Budżet Chodzieży na rok 2020 będzie minimalistyczny i bez fajerwerków. Cięcia będzie widać we wszystkich sferach

Budżet Chodzieży na rok 2020, który burmistrz Jacek Gursz określił mianem minimalistycznego, zapowiada się jak na razie niezbyt optymistycznie. Jedyną znaczniejszą inwestycją będzie ta, związana z rewitalizacją. Oszczędności mają dotknąć wszystkich sfer: począwszy od wydatków remontowych aż po dotacje dla stowarzyszeń.

- Przykro się na to patrzy - ubolewała radna Ewa Siodła podczas poniedziałkowej (16 grudnia 2019 r.) sesji Rady Miejskiej, w trakcie której odbyło się głosowanie nad uchwałą budżetową.

Burmistrz nie przebierał zaś w słowach i mówił:
- Zostaliśmy odarci z marzeń, nie boję się powiedzieć: okradzeni.
Odniósł się w ten sposób do wprowadzanych przez rząd zmian, których koszty spadną na samorządy.

- Będziemy mieć o 4 miliony złotych mniej na rozwój. Bogatsze samorządy jakoś sobie poradzą, ale my nie jesteśmy samorządem bogatym - dodał.

Uchwała budżetowa została przyjęta jednogłośnie, choć wcześniej na sali sesyjnej padło sporo gorzkich słów.
- Była mowa o skradzionych marzeniach, ale naprawdę chodzi przecież o realne potrzeby - zauważył przewodniczący komisji budżetu Michał Kozioł.

Dochody miasta mają wynieść 85 932 429,16 zł, natomiast wydatki 84 372 429,16 zł, co oznacza, że 2020 rok powinien zakończyć się dla Chodzieży nadwyżką w wysokości 1 560 000,00 zł. Wzorem lat wcześniejszych zostanie ona przeznaczona na spłatę zadłużenia. To ostatnie z roku na rok maleje, co jest - jak mówiono na sesji - jedną z niewielu pozytywnych wiadomości związanych z miejskimi finansami.

Z prezentacji przedstawionej przez skarbnika Radosława Federkiewicza wynikało, że najwięcej środków pochłonie w przyszłym roku oświata i pomoc społeczna. Wzrosną też koszty gospodarki odpadami, do której miasto dopłaca od początku obowiązywania "rewolucji śmieciowej".