Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

CHODZIEŻ - Łukasz dostał drugie życie

Marta Maciejewska
Łukasz musi brać lekarstwa i uczestniczyć w rehabilitacji
Łukasz musi brać lekarstwa i uczestniczyć w rehabilitacji Marta Maciejewska
W kwietniu minie rok od kiedy Łukaszowi przeszczepiono szpik. Wtedy będzie też wiadomo, jak organizm poradził sobie z nową sytuacją. Wszystko wskazuje jednak na to, że chłopak wraca do zrowia

Gdy dokładnie rok temu odwiedziłam Łukasza i jego ro-dziców, można było wyczuć w nich nadzieję, ale także niepokój o przyszłość. Dlaczego właśnie nas to spotkało i co będzie dalej? – pytali retorycznie rodzice chorego na białaczkę chłopaka. Dziś wiedzą już znacznie więcej.
Łukasz Brzyzek zachorował w chwili gdy rozpoczynał studia na Politechnice Poznańskiej na kierunku informatyki. Nagle zaczął chudnąć, dostał dziwną wysypkę i zaczął czuć się źle. Wtedy jednak jeszcze nikt nie przypuszczał, że może być to poważna choroba. Z czasem jednak zaczęły powiększać mu się węzły chłonne, a wynik badania krwi wskazał, że wszystkie parametry są za niskie. Dopiero jednak gdy Łukaszowi pobrano szpik do badania, okazało się, że cierpi nas ostrą białaczkę.
Od tej chwili on i jego rodzina przeszła naprawdę wiele. Długie pobyty w szpitalu, chemioterapie, ból kręgosłupa uniemożliwiający swobodne chodzenie i zarażenie bakterią jelitową, sprawiały, że można było stracić nadzieję, całkowicie się poddać. Tak się jednak nie stało. Rodzice dzielnie walczyli o swojego syna. Dzięki tym staraniom udało się znaleźć dawcę, który chciał oddać swój szpik.
Gdy rok temu pisaliśmy o sytuacji Łukasza, on i jego rodzina czekała na wyznaczenie terminu przeszczepu. Co się działo dalej?
– W kwietniu doszło do przeszczepu – wspomina pan Wiesław. – Szpik oddał podobno jakiś mężczyzna z Warszawy, ale szczegółów nie znamy.
Państwo Brzyzek szczegółów nie znają, bo takie są przepisy. O tym kto ofiarował Łukaszowi szpik, będą mogli dowiedzieć się dopiero po kilku latach. Już dziś z całą pewnością mówią jednak, że na pewno będą wtedy chcieli poznać jego dane, spotkać się z nim i po prostu za wszystko bardzo podziękować.
Przy przeszczepie tak naprawdę ważne jest to, co będzie działo się po nim. Wtedy bowiem okazuje się dopiero jak organizm go toleruje, czy w ogóle go przyjmie czy odrzuci.
– Przez dwa tygodnie leżałem w szpitalu całkiem sam, byłem pod ścisłą kontrolą, nikt nie mógł mnie odwiedzać – wspomina Łukasz Brzyzek. – Ten brak kontaktu był chyba najgorszy.
Po dwóch i pół miesiącach pobytu w szpitalu chłopak mógł wrócić wreszcie do domu, bo wszystko wskazywało na to, że organizm dobrze radzi sobie w nowej sytuacji. Po dwóch tygodniach musiał jednak wrócić, bo złapał wirusa.
– Później na płucach zrobiła mu się jakaś wydzielina, a później dostał półpasiec – wylicza pan Wiesław.
– Wciąż było więc w kratkę: chwilę byłem w domu, a na dłuższą chwilę musiałem znowu wracać do szpitala – dodaje chłopak.
W między czasie Łukasz rozpoczął też rehabilitację na kręgosłup, który wciąż mu dokucza.
– Na początku jeździliśmy na zabiegi, ale ledwo Łukasz wyszedł z domu, to zaraz łapał jakiegoś wirusa – dodaje pani Halina. – Teraz rehabilitantka z Wągrowca przyjeżdża do nas do domu.
W kwietniu minie rok od przeszczepu i to będzie pierwszy główny etap, po którym zostanie pobrany Łukasza szpik do badania i jeżeli wyniki będą dobre, rodzina będzie mogła powiedzieć ,,udało się”!. Według lekarzy bowiem ten pierwszy rok jest najważniejszy, bo właśnie w tym czasie odrzucenie przez organizm szpiku, jest niestety najbardziej prawdopodobne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto