Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budzyńskie dzieje zebrane w pracowni historycznej (ZDJĘCIA)

Bożena Wolska
Powszechne zainteresowanie podczas kręcenia w Budzyniu reportażu o rekonstrukcji wydarzeń związanych z Powstaniem Wielkopolskim, wzbudzał wózek dziecięcy, który ma ze 100 lat. Jak się okazuje pochodzi ze zbioró zgromadzonych przez Hannę Danielewicz, która w swoim gabinecie historycznym nie takie skarby przechowuje...

Powszechne zainteresowanie podczas kręcenia w Budzyniu reportażu o rekonstrukcji wydarzeń związanych z Powstaniem Wielkopolskim, wzbudzał wózek dziecięcy, który ma ze 100 lat. Było tak bowiem, że realizatorzy reportażu poprosili o pomoc mieszkańców Budzynia, którzy mieli się przebrać w stroje z epoki powstania i wyjść na ulicę, by witać powstańców. Wsparcia, gdy chodzi o stroje, udzielała mieszkańcom Hanna Danielewicz, nauczycielka historii z budzyńskiej szkoły oraz szefowa tutejszego koła Towarzystwa pamięci Powstania wielkopolskiego. Ona też jako rekwizyt wręczyła uczennicom 100-letni wózek dziecięcy. Jak się okazuje, w swoim gabinecie historycznym nie takie skarby przechowuje...
- Pracę w szkole zaczęłam w 1981 roku i niemal natychmiast zaczęłam zbierać przedmioty związane z historią tych ziem - opowiada Hanna Danielewicz.
Któregoś dnia powiedziała uczniom, że jeśli ktoś ma jakieś stare, nieużywane przedmioty, mógłby przynieść je do szkoły.
- Były dni, gdy kolejka uczniów ustawiała się do mnie, bo każdy coś w domu wyszperał - opowiada nauczycielka. Zresztą, ona sama również zebrała po rodzinie i znajomych wiele cennych eksponatów.
Wydaje się, że był to jeden z ostatnich momentów na taką akcję. Wówczas domy były jeszcze wielopokoleniowe, a na strychach zalegały stare przedmioty, których nikt nie wyrzucał, bo ,,mogły się przydać”. Zresztą, po co miałby wyrzucać, skoro strychów i tak nikt nie używał, gdyż nie było materiałów i pieniędzy na ich zagospodarowanie. Tak więc starocie leżały gdzieś po kątach chyba w każdym gospodarstwie.
I uczniowie przynosili pani Danielewicz wszystko: wykopane przez dziadków na polu kamienne narzędzia, bardziej współczesne narzędzia rolnicze i rzemieślnicze, przedmioty domowego użytku - szkło, naczynia, ozdoby, zegary... I tak pracownia historyczna zapełniła się niemal po brzegi, a część przedmiotów trzeba było umieścić w magazynie - na strychu.
- Chociaż tego wszystkiego jest tak dużo, to każda rzecz ma swoje miejsce, a ja wiem gdzie powinna się znajdować i jak leżeć. Wystarczy, że ktoś coś przełoży, a ja natychmiast to zauważę - mówi pani Danielewicz.

Grot zatopiła w parafinie

Najstarszymi przedmiotami, jakie znajdują się w zbiorach, są narzędzia, doskonale zachowane, z okresu kamienia łupanego i gładzonego.
Zdaniem Hanny Danielewicz najcenniejszym eksponatem jest jednak grot włóczni z czasów księcia Mieszka I lub króla Bolesława Chrobrego. Został znaleziony podczas prac polowych w okolicach Dziewoklucza. Pani Hanna Danielewicz ma teorię z nim związaną.
- Skoro było to pojedyncze znalezisko, to nie należy wiązać go z jakimś osadnictwem. Być może podczas polowania grot utkwił w jakimś zwierzęciu, które zdołało uciec w naszą okolicę. Tutaj padło, a grot przeleżał w ziemi do naszych czasów - mówi.Jeden z uczniów przyniósł go do szkoły jakieś 5 lat temu. Został umieszczony na półce, ale zaczęły się z nim dziać złe rzeczy.
- Kiedy go otrzymałam był bardzo dobrze zachowany, ale widoczne po wydobyciu go z ziemi i wpływu tlenu, zaczęły zachodzić reakcje chemiczne i grot zaczęła ,,zżerać” korozja. Widać to było niemal gołym okiem.
- Grot zaczął się kruszyć - opowiada Hanna Danielewicz. - Oczywiście są naukowe metody konserwacji takich przedmiotów, ale są zbyt kosztowne. Po naradach z mężem, uznałam, że jedynym ratunkiem dla grotu jest zatopienie go w parafinie. I tak obecnie znajduje się w dużym słoju zatopiony w parafinie.
olejne eksponaty dotyczą okresu XVIII i XIX wieku, a jeszcze późniejsze XX wieku. Są więc tutaj wyposażenie domów chłopskich i domów rzemieślniczych, są rzeczy przedstawiające różne zawody - szewca, masarza, fotografa, bo ojciec pani Danielewicz był fotografem i to bardzo ważnym! Między innymi wykonywał zdjęcia podczas pobytu w lasach podanińskich prezydenta Ignacego Mościckiego.
Ma także 200-letnie dachówki, uprząż końską, elementy wozów. Są i przedmioty z okresu PRL - zegary, naczynia, figurki.
- Ja biorę wszystko, co świadczy o historii tego regionu - mówi. Eksponaty nie są odpowiednio eksponowane i dostępne dla wszystkich. Marzeniem Hanny Danielewicz jest umieszczenie ich w muzeum, a plany z tym związane są. Muzeum Regionalne Ziemi Budzyńskiej miałoby powstać w dawnym budynku USC.

Kaczorowski podziwiał
Szczególne miejsce w pracowni historycznej zajmują fotografie przedstawiające wizytę w Budzyniu i Izbie Historycznej ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Na wystawie eksponowane są także odręcznie napisane przez niego notatki. Jedna to okazjonalny wpis dla Hanny Danielewicz na pamiątkę spotkania, druga to pochwała Izby Pamięci. Prezydent napisał, że ,,jest miejscem gdzie młodzież uczy się czcić przodków i kochać ojczyznę” .

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto