Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzież: lekarze z Izby Przyjęć odesłali chorego pacjenta do domu. 24 godziny później mężczyzna zmarł

Marek Wolski
Marek Wolski
28 września ok. godz. 21.00 na Izbę Przyjęć Szpitala Powiatowego w Chodzieży karetka na sygnale przywiozła 78-letniego mężczyznę. Miał on problemy z oddychaniem, niską saturację i obrzęk płuc. Nie został jednak przyjęty na szpitalny oddział i ok. godz. 2.00 w nocy karetka odwiozła go do domu. 24 godziny później zmarł w innym szpitalu, który go przyjął.

Tę bulwersującą historię opisała w liście, który dotarł do naszej redakcji, córka zmarłego. Przytaczamy jego obszerne fragmenty:

Jak Szpital Powiatowy im. prof. Romana Drewsa w Chodzieży (NIE!) pomaga chorym i potrzebującym

Prawa każdego pacjenta chroni Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., która zapewnia poszanowanie godności pacjenta i korzystanie ze świadczeń zdrowotnych!
Nigdy nie byłam pacjentem tego szpitala i mam nadzieję, że nie będę – ale niestety był nim mój 78-letni ojciec!
Chcę podzielić się z czytelnikami ostatnimi, przykrymi doświadczeniami związanymi z tą placówką.
Mój ojciec zmarł dobę po tym jak znalazł się na izbie przyjęć tego szpitala, do którego de facto nie został przyjęty.
Trafił tam po tym, jak wezwałam pogotowie. Przewieziony został na sygnale, co wskazywało na poważny stan i zagrożenie życia. Był ciężko chory, miał problemy z oddychaniem, niską saturację, obrzęk płuc. Niemniej jednak, kiedy trafił do szpitala wieczorem ok. godz. 21-wszej dnia 28.09.br nie uzyskał tam należytej pomocy.
Lekarze dyżurujący w nocy 28.09./29.09. cyt. „nie widzieli podstaw do pozostawienia chorego”, może już wtedy umierającego człowieka, „na oddziale szpitalnym”.
Lekarz w rozmowie ze mną (opiekunem) podważył wszystko co usłyszałam od ratowników medycznych. Dyżurujący wówczas lekarze, po wykonaniu rutynowych badań w szpitalu, bardzo szybko zdecydowali o pozbyciu się ojca. Nie pomogły moje prośby o pozostawienie go w szpitalu choćby do rana, aby zaoszczędzić choremu cierpienia i przykrych przeżyć. Karetka odtransportowała półprzytomnego człowieka ok. godz. 2-ej w nocy.
Ojciec wrócił z izby przyjęć w gorszym stanie niż tam pojechał. Sytuacja i związane z nią zamieszanie niepotrzebnie przysporzyły ciężko choremu ogromnego stresu i cierpienia. Był zdezorientowany, przestraszony, niespokojny i udręczony, nadal miał trudności z oddychaniem. Następnego dnia zorganizowałam transport do innego szpitala, w którym ojciec, po dobie od opisanych zdarzeń, niestety zmarł.
Nie oczekuję od personelu medycznego współczucia, ale liczę na kompetencję i ludzkie podejście do pacjenta. Lekarze pełniący dyżur na izbie przyjęć w chodzieskim szpitalu w nocy z 28.09 na 29.09, w mojej ocenie, nie wykazali żadnej z tych cech. zachowali się wobec mnie (opiekuna, córki chorego) bardzo nieuprzejmie, rozmawiali ze mną w sposób agresywny, napastliwy i arogancki.
W tej jakże smutnej sytuacji spotkałam wrażliwych ratowników medycznych i panie recepcjonistki, jednak to nie oni byli decydentami w sprawie przyjęcia do szpitala i udzielenia pomocy mojemu umierającemu ojcu.
Daleka jestem od generalizowania. Wierzę, że są lekarze, którzy wykonują swą pracę z dużym zaangażowaniem, empatią i poszanowaniem godności pacjenta oraz jego bliskich. Nie należą jednak do tej grupy dyżurujący na izbie przyjęć chodzieskiego szpitala w nocy ze środy 28.09. na czwartek 29.09.2022r.
Po tej przykrej historii zadaję sobie pytania: dla kogo jest służba zdrowia, kto może liczyć na pomoc, gdzie, jeśli nie do szpitala zwracać się w sytuacjach krytycznych? Do niedawna byłam przekonana, że znam adres. Dziś niestety, z ogromnym smutkiem, ale i przerażeniem stwierdzam, że to nie jest tak oczywiste jakby się mogło i chciało wydawać.

W uzupełnieniu do listu naszej czytelniczki dodajmy, że jej zmarły ojciec był leczony w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Poznaniu. W tym czasie był w trakcie chemioterapii: między pierwszą a drugą dawką. Obsługa karetki, która zabierała go z domu, otrzymała pełną dokumentację choroby. Na wypisie ze szpitala pulmonologicznego znajdowała się wyraźna klauzula, że w razie powikłań pacjent ma zgłosić się po pomoc do najbliższego szpitala.

Co na to przedstawiciele Szpitala Powiatowego w Chodzieży?

Aleksandra Ćwikła, zastępca dyrektora:

Nie mogę komentować tej sytuacji bez ustalenia faktów. Proszę tę panią o skierowanie do nas skargi. Zostanie ona rozpatrzona, zbierzemy wszystkie informacje, dyrektor szpitala wystąpi o pisemne wyjaśnienia dotyczące tej sprawy. Następnie będzie ona rozpatrywana na posiedzeniu Społecznej Rady Szpitala.

Córka zmarłego nie zamierza występować przeciwko chodzieskiemu szpitalowi na drogę sądową.

Moja wiedza na temat postępowań prawnych przeciwko szpitalom jest taka, że to walka z wiatrakami. Nie chcę walczyć ze szpitalem. Szkoda mojej energii, czasu i zdrowia. Myślę, że mój list może posłużyć przyszłym pacjentom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto