Miał mu towarzyszyć także ojciec Eustachy Rakoczy, paulin z Częstochowy, który od 1990 roku opiekował się prezydentem Kaczorowskim, gdy ten przyjeżdżał do Polski. To on „sprowadził” prezydenta na ziemię chodzieską, gdyż sam pochodził z Budzynia i ukończył chodzieski „ogólniak”. On też, jak mówią jego znajomi, o mało nie zginął pod Smoleńskiem razem z prezydentem. Miał bowiem mu towarzyszyć w katyńskich uroczystościach.
Ze zdjęć, które robiliśmy w czasie uroczystości wręczenia tytułu Honorowego Obywatela Miasta Chodzieży, spogląda uśmiechnięta twarz prezydenta Kaczorowskiego. Ludzie, którzy się z nim zetknęli bezpośrednio mówią, że był właśnie taki: uśmiechnięty, szczery, bezpośredni i bardzo, bardzo skromny.
Uroczystość wręczenia honorowego tytułu odbyła się 3 września 2008 roku. Zabiegał o to przede wszystkim Roman Grewling, chodzieski historyk, którego poparły obecne władze samorządowe.
– To było dla nas wielkie wydarzenie – wspomina burmistrz Chodzieży Jacek Gursz. – Myślę, że ta jego wizyta była dla nas lekcją autorytetu.
I dalej burmistrz Gursz mówi, że prezydent Kaczorowski był „chodzącą dobrocią”.
– Ostatni raz widziałem go w listopadzie ubiegłego roku, gdy prezydent Kaczorowski obchodził swoje 90 urodziny. Byłem pełen podziwu, ten niesamowity starszy
człowiek bez trudu zniósł dwugodzinny koncert, wiele przemówień i wygłosił swoje, najlepsze ze wszystkich. Później odbyła się mniej oficjalna część, na którą zostałem wprowadzony gdzieś przez zaplecze przez asystenta prezydenta. Tam chyba z 300 osób tłoczyło się wokół prezydenta i każdy chciał uścisnąć mu rękę,
a on się uśmiechał, z każdym rozmawiał… Niesamowity człowiek.
Na urodzinach prezydent Kaczorowski był również wójt gminy Budzyń Marcin Sokołowski. On też stykał się z prezydentem przy okazji jego pobytu w Chodzieży i Budzyniu. Również wspomina go jako niezwykle ciepłego, skromnego człowieka, który nie robił wokół siebie żadnego szumu, a pochylał się nad najzwyklejszymi sprawami.
– W Budzyniu spotkał się z kombatantami, można powiedzieć swoimi równolatkami – opowiada wójt. – Odnosiłem wrażenie, jakby to była rozmowa ojca z dziećmi. Pytał ich o to jak im się żyje, jakie mają kłopoty, zmartwienia… To był bardzo nietuzinkowy człowiek. W Budzyniu na wzgórzu „okrągliku” mamy figurę Matki Boskiej. Wzgórze nie jest wysokie, ale dość strome. I ciągle widzę, jak prezydent bez żadnego wysiłku, dziarsko wchodzi na to wzgórze, a za nim idą inni, młodsi, ale bardziej zmęczeni…
Prezydent Ryszard Kaczorowski miał przyjechać pod koniec czerwca. Miał zatrzymać się w „Strasznym dworze”, miał odwiedzić Budzyń.
Na tę okoliczność Roman Grewling przygotowywał wznowienie książki – albumu o prezydentach, którzy odwiedzili Chodzież. Właściwie miał już ją gotową, ale odkładał spotkanie z wydawcą. Chciał jeszcze o coś dopytać prezydenta Kaczorowskiego, ale nie zdążył. Roman Grewling opowiada historię związaną z tą książką. Otóż, prezydent Kaczorowski po odebraniu tytułu Honorowego Obywatela wracał do Londynu samolotem, którym leciała też Jolanta Kwaśniewska.
– Jego sekretarz opowiadał mi, że prezydent Kaczorowski nawiązał rozmowę. I w którymś momencie powiedział: mam książkę, w której dobrze piszą o pani mężu. I podarował jej swój egzemplarz.
Taki był ten, którego nie pokonał wyrok śmierci, Syberia, wojna... Niestety, 10 kwietnia poleciał do Katynia.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?