotów do domu przewrócił się i złamał lewy obojczyk. Ta kontuzja wyłączyła go z jazdy na ponad pół roku, a całkowitą sprawność odzyskał po roku. Dużo też mu dała codzienna rehabilitacja. Jedną z poważniejszych kontuzji Maksa było wybicie zęba podczas nie udanego triku na rampie. Ogólnie bardzo łatwo złapać kontuzje w tym sporcie, wystarczy źle wylądować. Na stawy nie raz działają duże obciążenia.
Jak mówią, akrobatyka rowerowa nie jest zbyt popularna, ale jest bardzo widowiskowa. Większość przygód z bmx’em kończy się bardzo szybko. Na początku trzeba poświęcić dużo czasu na podstawy co często odrzuca od tego sportu.
Cena takiego roweru zaczyna się od kilkuset złotych za używane do kilku tysięcy za złożone z topowych części. Serwis ze względu na prostotę tego roweru wykonują sami.
-Oczywiście zachęcamy wszystkich do spróbowania takiej jazdy, albo chociaż oglądania naszych występów- mówią Darek, Kacper i Max.